Opublikowano 14 komentarzy

Kler 2. Ostatnia krew

31 Niedziela Zwykła, B; Pwt 6,2-6, Ps 18,2-3a.3bc-4. 47 i 51ab, Hbr 7,23-28, J 14,23, Mk 12,28b-34; Winnica 04 listopada 2018.

Jest coś niezwykłego w tym filmie. Bije wszystkie rekordy frekwencyjne. Nie pobity jest jeszcze „Pan Tadeusz” oraz „Ogniem i mieczem”, ale na te dwa filmy chodziły grzecznie klasami całe szkoły, a na „Kler”, bo o tym filmie tu mówię, wybiera się każdy sam.

A wy? Wybraliście się już? Czy ktoś z was był na filmie „Kler”? Ja byłem!

Nie mam zamiaru zabraniać wam chodzić na ten film, wyklinać i wzywać do bojkotu. Nie mam też zamiaru zachęcać.

Dobrze wszyscy wiemy, że ani zniechęcanie nic nie da, ani zachęcanie, bo i tak zrobicie co chcecie. Mam rację?

Myślę sobie tak, że jestem jak ta tablica informacyjna o segregacji śmieci na naszym cmentarzu – głoszę, pouczam, pokazuję, wzywam, przestrzegam, a i tak wielu robi po swojemu, przechodzi obojętnie obok, nawet nie zauważa.

Jeśli komuś wydaje się, że księża mają wpływ na ludzi, to ma rację – WYDAJE mu się.

Towarzyszy mi jednak nadzieja, że jednak może ktoś, że może po czasie, ale jednak, że ktoś pomyśli, że uzna, że zrozumie, że będzie to dla kogoś przydatne, że pomoże.

Jeśli zechcesz to posłuchasz i pomyślisz.

A co chciałbym powiedzieć?

To, że Lenin miał rację. Miał rację mówiąc: „Ze wszystkich sztuk najważniejszy jest dla nas film.” (Lenin, Dzieła wszystkie, wyd. V, tom 44, s. 579, rozmowa Lenina z Łunaczarskim z r. 1922, wydrukowana w czasopiśmie „Kino Sowieckie” nr 1–2, r. 1933, s. 10.)

Kino, film i teraz telewizja to potężne narzędzia inżynierii dusz. Każdy film zawiera w sobie przesłanie, jakąś myśl, przekonanie, do którego chce cię pozyskać, nawrócić, zmienić twoje myślenie.

Jaką myśl miał Pan Smarzowski? Nie trzeba się domyślać, sam mówi o tym otwarcie – zerwać konkordat, „wyprowadzić religię ze szkół” (0:35 https://youtu.be/kYSeKO896Q4). „I tak to się zaczęło”, powstał film „Kler”.

Czy udał się reżyserowi? Trudno powiedzieć, bo film, będąc potężnym narzędziem nie jest jednak cepem czy piłą łańcuchową, to subtelniejsze jednak narzędzie. I bywa tak, że w odbiorze filmu różne rzeczy mogą być dla nas ważne. Każdy jakby pociąga i bierze co innego. I tak na przykład pociągnięci do kin walorami Joanny Kulig będą pewnie rozczarowani. Rozczarowani nie walorami, ale że „tak mało pokazali”.

To słowo „rozczarowanie”, czy może bardziej „zaskoczenie” jest kluczem do tego filmu. Jeśli obejrzałeś zwiastun filmu i byłeś w kinie, to prawdopodobnie przeżyłeś zaskoczenie. Ja to przeżyłem i widziałem, i słyszałem wręcz, jak zaskoczeni byli inni widzowie. „Trailer wpuszcza w maliny” jak napisał ktoś na jakiejś stronie w komentarzu pod zwiastunem.

Wielu recenzentów podkreśla zachowanie widowni. Może były jakieś wyjątki, ale generalnie czuć było skupienie, napięcie i smutek. To nie była rozrywka i rechot. Ludzie wychodzili z kina niosąc coś w sobie, nawet wbrew sobie. Zaskoczenie, porażenie, zdumienie odkryciem, że „księża to też ludzie”.

Powiem szczerze, że chciałbym, by ludzie w taki sposób wychodzili z rekolekcji jak wychodzili z kina.

Film „Kler” opatrzony jest hasłem: „Nic co ludzkie nie jest im obce”. Niby oczywiste, ale jednak odkrycie.

Źródłem kazania nie powinien jednak być film, ale Boże Słowo. Mówię o „Klerze”, bo dzisiejsze drugie czytanie zawiera wiele cennych myśli o kapłaństwie. Dobrze jest je zauważyć i właściwie zrozumieć.

Problem wielu ludzi polega na tym, że kapłaństwo Jezusa Chrystusa odnoszą do księży. Można to wyrazić pytaniem opartym na fragmencie Listu do Hebrajczyków, który dzisiaj słyszeliśmy: „Czy chciałbyś mieć kapłana świętego, niewinnego, nieskalanego?” Zapewne tak, ale zauważ, że autor Listu do Hebrajczyków odnosi świętość, niewinność i nieskalaność do Jezusa Chrystusa. „Takiego bowiem potrzeba nam było arcykapłana [Jezusa]: świętego, niewinnego, nieskalanego, oddzielonego od grzeszników, wywyższonego ponad niebiosa.” (Hbr 7,26)

Jeśli te słowa zaczniesz uparcie stosować do księży, to zamkniesz ich w pewnej kaście i wyniesiesz na ołtarz. Dokona się swoista beatyfikacja za życia. To jest coś, co papież Franciszek nazywa grzechem klerykalizacji.

Najgorzej, że przez takie traktowanie sam ksiądz może w to uwierzyć i poczuć, że jest kimś z natury niezwykłym, podniosłym i cudownym.

I wtedy jest nieszczęście, wielorakie i głębokie.

List do Hebrajczyków wspomina o kapłanach Starego Przymierza, którzy podchodząc do składania ofiary za lud najpierw składali ofiarę za swoje grzechy.

Dzisiaj jest podobnie. Na początku Mszy Świętej ksiądz nie mówi: „Wyznajcie swoje grzechy”. Mówi: „Wyznajmy nasze grzechy”. A potem mówi razem ze wszystkimi: „Spowiadam się Bogu wszechmogącemu, (…) że bardzo zgrzeszyłem (…), moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.”

I nie dodaje potem aneksu: „moja mniejsza, wasza większa, bo ja jestem ksiądz”.

Autor Listu do Hebrajczyków w innym miejscu pisze: „Każdy bowiem arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabościom. I ze względu na nią powinien jak za lud, tak i za samego siebie składać ofiary za grzechy.” (Hbr 5,1-3)

Prezbiterzy w Nowym Przymierzu są ustanawiani podobnie. Są brani z ludu i ustanawiani dla ludu. Podlegają słabościom jak wszyscy. Jak wszyscy proszą Boga o zbawienie dla siebie.

To prawda: „Nic co ludzkie nie jest nam obce”. Miewamy zaparcia, psują nam się zęby, nie chce nam się wstać, przekraczamy dozwoloną prędkość, robimy błędy ortograficzne i błędy życiowe, uzależniamy się od alkoholu, widzimy kobiece wdzięki, potrafimy wybuchnąć i być niemili, chorujemy na raka, boimy się śmierci i nie mamy pieniędzy.

I dopisz jeszcze tutaj wszystko, do czego człowiek jest zdolny i co potrafi, i co go może spotkać.

To wszystko jest w nas wszystkich, nie tylko w księżach. I wszyscy mamy rozum i wolę, by przekraczać to co jest w nas, nasze słabości i ograniczenia.

Łatwo jest oceniać, trudno zrozumieć.

Film „Kler” pokazał jedną cenną rzecz. Za każdą ludzką twarzą, kryje się głęboko skrywane cierpienie, dramat i smutek. Na co dzień nosimy maski a gdy nikt nie widzi… płaczemy.

W „Klerze” widzieliśmy to u kilku księży, ale tak jest z nami wszystkimi. Nosimy w sobie otwarte rany.

Jeśli ktoś na seans przyniósł w rękach kamienie, by potem rzucać w tych zakłamanych księży, to w trakcie seansu, kamienie te wypadły z dłoni i potoczyły się po kinowej podłodze.

Tak, to też ludzie.

Jest jednak coś co wyróżnia księży. Sądzę, że to żadna ich zasługa, ale raczej łaska Boga, który ich wybrał i postawił jako pasterzy.

Pierwsza to zachowanie tajemnicy spowiedzi. Słyszałem o księżach, którzy pijani odprawiali Mszę Świętą, którzy uwodzili, molestowali, kradli, pobili się, donosili i dopisz jeszcze co chcesz.

O jednym tylko nie słyszałem, nawet z pogłosek, o zdradzie tajemnicy spowiedzi.

Jaki by ten ksiądz nie był, możesz pójść do spowiedzi, wyznać grzechy, dostać rozgrzeszenie, a on nikomu o tym nie powie.

Druga rzecz to ambona. Różne rzeczy możecie na kazaniu usłyszeć, czasem banalne, beznadziejne, nieporadne, czasem kompletne bzdury. Możesz usłyszeć głupotę jakiegoś księdza w czystej postaci albo to, że wyjdą jakieś jego zranienia czy kompleksy i przywali czy obrazi.

Czy jednak ktokolwiek, gdziekolwiek na świecie usłyszał z ambony: „Żyjcie jak chcecie”?

Jaki by ten ksiądz nie był, nie pokaże ci drogi do piekła, oszukując, że jest to droga do nieba.

I to jest niebezpieczne dla wielu ideologii.

Gdy była okupacja hitlerowska wielu księży poszło do piachu, tylko za to, że byli księżmi. „Z rąk Niemców zginęło 1932 księży diecezjalnych, 580 zakonników i 289 sióstr zakonnych, łącznie – 2801 osób. Życie straciło aż 17 proc. diecezjalnego duchowieństwa rzymskokatolickiego.”

Tu w kościele mamy portret bł. Michała Kozala, biskupa włocławskiego. Został zamordowany przez hitlerowców w Dachau, w jego diecezji życie stracił co drugi ksiądz.

Komunizm też uderzał w księży, więził, internował, zabijał. Jeszcze częściej łamał i szantażował.

Hitleryzm i komunizm to nie koniec historii. Historia ma to do siebie, że lubi się powtarzać.

Wszystkiego możecie się spodziewać po księżach, bo nic co ludzkie nie jest im obce. Jedni sprostają oczekiwaniom, będziecie podziwiać ich życie i wiarę. Inni upadną, zaprą się, zostaną złamani albo sami skapitulują.

Jednak nigdy, powtarzam „NIGDY”, żaden z nich nie zdradzi twojej spowiedzi i nie powie ci tchórzliwie: „Żyj sobie jak chcesz”!

Uprzejmie proszę komentarz! Udostępnij, proszę, to kazanie innym!

14 komentarzy do “Kler 2. Ostatnia krew

  1. Drodzy komentatorzy Bóg nas kocha ale my żyjmy według jego przykazań a jak upadniesz to wstań i idź pod górę mówił Franciszek Prawdziwa miłość która harmonijnie łączy was to Jezus Chrystus cichy i dyskretny w przeciwieństwie do Demona krzykliwego kłótliwego i podpowiadający złudne kłamliwe myśli Tym wszyscy niech się kierują i mądrymi katechezami w radio Maryja o 8.30 Szczęść Boże

  2. Od razu przyznaję się bez bicia – NIE BYŁAM NA FILMIE I NIE ZAMIERZAM IŚĆ.
    Dlaczego? Bo wszystko, co ewentualnie mogło być w tym filmie interesujące zostało upublicznione przed premierą. A to dla mnie oznacza, że nawet reżyser nie był pewny, czy ludzie załapią tę górnolotną myśl przewodnią, że “Kościół musi odejść” do lamusa. Oczywiście rozliczony – to takie dzisiaj modne.
    I chyba miał rację, bo oglądałam na YT recenzje ateistów, którzy nie lubią Kościoła, podkreślają to, a jednak nawet oni stwierdzili, że film jest po prostu tandetą podłapującą gorący temat, zrobioną bez żadnego polotu artystycznego.
    I jakież to treści “wysmarzył artysta” Smarzowski? Ksiądz sypia z kobietą? Papież Aleksander VI lubił chłopców, balety kilkuosobowe i podobno był nawet ojcem własnego wnuka. I co? I Kościół trwa.
    Księża lubią pieniądze? Jakieś dwie dekady później Leon X dla zbudowania nowej bazyliki Św. Piotra w Rzymie postanowił zbierać fundusze poprzez sprzedaż odpustów, co umożliwiło w efekcie reformację. I co? Kościół trwa.
    W Polsce duża część hierarchów kościelnych przyczyniła się swoją polityką do rozbiorów, nie było Polski. I co? I Kościół w Polsce trwa i Polska jest.
    Zatem Pan Bóg nie przewraca się w Niebie, gdy widzi grzesznych ludzi, nawet kapłanów i po prostu jest to, o co się ludzie modlą, żeby było lub to, o co zapomnieli się modlić, żeby nie było.
    I w tym momencie zaatakuję Księdza. Gdy 4 lata temu wysłałam do Księdza mail, że atak szatana, że przeszłość okultystyczna, że jest tragedia, Ksiądz nawet nie znając mnie odpowiedział co robić i napisał, że zainterweniuje u Ojca w mojej sprawie, czyli się pomodli.
    Potem oglądałam Księdza konferencję dla Księży o tym, jak Księża powinni się modlić za ludzi. I wie Ksiądz co? Wiem dzisiaj, że padł Ksiądz wtedy na kolana, a Bóg Księdza wysłuchał. Więc dopóki są tacy Księża, a spotkałam kilku takich następnych, to co mi tam jakieś “smarzeliny” faceta, który chce się przyżywić na tym, że gdzieś coś upadło i zgniło. Niech ten pan swój sokoli wzrok skieruje na własne środowisko, też da się zrobić sensacyjny gniot.
    Zatem zamiast uczestniczyć w dyskusjach o “błędach i wypaczeniach” – nieprzypadkowe skojarzenie nazwy – uważam, że powinniśmy modlić się za naszych Kapłanów, a Bóg Ojciec ogarnie.
    A tak, bajdłej – dziękuję Księdzu. Proszę Ojca, aby pięknie uśmiechnął się nad Księdzem i zapomniał Księdzu wszystko, co może nie było doskonałe i aby w stosownej chwili pomaszerował Ksiądz prosto przed Tron Baranka. Życzę z głębi serca, bo mam nadzieję załapać się za Księdzem do tego tłumu, który z pewnością poprowadzi Ksiądz za sobą.

    1. Najbliższą książeczkę przeznaczoną na kolędę chcę zrobić jako wezwanie do modlitwy za księży

      1. To bardzo dobry pomysł. Generalnie jako wierni mamy dość malkontencki i roszczeniowy stosunek do Księży, i albo się im podlizujemy, albo krytykujemy, ewentualnie jedno i drugie.
        Często się na Księży skarżymy w rozmowach, ale bardzo rzadko trafiamy z tymi reklamacjami na “audiencję” do Ojca.
        U mnie potrzeba modlitwy za moich Księży zaczęła się od tego, gdy w czerwcu, w Gietrzwałdzie o pewnym Księdzu oddanym mi pod opiekę z powodu osłabionej sprawności fizycznej, powiedziałam “mój Ksiądz”.
        I wtedy zdałam sobie sprawę, że Wy jesteście nasi, Bóg Ojciec Was nam dał.
        Tylko jakoś tak dziwnie o wiele “naszych” rzeczy dbamy, o samochody, o sprzęt oddając do serwisów, o zdrowie i urodę chodząc do lekarzy etc., ale nie o Księży. A skoro mam Księdza, bo Bóg Ojciec mi Go dał, to powinnam o Niego dbać i zgłaszać Go do “Lekarza” dla Kapłanów (Wj 15.26).
        Przez takiego zaopiekowanego modlitewnie Księdza Bóg błogosławi nas bardziej “namacalnie”. Więc jeżeli nie z samej, czystej miłości bliźniego, to chociażby we własnym interesie powinniśmy to robić.

      2. Szkoda, że przez ciekawość “robimy” publiczność filmowi kler. I może wkrótce pokona Pana Tadeusza.
        Ja znam kler, wspaniały, zaangażowany, księży oddanych dla bliźnich i prawdziwie kochających Boga. Zdaję sobie sprawę, iż zawsze i w każdym środowisku jest jakiś procent osób negatywnych, nagannych czy wręcz przestępczych. Z oficjalnych info, w środowisku księży jest ich mniej niż w innych.
        A więc nie róbmy widowni, bo tylko wspieramy kasą i to niemałą, którą można przeznaczyć na inny, lepszy cel.
        Z Panem Bogiem Teresa

  3. Jeśli ksiądz z ambony dzieli ludzi, mówi: tamci są od szatana, tych trzeba się pozbyć. To prowadzi do piekła, niestety raczej. Dawno już niby katolickie partie przestały używać słów które są paradygmatem katolicyzmu: Zło dobrem zwyciężaj. Nie pasuje do koniunktury politycznej? A Kler? Jak nóż może służyć dla dobra i zbrodni. Film jak film ale reakcja daje do myślenia – wyparcie, zaprzeczenie? Chyba jednak problem jakiś jest.

    1. A można jaśniej?
      Jaki ksiądz? Jakie katolickie partie?
      A nóż to nóż. Można poderżnąć gardło i ukoić chleb.

  4. Jeżeli był ksiądz na tym filmie to oznacza, że wsparł ksiądz swoimi pieniędzmi brudną i prowokacyjną akcję jaką jest to ICH przedsięwzięcie. Być może z czystej ciekawości bo tak wypada albo tak robią wszyscy… Cóż jednak mogą mieć do zaoferowania Kościołowi , ludzie którzy świadomie są od niego jak najdalej i chętnie na niego plują. Ubolewam nad tym,że tak wielu ludzi dało się wciągnąć w tę lewacką retorykę mediów, ale jeszcze bardziej ubolewam kiedy robią to ludzie wykształceni a tym bardziej księża. W mojej opinii to błąd. Ja sam przed wieloma laty dałem się namówić do zakupu gazety “NIE” i niestety do dzisiaj nie mogę sobie darować tego, że sfinansowałem choćby cząsteczkę hucpy Urbana.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę jednak rozwagi na przyszłość.

    1. Jeśli byłeś na jakimkolwiek filmie to znaczy że wspierasz produkcję różnych filmów na które nie masz żadnego wpływu.
      Z każdego biletu płyną na to procenty.

  5. Nie oglądałem filmu i raczej nie pójdę do kina by go obejrzeć. Zgadzam się z Księdzem całkowicie. Razi mnie tytuł filmu. Jest przejawem i wytworem złej woli. Reżysera? Producenta? Jeszcze kogoś? Jest głęboko niesprawiedliwy, jak każde uogólnienie. Z powodzeniem można nakręcić podobne w wymowie filmy zatytułowane np. REŻYSERZY, AKTORZY, POLITYCY… A każdy z takich filmów mógłby mieć tytuł BYWA…

  6. Potrzeba było takiego wyjaśnienia. Ludzie bardzo się plączą zdezorientowani co myśleć. Mam taką teraz trudną sytuację, że jestem w pracy gdzie często mam do czynienia z zakonnikami i co najtrudniejsze – z moim wieloletnim kierownikiem duchowym. Właśnie to teraz przeżywam – rozczarowanie na przemian z próbą zrozumienia, że to też ludzie, którzy mają zalety ale i wady też.

  7. Jestem zdania, że do kin poszli przede wszystkim ci, którzy chcieli się utwierdzić w przekonaniu, że kler to wielkie zło. Czy mam rację, czy nie – nie wiem.
    Ks. Zieliński (tygodnik IDZIEMY) zwracał także uwagę na to, żeby księży nie ubóstwiać. Link https://www.youtube.com/watch?v=959KQbmglYU
    Niebawem każdy z nas zobaczy prawdziwy film z naszego całego życia – na Sądzie Ostatecznym.
    Rewolucja kulturowa trwa…
    Moja sąsiadka (rocznik 1947) opowiadała o dawnych czasach, gdzie z szacunkiem odnosiło się do księży i o księżach. Wina nie jest jednoznaczna dzisiejszego stanu…jednak wszystko zaczęło się od 1968 roku ( to jest moje zdanie).

    1. Dlaczego od 1968?

      1. Można byłoby powiedzieć, że proces zaczął się od reformacji Lutra, jednak żeby za bardzo nie wchodzić w temat, można powiedzieć, że rewolucja kulturalna i inne ważne sprawy były początkiem wielkiego kryzysu w KK. Sól musi mieć smak inaczej… PS. Wiadomo, że cały komunizm, którego pokłosia dziś są nadal żywe (raj na ziemi – Folwark zwierzęcy Orwell) bardzo oddaliły nas od Stwórcy. Każde zło ma jeden mianownik..Wiadome jaki.

Skomentuj Joanna K. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *