Opublikowano 30 komentarzy

Nie mam męża

3 Niedziela Wielkiego Postu, A, Wj 17,3-7; Ps 95,1-2.6-9; Rz 5,1-2.5-8; J 4,42.15; J 4,5-42; Winnica 23 marca 2014 roku.

Wielu ludzi nie chodzi do kościoła wcale, wielu zagląda do niego okazjonalnie.

Powód nieobecności może być różny. Może to być niewiara, może to być choroba, może to być lenistwo.

A czy miłość Boga może być powodem tego, że nie idzie się do kościoła? Choć to może zaskakujące, ale może tak być, jeśli do miłości Boga dołączymy poplątane życie.

Przed kilku laty rozmawiałem z kobietą, która składała świadectwo swojej wiary. Mówiła o swojej modlitwie, o tym jak każdego dnia sięga po Biblię. Mówiła też o tym, że nie chodzi do kościoła, bo jej serce nie może wytrzymać tęsknoty za Bogiem, którego nie może przyjąć w Komunii Świętej. Poplątało się jej życie, związała się z mężczyzną, z którym nie mogła zawrzeć sakramentalnego związku małżeńskiego.

Kocha Boga i cierpi.

Sprzeciwiam się zasadniczo i stanowczo związkom niesakramentalnym. To chyba jasne. Czy chcecie jednak wiedzieć dlaczego?

Odsuńmy na chwilę naukę Kościoła, kanony i paragrafy, prawo i przepisy.

Jestem przeciwny związkom niesakramentalnym, bo widzę ile cierpienia to niesie. Nie chcę, by ludzie cierpieli, dlatego wołam – nie plączcie sobie życia.

Tak – ludzie żyjący w związkach niesakramentalnych potrafią być dobrzy, uczynni, życzliwi.

Tak – bywa, że wspaniale wychowują swoje dzieci.

Tak – mogą dawać świadectwo wielkiej wiary.

To wszystko prawda, choć dodajmy dla sprawiedliwości, że bywa i odwrotnie – życie w takim związku potrafi zatwardzić i znieczulić sumienie, oddalić od Boga, rozmiękczyć inne zasady moralne.

Jednak związek bez Boga zawsze będzie rodził cierpienie. A ja nie chcę by ludzie cierpieli.

Cierpienie w takim związku może być podwójne. Pierwsze to niemożliwość przeżywania pełnej relacji z Bogiem. Można kochać Boga, ale jednocześnie jest się tego Boga jakoś pozbawionym, choćby w ten sposób, że nie można przystępować do Komunii Świętej.

Ktoś może jednak podać przykłady par, których to specjalnie nie wzrusza. Żyją bez ślubu, nie przyjmują Komunii Świętej i specjalnie się z tego powodu nie zamartwiają. To prawda, tylko co taka osoba tak naprawdę robi w kościele, gdy TEN, który jest istotą wiary, staje się błahostką a pozbawienie możliwości jego przyjmowania nie jest uznawane za żadną stratę. Czy to jest jeszcze wiara?

Gdy tracisz Boga, tracisz wszystko.

Jest jeszcze drugi wymiar cierpienia. Płynie on z prawdy, która wynika z faktu życia bez ślubu. I to jest dzisiejsza ewangelia. Jezus mówi do Samarytanki: “Zawołaj swego męża.” (J 4,16b) Ta odpowiada: “Nie mam męża. (J 4,16a) I mówi prawdę – potwierdza to sam Jezus: “Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. (…) ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą.” (J 4,17b.18b)

Na tym polega cierpienie – nie mieć męża, gdy bardzo pragnie się mieć męża, a ten którego się ma, mężem nie jest.

Na tym polega cierpienie – nie mieć żony, gdy bardzo pragnie się mieć żonę, a ta którą się ma, żoną nie jest.

Wiem, że te słowa mogą być bolesne, że mogą wywołać sprzeciw lub złość. Gdyby to były moje słowa – to moglibyście się nimi nie przejmować, ale to powiedział Jezus: “Ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem.” (J 4,18b)

Czasami w czasie kolędy wynikają dyskusje z osobami, które żyją bez ślubu. Często kończę je przesłaniem do kobiety i mężczyzny, które wynika z dzisiejszej ewangelii – dialogu Jezusa i Samarytanki. Mówię do mężczyzny tak: “Proszę pana, wielkim szczęściem mężczyzny jest żona. Życzę panu z całego serca tego szczęścia, bo pan tej żony nie ma.”

I do kobiety podobnie: “Proszę pani, wielkim szczęściem prawie każdej kobiety jest mąż. Życzę pani szczerze tego szczęścia, bo pani, w tej chwili, tego męża nie ma.”

Nie plączmy sobie życia. Nie przysparzajmy sobie cierpień.

Szanujmy, doceńmy i strzeżmy tego, co nazywamy sakramentalnym związkiem małżeńskim.

Psuje ci się coś w małżeństwie? Ratuj je, bo stracisz coś co jest niezwykle cenne.

Nosisz na palcu obrączkę a patrzysz na inną czy innego? Zamknij te oczy. I w tył zwrot.

Nie nosisz obrączki, jesteś wolny, ale zapatrzyłeś się na kobietę z obrączką, to też zamknij oczy. Ona nie jest dla ciebie. On nie jest dla ciebie. Bóg mówi nie cudzołóż. I mówi też nie kradnij. Nie kradnij mężowi żony czy żonie męża. Nie kradnij dzieciom ojca czy matki.

Żyjecie bez związku? Nie, nie powiem wam, byście brali ślub. Boga się zapytajcie czy macie być ze sobą. Jeśli tak – to weźcie ślub. Jeśli nie – rozejdźcie się – tak będzie dla was lepiej.

Żyjecie bez związku i są przeszkody do zawarcia małżeństwa? Macie też dzieci? Podejmijcie decyzję, by żyć jak brat z siostrą. Nie jest to łatwe, ale możliwe. Nie możesz mieć męża to miej brata, ale nie żyj w cudzołóstwie.

Bywa tak, że ustały przeszkody. Stańcie jak najszybciej przed Bogiem i nałóżcie sobie poświęcone obrączki. Można to zrobić dyskretnie, bez zapowiedzi i szumnych uroczystości. To co najważniejsze dzieje się przecież przed Bogiem.

Pozwólcie, że zwrócę się teraz szczególnie do tych, którzy żyją w takich czy innych związkach bez Bożego błogosławieństwa. To cząstka naszej parafii, za którą także jestem odpowiedzialny. Niezależnie czy są w kościele, czy ich nie ma.

Chcę powiedzieć, że nie jestem od was lepszy. Mam świadomość swoich grzechów, którymi ranię Boga.

Chcę wam powiedzieć, że Jezus przekracza wszelkie granice. Scena z Samarytanką jest tego najlepszym przykładem. Nie wypadało w tamtych czasach, by mężczyzna w publicznym miejscu rozmawiał z kobietą. Jezus przekroczył tę granice obyczajowe i rozmawiał.

Żydowi wypadało nienawidzić Samarytan a Jezus rozmawia mimo to z samarytańską kobietą.

Kolejną barierą jest różna religia, ale Jezus przekracza i tę granicę. Przekracza też granicę czy raczej przepaść moralności – święty Bóg i grzeszna kobieta.

Przekracza wszelkie granice, by rozmawiać z Samarytanką. Dlaczego to robi? Bo ją ukochał. Taką jaka była, z jej całym poplątanym życiem.

Was też Jezus ukochał i idąc do was potrafi przekroczyć wszelkie granice. Dla niego granic nie ma, byle dotrzeć do człowieka. Z całym poplątanym życiem tego człowieka. Nigdy nie przestajecie być w Bożym sercu.

Pozwólcie, że zwrócę się teraz do wszystkich a szczególnie do rodziców. To, że zapanowała plaga rozwodów, to, że ludzie coraz częściej plączą sobie życie, to, że unikają wszelkich związków jest wynikiem, między innymi, naszego przyzwolenia.

Nasze przyzwolenie jest naszym współudziałem. “Lepiej, że tak żyją, niż później mieliby się rozwieść”. “Najważniejsze, że się kochają.” “Niech się sprawdzą.” “Niech się nie spieszą”. To wszystko rozmiękcza społeczeństwo, to wszystko podkopuje małżeństwo i rodzinę.

Nie rób tego. Nasze przyzwolenie jest naszym współudziałem.

Szanuj każdego człowieka. Kochaj swoje dzieci nawet jak im się plącze w ich życiu, ale nie nazywaj czarnego białym a białego czarnym.

Szanuj, doceń i uznaj za nienaruszalną świętość sakramentalny związek małżeński, małżeństwo i rodzinę. Szanuj i broń.

***

I jeszcze jedno. Przypuszczam, że to kazanie niejednego zaboli. Może być też komentowane i dyskutowane. To dobrze. Z każdym kazaniem powinniśmy to robić.

Pamiętajmy jednak, że w tym kazaniu wszystko jest ważne, każdy akapit a nawet bardzo wiele kropek i przecinków.

Kazanie jest wywieszone w kruchcie kościoła. Jest na stronie w Internecie. Proszę nie przypisywać mi rzeczy, których nie powiedziałem i pomijać to, co powiedziałem, proszę nie przestawiać przecinków i nie przeinaczać sensu – bo to jest przewrotność, bardzo paskudna rzecz.

30 komentarzy do “Nie mam męża

  1. ,,Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie, nie zabraniajcie im…”

  2. Prawda jest jedna i Jezus sam nakazyje: ” mówcie tak tak, nie nie, a wszystko co nadto od złego pochodzi”. Módlmy się za dobrych, mądrych, odważnych i świętych kapłanów. Bóg zapłać Księdzu za kazanie.

  3. Wspólnota SYCHAR! Wejdźcie na sychar.org. W Polsce jest już ponad 40 ognisk i poza granicami kraju też!!!! Pozdrawiam!!!! Rośnijmy duchowo!!!!

  4. Super Kazanie Księże Zbyszku. Zgadzam się z przedmówczynią Kasią. Drogie Panie widzę, że bronicie swoich racji , gdyż jesteście w takich związkach gdybyście nie byli to byście inaczej mówiły. Więcej takich ludzi jak Pani Kasia , Pani Wiesia i wielu tu innych. Kobiety odważnie bronią prawd wiary, wielki podziw. Nikt jak ja czytam, Was nie potępia, nie osądza, nie wyklucza z Kościoła, bo to może Chrystus, a że grzech cudzołóstwa nazywają grzechem, bo tak mówi szóste przykazanie Boże – NIE CUDZOŁÓŻ . Zrezygnuj z seksu i żyj jak brat z siostrą w imię CHRYSTUSOWEJ MIŁOŚCI .,jeśli jest to niemożliwe ,to może zrezygnujmy z Sakramentu Małżeństwa będzie prościej , Że większą troską są otaczane związki niesakramentalne w Kościele – to prawda, któż wspomina o tych porzuconych przez małżonków trwających w wstrzemięźliwości będący wiernym sakramentowi? Ksiądz Zbigniew w swoim kazaniu mówi,że ten temat zaboli i dlatego dokładnie przeczytajcie jeszcze kazanie , nie macie odwagi odpowiedzieć Księdzu? , a Pani Kasia, Pani Wiesia uważam,że dobrze zinterpretowały kazanie. Jestem ciekawa co odpowiecie Księdzu na to kazanie.Pozdrawiam.

    1. Dzięki Pani za te słowa.

  5. Więcej takich kapłanów!
    Mamy już prawie 55 letni okres współżycia sakramentalnego i najwięcej żałuję tych cichych dni w naszym życiu. Oczywiście nieraz się kłócimy, prawidłowo sprzeczamy -to jest stanowcze wyznanie swojego zdania, ale……. ale……odpuść wróć do tematu za moment.
    Jak chcesz żyć długo i szczęśliwie to tylko w zgodzie z dekalogiem !!!!!!!!!!!!!
    Pod rozwagę kapłanom: ks. Piotr Glas YouTube.com?watch?vnt4w1X2DTU.
    Szczęść Boże!!!!!!!!!!!!!!

  6. Dziękuję za księdza odwagę:)Za nazwanie po imieniu.W świecie jest coraz gorzej…My dzieci wychowujemy tak, a świat mówi inaczej….Rodzice mają zbyt mało wsparcia, świat nie jest przyjazny

  7. Dziękuję za te słowa , dostałam księdza kazanie od proboszcza. Czytałam i płakałam, wreszcie jakiś ksiądz, który odważnie i słowami Chrystusa sprzeciwia się dzisiejszej “modzie” wspierania niesakramentalnych związków przez duchowieństwo. Myślałam, że naprawdę ja jestem jakaś inna, nawiedzona, tak jak mi mówią , Zawsze byłam przeciwna do dopuszczaniu osób z związków niesakramentalnych do najmniejszej funkcji w Kościele jest to gorszenie ludzi, którzy starają się żyć jak Boży człowiek, nikt ich z Kościoła nie wygania , niech dokonają wyboru Miłość Boga czy człowieka, kogo stawiam na pierwszym miejscu?. Dlaczego Bóg ma przegrywać z miłością do człowieka? Ktoś kto żyje w niesakramentalnym w związku i mówi, że kocha Boga i tęskni za przyjęciem Komunii św. jest kłamcą , bo jeśli by go tak bardzo kochał jak się deklaruje zrezygnowałby z chorego związku nie patrzyłby na to co powiedzą inni. Czy św. Jan Paweł II nie powiedział ” wymagajcie od siebie choćby nikt od was nie wymagał’ takie tłumy Jemu hołdy składali niech się wsłuchają w Jego naukę skoro zmieniają Ewangelię i nie chcą nauki Chrystusa gdyż On nic innego nie głosił a może będzie im łatwiej podjąć jakieś radykalne decyzje i nie będą szukać milion usprawiedliwień. Niestety żyć Ewangelia i przykazaniami nie jest łatwo szczególnie w dzisiejszym świecie, który traci zasady moralne nie potrafi grzech nazwać grzechem, a czy Chrystusowi było przyjemnie i łatwo wziąć nas w całości na Krzyż? Wiem co piszę, gdyż moje życie też jest pogmatwane chyba na każdym szczeblu życia i nie jest mi wcale łatwo ,ale jest ze mną Chrystus . Pamiętajcie że życie ziemskie jest chwilą co do wieczności i trzeba będzie zdać relację Bogu.

    1. to nie jest wszystko takie proste

      1. Bardzo dobrze księdza rozumiem , bo idzie ksiądz pod prąd a nie z duchem czasu. Ludziom to się nie podoba bo dzisiejszy człowiek najlepiej by napisał swoją Ewangelię , scenariusz kazań, żeby ksiądz mówił to co chce usłyszeć, bo jeśli nie po jego myśli to ksiądz nie dobry . Chciałabym , żeby ksiądz się odniósł się do moich odpowiedzi do księdza i do pani Doroty czy ja źle zinterpretowałam księdza kazanie i czy to źle że wreszcie mogłam wypowiedzieć swoje zdanie głośno ? Czy to grzech by wypominać mi faryzeusza i celnika nie znając mnie ani mojego życia? Wiem o czym mówię bo moje życie poplątane jest od dzieciństwa. Prawie nigdy nie zabieram głosu w konkretnych rozmowach bo zawsze spotykam się z krytyką i podcięciem skrzydeł więc nauczono mnie milczeć. Proszę o odpowiedź

    2. „…Zawsze byłam przeciwna do dopuszczaniu osób z związków niesakramentalnych do najmniejszej funkcji w Kościele jest to gorszenie ludzi, którzy starają się żyć jak Boży człowiek, nikt ich z Kościoła nie wygania , niech dokonają wyboru Miłość Boga czy człowieka, kogo stawiam na pierwszym miejscu?”.

      Łk, 18 10-14
      Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: “Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie,zdziercy, oszuści,
      cudzołożnicy,
      albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego co nabywam”. Natomiast celnik stał z daleka
      i nie śmiał nawet
      oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w pierś i mówił: “Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”

      1. Pani Doroto myślę, że źle pani zinterpretowała moją wypowiedź. gdyż jestem wobec siebie bardzo krytyczna, względem postępowania według prawd wiary , nie wypominam komuś tego , czy tamtego grzechu, gdyż sama jestem grzesznikiem i to nie małym,nigdy nie uważam, że jestem kimś lepszym wręcz przeciwnie zawsze stoję z boku bo uważam się za kogoś gorszego , koleżanki w moim otoczeniu mi mówią ,żebym sobie odpuściła bo w dzisiejszym świecie nawet Kościół sobie odpuszcza a ty nie ,a pokorą daleko nie zajdę, a że jasno i wyraźnie zajęłam stanowisko co myślę o dawaniu przyzwolenia na sprawowaniu jakiś funkcji w Kościele osobom z związków niesakramentalnych bo jestem tego świadkiem. Wiem co to mieć wypominane składanie rąk przystępowanie do Komunii Św. do tego stopnia ,że przez jakiś czas nie przystępowałam do Komunii, a tu się głaszcze tak jak pisze pani Wiesia związki niesakramentalne i ona mi uświadomiła pewne fakty : modlitwa za związki niesakramentalne itd. a gdzie jest właśnie modlitwa za tych samotnych gdzie może przeszły piekło ratując małżeństwo przez 23 lata a finałem był rozwód złożony przez męża ,gdzie są takie modlitwy za nich i za ich dzieci, a mi ta modlitwa potrzebna . Jakaś szczera rozmowa, gdzie córka poplątała sobie życie i związała się z rozwodnikiem, matka nazywając grzech grzechem jest dziwolągiem w społeczeństwie, gdyż córka jest nie u niej ale przez drogę u rodziny , ja umiałam podjąć radykalne kroki wobec swojego dziecka to nie znaczy, że ją nie kocham serce krwawi ,ale nie poprę grzechu i myślę, że Bóg wysłucha mojej modlitwy i za nim umrę ona przejrzy, bo tak jak tu ktoś wcześniej pisał tęskni za Komunią Św. ale słabo ,że człowiek jest ważniejszy niż Bóg ,gdy ja cierpiałam i stawiałam swojemu dziecku kontrę w gościu niedzielnym informacja o rekolekcjach dla związków niesakramentalnych{w tamtym roku} i pytam co ja miałam powiedzieć swojemu dziecku gdy sprawę postawiłam na ostrzu noża, nie ja zdania nie zmieniłam tak w stosunku do niej jak i dla samej siebie nie wolno mi mieć kogoś skoro chcę żyć zgonie z Ewangelią nie jest to łatwe , ale możliwe, muszę być pochodnią dla swoich dzieci . Muszę od siebie wymagać by móc wymagać od innych. I nie rozumiem ,dlaczego jest tak mało księży, widzących problem troski o związki niesakramentalne wiem, że to burzliwy temat bo jest plaga rozwodów i nowych związków, U nas w parafii kiedyś ksiądz miał naukę {osobną } o antykoncepcji to po tych naukach parafia drżała “jak ksiądz może mówić o takich sprawach” i to były owocne rekolekcje, gdyż uderzyć w stół a nożyce same się odezwą”.

        1. Kieruje się Pani sprawiedliwością a ludziom potrzeba miłości i miłosierdzia.

          1. Pani córce też…

          2. Nie ma pani racji gdyż Bóg jest sprawiedliwy dużo jest o Bogu sprawiedliwym w psalmach a i o sprawiedliwości Bożej mówią też sześć prawd wiary Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza a za złe karze, następnie objawienia fatimskie jeśli się ludzie nie nawrócą Bóg ześle gorszą karę, Apokalipsa też mówi o sprawiedliwości Bożej za grzechy ludzkie , a przy tym jest miłosierny, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy Bóg będzie nas sądził z miłości tzn. z 10 przykazań niech pani przeczyta sobie “Trafiona przez piorun” super rachunek sumienia . nie patrze tylko przez sprawiedliwość ale przez miłość przede wszystkim bo zdrowa miłość chwali i upomina i nazywa zło złem . tak jak pisze ksiądz Maciejewski nie możemy nazywać czarne białym i odwrotnie

            1. Przepraszam ale Pani albo faktycznie nie rozumie tego co pisze, albo Pani nie chce zrozumieć. Nie będę Pani więcej robiła bałaganu w głowie. Jak czuje się Pani urażony to przepraszam. Proszę nie myśleć o mnie źle, ja nie myślę tak o Pani. Pozdrawiam

              1. Nie ma Pani za co przepraszać ja też Panią rozumiem.

    3. Strasznie dużo w tym tekście goryczy i brak miłości. Wszystko traktujesz zero jedynkowo. A to nie jest takie proste. Nie przyszło Tobie do głowy że wiele z tych związków powstało z porzuconych, jak niepotrzebny bagaż, małżonków. Drugie połowy które nagle miały gdzieś sakrament i po mimo usilnej walki o związek tych pierwszych (tak naprawdę czasami wbrew sobie) porzuciły małżeństwo, dzieci dom i wszystko co było z nim związane. Ja jestem takim przykładem. I powiem szczerze wierzę, że to jest częścią ukrytego planu Bożego. Dziękuję codziennie Bogu za obecnego męża niesakramentalnego.
      Jesteśmy razem 13 lat (dwa razy dłużej niż moje małżeństwo sakrametalne).Pomógł mi przy wychowaniu mojej dwójki dzieci z poprzedniego małżeństwa, sama nie dałabym rady. Mamy razem wspólne dziecko. Jesteśmy normalną rodziną. Żyjemy życiem Kościoła, wychowujemy dzieici w wierze itp. I jedynej tylko jedynej “rzeczy”, której nam brakuje to Najśw. Sakramentu. Oboje mamy głęboką wiarę i modlimy sie o to by Pan nam wybaczył i okazał swoje miłosierdzie.
      A’propos małżeństw sakramentalnych. Jak widzę co sie dzieje w takich niby porządnych związkach, rodzinach na codzień (przemoc psychiczna, wulgarne traktowanie nawzajem itp) a potem w niedziele niby nic w kościółku wszyscy udają, że się kochają i przystępują do Komunii św., to wolę być w swoim zw. niesakramentalnym ale autentyczna . Bóg mnie zna.
      Nie sądźmy byśmy nie byli sądzeni.
      Z Bogiem:)

  8. No to jest mocne!!! Zgadzam się z przedmówczynią,że trochę za mało jest przedstawiany problem porzuconych,aby czuli wsparcie Kościoła. Błogosławionej Niedzieli!!!

  9. Piękne, pełne Bożych ,a co za tym idzie prawdziwych treści.
    Mam jednak pewien niedosyt, a mianowicie ni słowa o tych, którzy pomimo
    zdrady, niekiedy rozwodu ,wierni Bogu i współmałżonkowi trwają w samotności.
    Porzuconych , czekających na powrót sakramentalnego małżonka.
    Dzisiaj Kościół troszczy się ( i słusznie) o niesakramentalnych, a czyż nie należy otoczyć troską
    tych często wyśmianych, dinozaurami zwanych .
    Zero słów na ich temat, tabu
    To nie są nieudacznicy, życiowe gapy.
    Nie piszę by stawiać ich na piedestały, by gloryfikować. Piszę by pomóc im w cierpieniu
    kończę ,życząc błogosławionego czasu Wielkiego Postu

  10. Zycie bez związku sakramentalnego – jeżeli naprawdę się wierzy w Jedynego Boga Ojca Wszechmogącego, w Jezusa Chrystusa Syna Bożego, to nie może być żadnych przeszkód, aby być w łączności z Nim, wszystko się pokonuje, Duch Św. sprawia, że jest obrzydzenie do grzechu i ta dręcząca tęsknota, że ciągle wołając do Boga sprawia,że porzucamy to, co nie podoba się Bogu, bo jedynym szczęściem jest obcować z Nim i nic już nie jest ważne oprócz Miłości do Niego i bycia w komunii z Nim. Jestem w takim związku i jesteśmy jak brat z siostrą, nie czuję żadnego pociągu seksualnego, pomagamy sobie w trudnych sytuacjach życiowych /teraz ciężka choroba/ – wielbię Boga za wszystko, co mnie spotyka, nie żalę się nikomu, powierzam wszystko Bogu i zgadzam się z jego wolą i cóż więcej człowiekowi potrzeba do szczęścia. Ludzie myślący, że Bóg jest niepotrzebny skazują się na stan bycia nieszczęśliwymi, na własne życzenie.

  11. http://www.kryzys.org
    Wspólnota Sychar.
    Proszę, zajrzyjcie.

  12. To przykre, że wiele ludzi nie łączy się sakramentem małżeńtwa nie trwa przy Panu Bogu bo po co. U nas w parafii też sa takie małżenstwa mają dzieci ale czy sa naprawde szcześliwi watpie. Do kosciola nie chodza ksiedza na kolede nie przyjmuja.

  13. Prawdę ksiądz napisał.

    Z całego serca nie chcę żadnych zmian w nauczaniu Kościoła, żeby dodatkowo nie nosić w sercu ciężaru rozgoryczenia moich braci i siostr w wierze zapewne bardziej doświadczonych a wiernych Bogu do końca.

    Nie chcę wygodnego miejsca w Kościele, chcę jakiekolwiek.

    Dobry Boże pomóż tym, którzy zapewne bardziej potrzebują Twojej pomocy, obdarz ich łaską tak bardzo im potrzebną.

    A mi pozwól umrzeć w kościele, nie chcę jedynie wykluczenia.

    Dorota, żyjąca w związku niesakramentalnym od 11 lat, matka dwójki dzieci, nawrócona od roku- spodobało się Bogu nawrócić takie nic i za to wielbię Boga każdego dnia.

    1. Dziękuję Ci za to świadectwo.
      Bądź Błogosławiona! Szczęść Boże!!!!!!!!!!!!!

  14. Mówiąc prawdę, odbieram bardzo osobiście i ranią mnie ostatnie usilne starania Kościoła by ludziom pozostającym w "związkach niesakrmentalnych" znaleźć wygodne miejsce w Kościele. Nie spotkałam się z "ofertą" wsparcia np.duchowego, rekolekcji itp. dla małżonków opuszczonych, matek samotnie wychowujących dzieci czy nawet wdów i wdowców. Dla "małżeństw" niesakramentalnych organizowane są dni skupienia, rekolekcje, za nich sie modlimy oficjalnie w modlitwie w trakcie Mszy Świętych, dla nich księża zawsze mają znaleźć czas. A przecież ci ludzie nie po to wchodzili w nowe zwiazki żeby mieli teraz stawać się białym małżeństwem a łamąc przysięgę w imię nowej miłości sami wyłączyli się z Kościoła w którym przysięgali. To, że w nowym związku żyją "przyzwoicie" i mają nowe dzieci ma usprawiedliwiać związki cudzołożne? Natomiast nikt jakoś nie modli się za tych wiernych dla których niedobrowolna samotność jest ciężarem ponad siły, nikt nie wspomina czym jest narażenie małżonka na złamanie ślubów poprzez pozostawienie go samotnym i czesto bezbronnym. Nikt nie wspomina o niezrealizowanym powołaniu do rodzicielstwa osób pozostawionych. Nikt nie podnosi jako przykładu do naśladowania tych wiernych Sakramentowi Małżeństwa, którzy żyją wstrzemięźliwie gdy inni dają sobie przyzwolenie na życie w grzechu. Czy zdarzyło się by któryś ksiądz zakwestionował zasadność chrzescijańskiego pogrzebu dla zatwardziałego grzesznika? Nie spotkałam się się z taką sytuacją. Napewno możliwość przystępowania do Komunii Świętej jest nieporównywalnym dobrem i umocnieniem samym w sobie i Bogu Najwyższemu dzięki za taki dar.

    Tak dlugo jednak będziemy dawać przyzwolenie na grzech cudzołóstwa jak długo nie bedziemy często i niezłomnie podkreślać wartości wiernej miłości małżeńskiej i heroizmu pozostawania w wierności małżeńskiej aż do śmierci. Trzeba dudnić jak dzwonem także o zwielokrotnionych grzechach względem odrzuconych dzieci, bo efekty tego idą w pokolenia, one poniosą stygmę odrzuconej dziecięcej miłości i przeniosą ją dalej na swoje związki i następne dzieci. Wielkim i niesprawiedliwym eufemizmem jest mówienie o rozwodnikach, że mają skomplikowane życie żyjąc w związkach niesakramentalnych skoro błogosławimy ich modląc się za nich. Mam wrażenie, że jako Kościół stwarzamy, w imię cnoty miłosierdzia, zbyt komfortowe warunki dla cudzołożników zaniedbując pierwotną zasadę sprawiedliwości. Nie wiem czy w ten sposób ratujemy Kościół.

    1. Wydaje mi się, że jest coś takiego. Co prawda fakt, nie jest może aż tak nagłaśniane, ale doktor google skrzętnie przeszperany powinien coś znależć. Nie wiem, czy u Jezuitów na Rakowieckiej w Warszawie coś takiego nie funkcjonuje. Kto szuka, znajdzie. Też mi się wielokrotnie wydawało, że czegoś nie ma, ale jak się przeszperało, to było.

  15. Dziękuję bardzo.  Można było jeszcze trochę podburzyć kobiety 🙂 Spotykam się często z sytuacjami, że dziewczyny marzą o ślubie a mimo to żyją bez niego zdając się na łaskę i niełaskę partnera. Gdzie są ich przyszłe teściowe? Czy tego chciałyby dla własnych córek?

     Jak się sami poszanujemy, to inni będą traktować nas z szacunkiem. 

    Bóg zapłać!

  16. Bardzo dziękuję za te słowa. Podał mi ksiądz konkretne argumenty, do rozmowy z osobami żyjącymi w związkach niesakramentalnych.           To bardzo boli, że coraz więcej osób decyduje się na takie życie.

     

    1. Myślę Alicjo, że nie ma potrzeby rozmawiać, ksiądz wyraźnie podkreśla, by nawet przecinków nie poprzekręcać, wydaje mi się , że najlepiej to kazanie wydrukować i przedłożyć takim rozmówcom.. Jest ono na tyle mocne , że wystarczy.  My sami bowiem możemy powiedzieć to wszystko bez tej mocy właśnie:) Pozdrawiam serdecznie:)

Skomentuj Alicja Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *