Uroczystość Wszystkich Świętych; (Ap 7, 2-4. 9-14); (Ps 24,1-6); (1 J 3, 1-3); (Mt 11,28); (Mt 5,1-12a); Winnica 1 listopada 2019.
Gdy klękamy do pacierza i mówimy „Dziesięć Bożych Przykazań”, zaczynamy od słów: „Jam jest Pan Bóg Twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli”.
Czy pamiętamy jak to było? To wyjście z niewoli?
Izraelici trafili do Egiptu z własnej woli, ratowali się przed klęską głodu. Po latach jednak zostali w tym kraju niewolnikami. Pracowali przy wyrobie cegieł. Może by ścierpieli ten ucisk, ale do niewolniczej pracy doszła jeszcze eksterminacja. Faraon rozkazał, by zabijano każde narodzone dziecko płci męskiej. Bano się Izraelitów i w ten sposób chciano zahamować wzrost ich liczebności.
Mojżesz był jednym z dzieci skazanych na śmierć. Cudownie ocalony stał się przywódcą narodu. Bóg rozkazał, objawiając się Mojżeszowi w krzewie ognistym, by ten wyprowadził naród z niewoli.
Faraon nie chciał się ugiąć pod żadną z plag, które spadały na kraj. Ugiął się dopiero pod ostatnią plagą – śmierci pierworodnych. I to do takiego stopnia, że nie tylko wypuścił Izraelitów a wręcz ich wypędził.
Czym była ta ostatnia plaga? Przez Egipt miał przejść anioł śmierci i zabrać wszystko co pierworodne. Pierworodne cielę w oborze, pierworodne w domu ostatniego niewolnika, pierworodne w każdym egipskim domu, pierworodne w pałacu faraona.
I tak się stało. Każdy dom stał się domem żałoby.
Z wyjątkiem… domów Izraelitów.
Domy Izraelitów ocalały! Jak to się stało?
Każda rodzina miał postarać się o baranka. Zabić go i przyrządzić ucztę a krwią baranka pomazać drzwi swoich domów.
Tak oznaczone domy anioł śmierci pomijał.
Można powiedzieć, że Izraelici ocaleli dzięki krwi baranka.
W tej całej historii chodziło o zapowiedź i wskazanie innego Baranka i o inną Krew. Chodziło o Krew Baranka Bożego – Jezusa Chrystusa.
To w Nim jest prawdziwa wolność, prawdziwe zbawienie i ocalenie.
Krew przedziwna, bo oczyszcza i wybiela. O tłumie zbawionych w niebie jest napisane, że „opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili”. (Ap 7,14b)
Pokutuje w nas przekonanie, że świętość to bezgrzeszność. Nic bardziej mylnego, wszyscy jesteśmy grzesznikami.
Świętość to umiejętność pójścia ze swoimi grzechami we właściwą stronę.
Wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale różnimy się tym, co z tymi grzechami robimy.
Bo są tacy, którzy umiłowali swój grzech, dobrze się z nim czują, do twarzy im z grzechem.
Inni grzeszą i boleją nad grzechem, ale zamiast iść z tym grzechem do Jezusa dobierają sobie do grzechu samotność i rozpacz.
Inni wreszcie idą z grzechem do Boga.
Święci, których czcimy przez cały rok a dzisiaj w szczególny sposób, to ta właśnie trzecia kategoria.
I droga dla nas.
Niech cię Bóg broni przed upodobaniem w grzechu.
Niech cię Bóg broni przed samotnością w grzechu, gdzie tylko rozpacz i cierpienie.
Jest tylko jedna droga grzesznika – Jezus Chrystus.
Apostoł Jan w swoim liście pisze: „Jeżeli (…) chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu. Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki.” (1J 1,7-10)
Krew Jezusa, Baranka Bożego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu, ocala nasze dusze, wprowadza na drogę świętości.
Święci nie są po to, by patrzeć na nich, wzdychać i zazdrościć. Święci nam mówią: idź drogą, którą my poszliśmy.
Świętość to nie abstrakcyjny termin teologicznych słowników, ale codzienność chrześcijańskiego życia, życia z Jezusem, kroczenia z Nim przez życie.
Świętość to nie jest punkt, tylko prosta.
Już wyjaśniam o co chodzi. Punkt to chwila – Msza Święta czy twój pacierz. Powtarzasz, i bardzo dobrze, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj.
Potrzeba jednak czegoś więcej, by na prostej, w poniedziałek rano, w piątek wieczorem, gdy przychodzi próba, gdy nawiedza pokusa…
Myślisz może teraz, że powiem: nie zabić, nie ukraść, odrzucić pożądanie?
Piękne by to było, ale cieszyłbym się chociaż z tego, gdybyś wtedy chociaż chwilę pomyślał, że jest Bóg w niebie, że jest dekalog, są przykazania, jest dobro i prawda.
Niechbyś i upadł, ale z Bogiem. Z Bogiem upadniesz, to z Bogiem powstaniesz.
Problem w tym, że tego Boga nie ma w życiu bardzo wielu ludzi. Są chwile – punkty. Poza nimi zaś nie ma już nic, nie ma miejsca, nie ma pamięci, nie ma żadnego odniesienia do Boga.
Można powiedzieć, że w życiu takich ludzi Bóg jest, ale… się nie liczy.
Czy należysz do nich? Sam sobie odpowiedz.
Wiem za to na pewno, że jesteś grzesznikiem, bo wszyscy jesteśmy grzesznikami.
Nie wiem za to kompletnie, co z tym grzechem robisz?
Polubiłeś go może?
Pogubiłeś się w rozpaczy i beznadziei?
Idziesz z nim do Jezusa?
Nie wiem i nie muszę wiedzieć.
Ważne, byś ty wiedział kim jesteś i co robisz ze swoim grzechem.
Bóg zapłać za to kazanie. Jest ono zdecydowanie w odpowiednim czasie dla mnie. Od kilku miesięcy trwam w jednym grzechu i nie potrafię się z niego uwolnić. Coraz gorzej się z tym czuję. Brakuje mi komunii podczas mszy św., ale nie potrafię się zdecydować na spowiedź, bo wiem, że wtedy trzeba definitywnie zerwać z tym grzechem. Wiem, że to szatan mnie zniewolił przez ten grzech i trzyma mnie w swoich szponach. Wiem też, że bez pomocy Boga nie dam rady się z nich wyrwać więc błagam Go o pomoc. A was wszystkich proszę o modlitwę.
Bardzo dobre kazanie. Wszyscy potrzebujemy przykładu. Dobrego przykładu i niech to są Święci, Wszyscy Święci. Św. Franciszek – wrażliwość, św. Maryja Matka Boża- czułość, św. Joanna d’Arc- odwaga, św. Jan Paweł – wolność, …
” Święci nam mówią: idź drogą, którą my poszliśmy.” Amen.
Piękne słowa dające do myślenia….
Dziękuję.
Bardzo dobre to kazanie. Bo tak to jest, ze lubimy te nasze grzechy i grzeszki i jesteśmy jakby z nimi zaprzyjaźnieni. Może jesteśmy w związku z tym samotni i zagubieni i nie zawsze chcemy się ich pozbyć bo może byśmy coś utracili?
I teraz Bogu to ja zawsze powiem wszystko i wiem, że On jest Wielki i jest Miłością, ale niekoniecznie chcę to powiedzieć spowiednikowi mimo, ze wiem ze on tylko słucha. Jest to jednak bariera, czasem nie do pokonania.