Jak powinna wyglądać uroczystość pierwszokomunijna? Najlepiej jakby jej w ogóle nie było. Moje poglądy w tej sprawie możesz poznać tutaj. Zapewne jednak w realiach naszych parafii będzie ona funkcjonować długo.
Czy coś jednak da się zrobić? Jaką obrać strategię? Jakie rady w tej mierze?
Nie pompujmy tej uroczystości. Starajmy się przygotować piękną uroczystość, ale piękno jest zazwyczaj proste. Jeśli wprowadzimy nieskończoną ilość długich prób, jeśli uznamy, że wszystko musi być pod linijkę, jeśli postanowimy każdemu dziecku dać rolę i wierszyk, jeśli namnożymy dodatkowych elementów to… właśnie nadmuchaliśmy tę uroczystość.
Wydaje mi się, że należałoby zrezygnować z przydzielania pojedynczym dzieciom czy grupom jakichkolwiek funkcji w liturgii.
Jakie racje za tym przemawiają?
Wybranie jednych oznacza pominięcie drugich. Czasami, w niewielkich grupach, każde dziecko “coś” ma, ale dzieje się tak na zasadzie niepotrzebnego, zbędnego tworzenia owych “coś”.
Niektóre funkcje dzieciom trudno wykonać. Dotyczy to zwłaszcza czytania – choćby to było proste wezwanie modlitwy wiernych. Umiejętność czytania ładnego i ze zrozumieniem to rzadkość, do tego dochodzi jeszcze stres. Ćwiczenie i opanowanie funkcji wymaga zbyt wielu ćwiczeń i prób.
Przydzielona funkcja może niepotrzebnie rozpraszać. Zamiast skierować uwagę na najważniejszą sprawę uroczystości myśl może być cały czas przy przydzielonej funkcji: “kiedy wstać, kiedy podejść, nie pomylić się, nie pomylić się, nie pomylić się…”
Czasem funkcja nie rozprasza, jest wykonana nawet dobrze, ale ma coś ze światowości, ludzkiej dumy, konkurencji, występu, pokazania się. Lepiej tego uniknąć.
Miarkować procesję z darami. Pewna znajoma (Chloe) doniosła mi, że jej córka była “jedną z 37 dzieci >od darów<“. Zapewne był to wynik poszukiwania zajęcia i ról dla dzieci. Tylko po co? Nie znam szczegółów tej procesji, ale wiem na pewno, że wiele procesji z darami to wcale nie są procesje z darami tylko przynoszenie najróżniejszych symboli. Więcej o tej szeroko rozpowszechnionej patologii w raporcie na temat procesji z darami.
Funkcje liturgiczne niech pełnią rodzice. Jeśli się znajdą chętni. Najlepiej to wypełnią tacy, którzy a co dzień pełnią różne liturgiczne. Niech wezmą czytania, zaśpiewają psalm, przeniosą dary. I to wszystko.
Darujmy sobie komentarze. A raczej przydzielmy je celebransowi. Tu niektórzy będą się ze mną spierać, ale to może dyskusja na inną okazję.
Dzieci niech śpiewają – pewnie mają różne talenty ale jednakowe szanse. Niech śpiewają, ale nie ćwiczmy śpiewów na całość, bo są momenty uroczystości, które (choćbyś robił co tylko mógł) zniweczą wszystkie przygotowania i próby. Chodzi o wejście do kościoła – ciśnienie emocji, troska (żeby równo), lęk by odnaleźć swoje miejsce, skutecznie demobilizuje. Poświęćmy zatem najwięcej uwagi na pieśń na przygotowanie darów oraz na uwielbienie.
Miarkujmy podziękowania. Zawsze czułem zażenowanie, gdy na jakiejś uroczystości komunijnej, której nie przygotowywałem, dzieci nie znałem, specjalnych udziałów (no może spowiedź) nie miałem, wylewnie mi dziękowano i wręczano kwiaty.
Nie przedłużajmy, ale nigdzie się nie spieszmy. Duża w tym rola celebransa.
Nie przesadzajmy z dekoracjami, kwiatami.
Jak mi się jeszcze coś przypomni to napiszę. 🙂
Za likwidacją I-szej komunii w formie ogólnoparafialnej uroczystości przemawia jeszcze jedna rzecz. Byłem kilka dni temu na I-szej komunii u siostrzeńca. Niestety, a może stety musiałem zaraz na początku wyjść,wróciłem na koniec(jestem dość poważnie chory). To co obserwowałem wokół kościoła to był horror – festiwal gości słabowierzących, papierosy, smartfony, wulgarny język; w zasadzie każdy ksiądz, który tego nie widział powinien sobie zrobić taki spacerek po cywilnemu (zwłaszcza proboszczowie).
Nie rozumiem po jakie licho w tym pięknym dniu młodych osób przyjmujacych po raz pierwszy Komunię Świętą organizuje się wystawne przyjęcia w drogich lokalach? Dzień ten w całości powinno Bogu się ofiarować.
“Jak powinna wyglądać uroczystość pierwszokomunijna? Najlepiej jakby jej w ogóle nie było. (…) Zapewne jednak w realiach naszych parafii będzie ona funkcjonować długo.” W naszej parafii też funkcjonuje, więc chciałbym podzielić się swoimi doświadczeniami, czyli jak ja to robię.
„Próby” – trzy lub cztery – zaczynam kilka tygodni wcześniej, więc wychodzi jedna na tydzień – na spokojnie. Każdą zaczynamy i kończymy chwilą modlitwy. Ostatnia na kilka dni przed niedzielą. W czasie prób, przy okazji spraw praktyczno-technicznych staram się przekazać także treści głębsze dotyczące przeżywania i znaczenia liturgii oraz akcentuję moment dziękczynienia i osobistej modlitwy bezpośrednio po przyjęciu komunii św.
W ubiegłym roku, gdy powiedziałem, że ta próba jest już ostatnia, jedno dziecko odpowiedziało, że „szkoda, bo na próbach jest tak fajnie”.
Na ostatniej próbie przypominam, co jest najważniejsze i mówię dzieciom, żeby się nie przejmowały sprawami drugo-, trzecio-, czy czwartorzędnymi np., że ktoś coś zapomni albo obejdzie ławkę z tej czy z tamtej strony itp. Jeśli ktoś się pomyli, to nic się nie stanie, bo to nie występy.
Alby komunijne – wszyscy prosty krój, większość ma używane alby z poprzednich lat, po rodzeństwie, kuzynach czy sąsiadach i znajomych. W dzień komunii żadnych „przeszkadzajek”: torebeczek, rękawiczek, nie trzeba też różańca ani książeczki.
Komentarze – jeden mój jeszcze przed Mszą św.
Procesja z darami: dzieci niosą ampułki z winem i wodą, patenę, ewentualnie puszkę eucharystyczną, rodzice chleb, wino, winogrona, dar ołtarza i tyle.
Piosenki – dzieci wspólnie śpiewają dwie: na przygotowanie darów i dziękczynienie.
Wierszyki – na końcu, jako podziękowanie proboszczowi, katechecie, rodzicom itd. 3 zwrotki + 3 zwrotki + 5 zwrotek wiersza – zaangażowanych 13 dzieci, a zajmuje to tylko kilka minut.
Liturgia Mszy – sprawa najważniejsza – pełna asysta liturgiczna: kadzidło, świece, ewangeliarz itd. Do tego schola na poziomie. Pięknie przygotowana i przeżywana liturgia – to jest ważniejsze od jakichś ewentualnych dodatków. Goście są nieraz zaskoczeni, natomiast dla naszych parafian to nic nowego, gdyż w każdą niedzielę jedna Msza jest taka.
Sama Msza św. – oczywiście komunii udziela proboszcz, ja nie koncelebruję, lecz siadam gdzieś blisko dzieci.
I na koniec chciałbym podzielić się jedną refleksją: z całym szacunkiem, ale wydaje mi się, ze znaczna część sióstr katechetek i pań katechetek ma tendencję do komplikowania prostych spraw i przywiązywania nadmiernej wagi do, za przeproszeniem, „pierdołów”, a umyka im to, co najistotniejsze. To chyba taka kobieca natura, nieraz mamusie też mają problem czy chłopiec ma mieć białe czy czarne spodnie i buty pod albą, dlatego zwykle już we wrześniu informuję, że to zupełnie obojętne 🙂
a ja mam pytanie czy Pierwsza Komunia powinna się odbywać w sobote czy w niedziele?
Są racje za jednym i drugim dniem. A prawo chyba niczego nie nakazuje.
Uroczystość pierwszej Komunii Świętej powinna być dla dziecka wielkim przeżyciem.Ma pozostać w pamięci każdego dziecka jako coś wyjątkowego , niezwykłego, dzień przyjęcia prawdziwego Boga. Uważam ,że w ten dzień nie ma dostawać żadnego prezentu a wręcz powinno się zasugerować mu zrobienie czegoś dobrego komuś potrzebującemu. Ten dzień nie ma być kojarzony z prezentami ( licytacją kto da lepszy i droższy) . Nie ma też być dla rodziców okazją do pokazania zasobności kieszeni, wykazania się. Co do podziękowań to uważam ,że dzieci powinno się uczyć wdzięczności : rodzicom za dar życia, wychowania , opieki. Kapłanom, katechetom za prowadzenie do Boga ( ale nie w formie słowotoku czy drogich prezentów , ale przekazania darowizny na Dom Boży, czy misje) i Bogu za miłość. Ma skłonić dziecko do refleksji, -” skoro Bóg jest tak dobry że pozwolił mi przyjąć swoje ciało, to ja też mam być dobry dla każdego bliźniego”.
Brawo tak powinna wyglądać uroczystość pierwszej Komunii proszę wysłać do księży i katechetek . To co ostatnio widzieliśmy to sensacja w Legionowie krzyczy katechetka na dzieci , wymienia które mogą recytować a drugim chłopcom zwraca uwagę np. że nie będą żołnierzami bo tacy słabi (co ma za sens) w kółko wrzeszczy , bałagan w treści tak istotnych piosenek religijnych , te dzieci nie do końca rozumieją co śpiewają. To Legionowo to gorsze niż na prowincji. Z Bogiem
Im skromniej tym piękniej. Tu akurat mogę podzielić się na ten temat. Z pewnych względów grupę podzielono na dwa. Jedna grupa to pompa! Nadmuchane! Przystępowanie z kwiatami, dary, każde dziecko miało coś przydzielone, potem podziękowań bez liku. Zal mi było tych dzieci. Na koniec od wychowawczyni kazde dziecko , ale tu w jednej i drugiej grupie otrzymało (przy wyjściu) różyczkę z pamiątkową kartą, a ksi ądz wręczał małe chlebki.
II grupa w nastepnym tygodniu starszy ministrant ustawił dzieci , Celebrans wyszedł po nich.Potem jeden z ojców poprosił o Udzielenie sakramentu. Msza święta jak zwykle , dzieci śpiewały ,ministrant wspierał we wszystkim. Na koniec Celebrans podziękował, a potem już obydwoje rodzice z kwiatami podziękowali Księdzu, tylko nie wiem po co wychowawcom.
Dzieci wyprowadzil ministrant.
W następnych latach I Komunia była we czwartek i bardzo skromna, a w niedzielę to już z wielką pompą. Uczniowie już dorośli miło wspominają tę skromną uroczystość (z II grupy) Tych dwóch urozystości nigdy nie zapomnę ,ale i dzieci ,i ich rodzice też.,