Opublikowano 2 komentarze

Czas nawiedzenia

Czwartek 33 tygodnia okresu zwykłego; (Ap 5,1-10); (Ps 149,1-2.3-4.5-6a i 9b); (Ps 95,8ab); (Łk 19,41-44); Winnica 22 listopada 2018.

Jezus nie często płakał. Przynajmniej nie często o tym pisali ewangeliści. Zapłakał raz nad grobem swego przyjaciela Łazarza i drugi raz, w sytuacji opisanej przez dzisiejszą ewangelię.

Jezus zobaczył z dala ukochane dla każdego Żyda miasto i zobaczył jego przyszłość – to, że zostanie oblężone, zdobyte i zniszczone, ze wspaniałości miasta i świątyni nie zostanie kamień na kamieniu.

Upadek miasta miał być nie jakimś trafem losu czy pechem, ale konsekwencją tego, co ma miejsce „dzisiaj”.

A „dzisiaj” Jezusa to jego odrzucenie przez naród. Jezus stał się „kamieniem odrzuconym przed budujących” (por. Dz 4,11) Jezus „przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”. (por. J 1,11)

Jezus płacze nad miastem, że te „nie rozpoznało czasu swego nawiedzenia.” (Łk 19,44c) Mogło rozpoznać, ale nie skorzystało z szansy.

Czym jest ten czas nawiedzenia? Czym jest to nawiedzenie?

W różańcu mamy tajemnicę nawiedzenia – oto Maryja przychodzi do swej krewnej Elżbiety, by jej pomagać. To nazywamy nawiedzeniem.

Czasem dziecko na sprawdzianie z religii nazwie przyjście anioła Gabriela do Maryi nawiedzeniem. Gorliwy katecheta będzie gotów nie uznać tej odpowiedzi, bo nazywamy tę scenę zwyczajowo zwiastowaniem, ale w gruncie rzeczy dziecko miało rację – anioł nawiedził Maryję, w sensie, przyszedł do niej.

Rozpoznać nawiedzenie w takim sensie oznaczałoby po prostu poznanie tego, kto przychodzi: „O, Maryjo, jak dobrze cię widzieć!”

Czy o to chodzi?

Czy chodzi o to, że miasto nie poznało w Jezusie Mesjasza? Coś jest na rzeczy, ale chodzi chyba o jeszcze coś więcej.

Spojrzenie na greckie słowo oryginału może nam tu pomóc. Znajdujmy tu słowo „επισκοπης” (episkopēs). Czy coś nam to przypomina? Episkopat?

Dobry kierunek! W Pierwszym Liście do Tymoteusza czytamy: Jeśli ktoś dąży do biskupstwa, pożąda dobrego zadania. (1Tm 3,1b) Biskupstwo określone jest tu tym samym słowem „επισκοπης” (episkopēs)

„Episkopes” jest to przyjście, nawiedzenie, ale ukierunkowane nie na to, że przychodzącemu da się honory, pięknie nazwie i ugości. „Episkopes” to działanie tego, który przychodzi. Działanie, które polega na tym, że tego, którego się nawiedza trzeba zbadać, dojść do prawdy o nim sprawdzić, zgłębić i prześwietlić postępowanie, czyny i charakter.

Gdy ostatnio był u nas biskup na wizytacji, to jego zadaniem było nie pogościć się, by było wszystkim miło, nie uświetnić swoją obecnością, by było podniośle i uroczyście, ale skontrolować naszą parafię, zważyć ją i ocenić.

W takim nawiedzeniu liczą się oczy. Nie można nawiedzać ze zmrużonymi oczami czy zamkniętymi. Można użyć słowa „doglądać” – czyli patrzeć czy wszystko jest „ok”.

Takiego czasu nie rozpoznało Jeruzalem. Można powiedzieć, że „wizytacja” miasta wyszła fatalnie, to co Bóg w nim zobaczył nie spodobało mu się.

Czy Ksiądz Biskup na wizytacji zobaczy wszystko? Staraliśmy się ułatwić mu zadanie, byliśmy szczerzy i konkretni, nie malowaliśmy trawy.

Jednak człowiek pozostaje człowiekiem, zawsze będzie słaby i niedoskonały. Niedoskonały będzie także jego wzrok.

A Bóg? A oczy Jezusa?

Zastanawiało cię kiedyś dlaczego Baranek z Apokalipsy – obraz Jezusa – ma siedem rogów i… siedem oczu?

No to teraz już wiesz.

Bóg widzi wszystko. To więcej niż rentgen, rezonans i tomografia.

Bóg to wszystko czyni osobiście. Zanim zniszczył Sodomę i Gomorę wybrał się sam do tych miast, by naocznie przekonać się o niegodziwości mieszkańców. W Księdze Rodzaju Bóg mówi do Abrahama: „Chcę […] iść i zobaczyć, czy postępują tak, jak głosi oskarżenie, które do Mnie doszło, czy nie; dowiem się.” (Rdz 18,21)

Dowiedział się i czytamy: „Wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia od Pana <z nieba>.” (Rdz 19,24)

Przyszedł do Jerozolimy, ze swoim nawiedzeniem, i została tylko ściana płaczu.

A co będzie, gdy przyjdzie do ciebie?

Co zobaczy, gdy spojrzy w głębie twojej duszy?

Jaka będzie ta prawda?

Dzień wielkiego wstydu?

Sądzisz, że jesteś lepszy niż inni?

Nie jesteś. Nikt nie jest.

Jest tylko jedna szansa, by nie usłyszeć płaczu i zgrzytania zębów.

Jedna, jedyna!

Gdy Bóg „Zechce przyjść do ciebie i zobaczyć, dowiedzieć się, czy postępujesz tak, jak głosi oskarżenie, które do Niego doszło.” (por. Rdz 18,21) Gdy stanie blisko, bardzo blisko, gdy uważnie spojrzy ci w oczy, gdy zajrzy do środka ciebie, musi zobaczyć tam… Jezusa.

To jest jedna, jedyna szansa.

Znamy to doskonale: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną.” (Ap 3,20)

Jezus chce wejść do naszego życia, zająć miejsce w naszym sercu, odnaleźć mieszkanie. Gdy tak się dzieje, stajemy się świątynią Ducha Świętego.

Gdy tak się dzieje, Bóg na nas patrzy i widzi… swojego Syna.

To jest ratunek, to jest zbawienie.

Chciałbym, byśmy ten Wieczernik przeżyli jak czas nawiedzenia, czas przyjścia Boga, który widzi wszystko.

Chciałbym jednocześnie, by nie był to czas grozy i zapadania się pod ziemię.

Chciałbym, by był to czas odnowienia naszego zaproszenia Jezusa do swojego życia.

„Jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego.”

2 komentarze do “Czas nawiedzenia

  1. Dziękuję za, jak zwykle, mądrą homilię.

  2. Bóg zapłać!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *