Opublikowano 10 komentarzy

Krzyż przed pałacem

Ma zostać, czy trzeba go przenieść? Nie o to mi chodzi, nie śledzę sprawy, nie mam zdania.

Chodzi mi jednak o refleksję innej natury. Czy Kościół ma jakikolwiek wpływ na decyzje i zachowania ludzkie? Decyzje i zachowania swoich wiernych? Twierdzę, że wpływ ten jest bardzo mały albo żaden.  Często karmimy się iluzją, że mamy jakiś wpływ. Rodzi się ona (iluzja), gdy pasterze Kościoła stają na czele procesów, które mają swój rytm i kierunek. Widać pewną spójność, ale to raczej pasterze wyczuwają rytm i kierunek, i dostosowują się a nie odwrotnie.

Jak zareagowaliby wierni stojący pod krzyżem, gdyby podszedł do nich abp Nycz i powiedział: “przenosimy krzyż”? Mam przekonanie, że reakcją byłyby gwizdy.

10 komentarzy do “Krzyż przed pałacem

  1. Dla mnie robienie śmietnika i koczowiska  pod Pałacem oraz demonstrowanie bezmyślej modlitwy, pod niepoświęconym krzyżem, przy błyskach fleszy i kamer jest tylko dobrą pożywką dla ludzi rządnych sensacji.
    „Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę.

    Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie"  Mt. (6:6)
     

  2. Nawet nie poświęcony krzyż jest krzyżem

  3. Po pierwsze – krzyż który postawili harcerze nawet nie skropiła kropla święconej wody i nie usłyszał nawet dwóch słów modlitwy błogosławieństwa nad symbolem wiary. Czyli ogólnie mówiąc NIE ZOSTAŁ POŚWIĘCONY PRZEZ KAPŁANA – osoby upoważnionej do błogosławieństwa symbolu wiary.
     
    PO DRUGIE  nie dopuszczono tam żadnego kapłana – ludzie mieniący się ,,katolikami" wygwizdali tych, których namaścił Bóg do niesienia słów wiary i Boga do ludzi
     
    Po trzecie Może to i niepopularne, ale szatan zna doskonale sposoby aby być wilkiem w owczej skórze
     
    Nie jestem w ogóle przekonana, że ludzie zachowujący się jak orda tatarów pod kawałkiem drewna ( z powodu pierwszego śmiem tak nazwać skrzyżowane dwa kawałki drewna – bo krzyżem to się staje gdy błogosławi to kapłan ) to ludzie których serca i dusze opanowało samo Zło. Katolik, chrześćjanin nie zachowuje się jak spienione wściekłością zwierzę. Ta grupa to były istoty opanowane przez Zło i kropka. 

  4. @Admin
    Dzielimy włos na czworo.
    Ja przekonuję, że używając słowa “dewiant”, ani mi przez myśl nie przeszło, by mogła być w tym z mojej strony choćby szczypta pogardy.
    Z drugiej strony uważam, iż jeśli już, należy rzeczy nazywać po imieniu.
    Nie przeczę, iż sporo homoseksualistów, to osoby cierpiące, którym należy się zrozumienie i…miłość. Ale bez przesady. Homoseksualizm to jest dewiacja i nic na to nie poradzimy.
    Unikanie jasnych określeń więcej może przynieść szkody.
    Jasne i czytelne diagnozowanie choroby niesie tylko korzyść.
    Oczywiście, spotkanemu homoseksualiście nie powiem w oczy: “jesteś dewiantem”. Byłoby to grubiaństwo.
    Ale w tekście powyżej nie widzę uchybienia.
    Nie dzielmy już włosa na czworo.
    Z Bogiem.

  5. Jorgen, nie szukaj słownikowych znaczeń tylko spróbuj podłączyć się do serca osoby, która (słusznie i precyzyjnie) została nazwana dewiantem.

    Najbardziej cierpiący ludzie jakich spotkałem w konfesjonale to homoseksualiści. Pewnie są i tacy, co nie cierpią i do spowiedzi nie przyjdą – zgoda. Niemniej nie nazwę nikogo dewianten – ani nic to nie wnosi, nic nie wyjaśnia, nic nie pomaga.

    To co napisałem nie oznacza, że mamy być bezczynni wobec homoseksualnej propagandy i zgadzać się na rzeczy (myślę głównie o prawie), które owocować będą rozwałką społeczeństwa.

  6. @Admin
    Podaję za słownikiem PWN:

    dewiant

    1. “psych.”

    a) człowiek o nieprawidłowej osobowości, mający różne odchylenia od normy, np. w postępowaniu, w zachowaniu, w wyglądzie
    b) zboczeniec seksualny

    2. “socjol.” człowiek naruszający ważne normy i wzory społeczne

    Nie znajduję tu nigdzie nutki pogardy.

  7. Spór o krzyż

    w sercu Ojczyzny krzyż przeszkadza
    z wiatrem historii walczy władza

    przejdą lata i wieki przeminą

    pozostanie pamięć tamtych dni
    i miejsce uświęcone zostanie
    nawet gdy zmiotą pod dywan krzyż

    Maria Borcz

  8. @Jorgen: nie mieszajmy do tego partii politycznych! Tu nie chodzi o to, że jeden czy drugi arcybiskup jest sympatykiem tej czy innej partii (Choć jeżeli ów abp faktycznie agitował wiernych do głosowania na określoną partię, to uważam to za karygodne).

    Chodzi o to, że hierarchowie Ci nie mają dostatecznego poszanowania wśród wiernych i to nie bez powodu!

    Jestem z Krakowa, więc najlepiej wiem jak mają się sprawy na moim podwórku. Nasz metropolita nie wspiął się na szczyty władzy kościelnej dzięki swojej działalności duszpasterskiej lub naukowej. Mimo to mam wrażenie, że otrzymał spory kredyt zaufania od nas, wiernych. Niestety zachowanie księdza kardynała w stosunku do ks. Isakowicza-Zalewskiego (i lustracji księży w ogóle) było godne potępienia. Jako przedstawiciel społeczności akademickiej mego miasta wiem, że moje zdanie podziela wielu rówieśników. To dlatego wierni przestają się liczyć z głosem kościoła…

  9. Ja osobiście boję się pisać “Wierni w Warszawie wiedzą…” bo niby skąd mamy to wiedzieć?

    Warszawska “Parada”, też mi się nie podoba. Nie podoba mi się jednak określenie “dewiant”, bo ma to w sobie nutkę pogardy. A od pogardy zachowaj nas Panie.

    Zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem: “Warunkiem posłuszeństwa jest prawdziwa i głęboka więź pasterza z wiernymi.” Dodając tylko – na płaszczyźnie wiary.

  10. Gdyby podszedł abp Nycz i powiedział: “przenosimy krzyż” – byłoby nieposłuszeństwo (gwizdy).
    Gdyby podszedł Stefan kard Wyszyński i powiedział: “przenosimy krzyż” – byłoby posłuszeństwo.
    Warunkiem posłuszeństwa jest prawdziwa i głęboka więź pasterza z wiernymi.
    Tu wierni, broniący krzyża pod Pałacem Prezydenckim mają poczucie, że ich metropolita wykonuje li tylko polecenie Komorowskiego o usunięciu krzyża.
    Wierni w Warszawie wiedzą, że ich pasterz nawoływał warszawskich księży do głosowania w wyborach na Komorowskiego.
    Wierni Warszawy wiedzą, że abp Nycz, podobnie jak kard Dziwisz jest sympatykiem PO, ugrupowania prowadzącego Polskę do ruiny.
    Wierni Warszawy pytają swojego pasterza dlaczego milczał, gdy na ulice ich miasta, uświęconego krwią Powstańców miała wyjść parada dewiantów plugawiąc święte miejsca.
    Wierni Warszawy bezskutecznie czekają, aż ich pasterz powie non possumus tym, którzy coraz śmielej kpią z Boga i wiary.
    Dlatego byłyby gwizdy, gdyby przyszedł abp Nycz.
    Dlatego byłoby nieposłuszeństwo.

Skomentuj Jorgen Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *