Opublikowano 24 komentarze

O czym myśli proboszcz?

5 Niedziela Wielkanocna; Dz 6,1-7; Ps 33,1-2.4-5.18-19; 1 P 2,4-9; J 14,6; J 14,1-12 ; Winnica 14 maja 2017

Nasza Parafia jest najlepsza. Czy mamy takie przekonanie? Nawet jeśli nie, to dokładajmy starań, by tak było.

***

Opowiem pewną historię. Jest zwyczaj, że raz w roku rocznik wspólnie wyświęconych księży organizuje spotkanie. Jest wspólna Msza Święta, obiad i pogadanie.

Któregoś roku przyjechałem na to spotkanie nieco wcześniej. Kilku moich kolegów – proboszczów już było. Wszedłem do pokoju gdzie siedzieli i bardzo żywo i emocjonalnie o czymś rozmawiali.

Zagadka – o czym rozmawiali ci proboszczowie? Pomyśl!

Nie wiem co pomyślałeś, ale teraz pomyśl o czym chciałbyś, by ci proboszczowie rozmawiali?

O najnowszej encyklice papieża? O Ewangelii na najbliższą niedzielę? O lepszym przygotowaniu narzeczonych? O kształcie Mszy Świętej dla dzieci? O katechizacji?

Powiem ci o czym rozmawiali. Rozmawiali o… śmieciach na cmentarzu.

Był to czas wprowadzania ustawy śmieciowej, która niosła skutki i dla cmentarzy.

Ciąg dalszy tej historii… Prowadziłem w Łowiczu szkolenie dla katechetów i w czasie przerwy, dla rozluźnienia, opowiedziałem tę historię katechetom. Po szkoleniu, po obiedzie, ksiądz, który to wszystko organizował zaprosił mnie na kawę. Zaprosił też swojego kolegę proboszcza, który akurat tego dnia w jakimś referacie kurialnym miał swój dyżur.

Gospodarz poszedł robić kawę, my usiedliśmy i pierwsze zdanie tego proboszcza brzmiało tak: „Zakład Komunalny zaproponował mi odbiór śmieci po 300 zł za tonę. Dużo to, czy mało?”

Jeśli spotykasz jakiegoś proboszcza to wiedz, że prawdopodobnie nie myśli on ani o Ewangelii, ani o swoim samochodzie, ani o wczasach na Maderze, ale o śmieciach na cmentarzu.

Czego chcę? Prosić, byśmy proboszczom, także mnie, pomogli więcej myśleć o Słowie Bożym, niż o śmieciach. Chcę, byśmy dzielili odpowiedzialność między wszystkich.

Jak to się wszystko wiąże z dzisiejszą Liturgią Słowa? Bardzo mocno.

Rodzący się Kościół, opisany w Dziejach Apostolskich, stanął przed pewnymi problemami. Wzrost Kościoła spowodował wzrost administracji, która przerosła możliwości apostołów. Cmentarze nie były wtedy problemem. Poszło o coś innego. Zaczęto zwyczajnie się kłócić oskarżając się wzajemnie w grupach o niesprawiedliwość i nieuczciwość: „Gdy liczba uczniów wzrastała, zaczęli helleniści szemrać przeciwko Hebrajczykom, że przy codziennym rozdawaniu jałmużny zaniedbywano ich wdowy.” (Dz 6,1)

Co zrobili apostołowie? Zrozumieli ważną rzecz: „Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbywali słowo Boże, a obsługiwali stoły – powiedziało Dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów. Upatrzcie zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Im zlecimy to zadanie. My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa.” (Dz 6,2-4)

Wybrano wtedy siedmiu diakonów, którzy zajęli się administracją.

Rozmawiałem kiedyś z pewnym pastorem protestanckim, który powiedział, że dla niego piątek jest dniem, w którym przygotowuje na niedzielę kazanie. Zamyka się w swoim gabinecie, nie odbiera telefonów, nie załatwia żadnych spraw, nie ma żadnych spotkań. Myśli, modli się i pisze kazanie. Komfort, którego nie ma chyba żaden proboszcz.

Mało czasu, mało modlitwy, mało sił i słyszymy czasem kazanie ściągnięte z Internetu czy wzięte z jakiegoś gotowca. Oczywiście nie w naszej parafii.

Bo nasza parafia jest wyjątkowa, najlepsza.

Ze dwa tygodnie temu miałem krótkie szkolenie dla młodych księży z naszej diecezji. W pewnym momencie rozmowa tak się potoczyła, że zadałem pytanie: „Czy wiecie, że w tym roku, w czasie kolędy, nie zbierałem ofiar?” Wszyscy wiedzieli.

Wiedzą, komentują, zastanawiają się. Pewien młody proboszcz powiedział, że w tym roku jeszcze nie, ale chciałby to wprowadzić u siebie. Inni też o tym myślą.

Inni z troską mówią, że u nich to niemożliwe. Ja ich rozumiem. W naszej parafii jest naprawdę dużo osób, którzy rozumieją sprawy, angażują się, pomagają. Są parafie, gdzie z tym jest bardzo biednie.

Są parafie, gdzie przy Pierwszej Komunii proboszcz biega za wszystkim. U nas wszystkim zajmują się rodzice.

Jesteśmy w wielu rzeczach wzorem i wytyczamy trendy. Wracając do śmieci to wielu proboszczów mnie pyta co robię ze śmieciami. Niektórzy specjalnie przyjeżdżają do Winnicy i idą na cmentarz, by przyjrzeć się segregacji śmieci. Oni też chcieliby zamiast 40 tysięcy rocznie płacić 4 tysiące.

Czas jednak pójść dalej.

Kilka lat temu prowadziłem rekolekcje w Northampton w Anglii, w polskiej parafii. I od tego czasu noszę w sobie myśl, by zrobić u nas to, co zobaczyłem tam. Będzie to w nurcie dzielenia się odpowiedzialnością.

U nas jest tak, że proboszcz albo wikary zbiera tacę. Ja to potem liczę i zapisuję do księgi kasowej. Tak było od zawsze, ale czy tak powinno być dalej?

W Northampton proboszcz nie liczy tacy. On tam nawet tacy nie zbiera. Tacę zbierają ludzie. Po Mszy Świętej kilka osób szybko to liczy, piszą i podpisują protokół, dają wszystko proboszczowi, który wpłaca to do banku.

Szybko, klarownie, przejrzyście – czarno na białym. Bez żadnych legend o kościelnej tacy.

I to jest pewien wzorzec wart naśladowania.

Gdyby taca była dla proboszcza, to powinien on ją zbierać, ale skoro są to parafialne pieniądze, to dlaczego ma jej nie zbierać parafia?

Tu nie chodzi tylko o względy praktyczne, ale o pewien znak – my zbieramy dla siebie, to jest nasze. To nasz kościół, nasze potrzeby, nasze pieniądze, nasza kasa, nasze wydatki. I nie wydamy więcej niż zbierzemy. A jak chcemy więcej wydać, to musimy więcej zebrać. I nie jest to problem proboszcza, tylko nas wszystkich. Bo to nasza Winnica, nasza parafia, nasze sprawy.

Może początek przyszłego roku będzie dobrym czasem, by to wprowadzić?

Nie chcę jednak pozostać przy samej tacy.

W drugim czytaniu mamy piękne słowa z Listu Piotra Apostoła: „Wy (…), niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia.” (1P 2,5a) „Wy (…) jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym.” (1P 2,9a)

Chciałbym byśmy to jasno pojęli, zrozumieli i podjęli. Nie jesteśmy masą, tłumem, interesantami, biernymi odbiorcami, kibicami.

Jesteśmy Kościołem – każdy z nas bez wyjątku jest kamieniem w Bożej świątyni. Razem tworzymy ten Kościół, razem go budujemy. Nie dlatego, by ulżyć proboszczowi, ale dlatego, że jesteśmy przez Boga wezwani do tego, powołani. Jesteśmy wybrani, święci, oddani Bogu.

Na każdym z nas ciąży odpowiedzialność za ten Kościół.

I każdy powinien mieć swoją konkretną cząstkę w tym konkretnym kościele, naszej parafii. Choćby to była poduszka o którą się troszczy, czyści i niesie w procesji. Choćby to był klomb przed ojcem Pio, o który się dba. Choćby to był wniosek o płatność bezpośrednią z trzech hektarów parafialnej ziemi. Choćby to było wyliczenie ZUS-u. Choćby to było ciasto na odpust i winogrona na parafialne wino do kościoła.

Ktoś ostatnio zapytał dlaczego nie mamy parafialnej biblioteki? Słuszne pytanie, powinna być. I mam pytanie – kto z was to zrobi?

I dalej. Kto zadba o prenumeratę i promocję czasopism religijnych?

Kto będzie uczył dzieci tańczyć oberka i polkę?

Kto będzie nagrywał i publikował kazania z naszego kościoła?

Kto zacznie organizować parafialne, autobusowe pielgrzymki?

Kto weźmie na siebie wydawanie parafialnej gazety, robienie parafialnej telewizji i radia?

Kto zacznie nas wywozić do teatru, kina i na dobry kabaret? Mamy Warszawę pod bokiem a nie korzystamy z tego.

Kto zorganizuje festyn w odpustowe popołudnie?

Niektóre rzeczy są ważniejsze, inne mniej.

Niektóre są pilne, inne mogą jeszcze poczekać.

Niektóre rzeczy można zrobić społecznie, za inne trzeba zapłacić, bo zajmują dużo czasu i wymagają dużo pracy, a za pracę należy się zapłata.

Chciałbym coraz więcej zrozumienia, że parafia to nie tylko kościół i Msze Święte, ale wspólnota, w której toczy się życie.

Nawet nie toczy, to za mało powiedziane, ale płonie i wybucha.

Na przekór światu, który izoluje ludzi. Bo jest tak, że mamy pracę a po pracy najchętniej byśmy się zamknęli przed wszystkimi.

Dawniej potrzeba było sąsiedzkiej pomocy w zbieraniu kartofli, czy uruchomieniu młockarni. Teraz wystarczamy sobie.

Dobrze, że jest postęp, ale źle, kiedy przestajemy siebie potrzebować, kiedy każdy żyje tylko siebie.

Każdy z nas bez wyjątku jest kamieniem w Bożej świątyni. Czy chcemy piękną budowlę z tych kamieni? Czy wystarczy nam… kamieni kupa, każdy kamień osobno?

Razem możemy wiele, razem możemy wszystko. Potrzebna jest tylko wspólnota, żywy Kościół. Kościół grzesznych ludzi, ale połączonych świadomością, że mają wspólnego Ojca, że są braćmi i siostrami dla siebie.

Nasza parafia jest najlepsza. A nawet jeśli jeszcze nie jest, to zróbmy wspólnie, by taka była.

Wpisz swój komentarz. Dla mnie jest to dowód, że ogląda to ktoś żywy. Jak jesteś proboszczem to potwierdź albo zaprzecz tezom kazania.

24 komentarze do “O czym myśli proboszcz?

  1. Bóg zapłać. Super

  2. Moim zdaniem nie powinno być rejonizacji !
    Każdy powinien złożyć w wybranej parafii deklarację woli.
    Obecnie wybrałem parafię o 6 km. od miejsca zamieszkania, lecz może niedługo ,,,,,,,,,,,,,żona będzie musiała łaskawie prosić Ks. proboszcza o zgodę na mój pogrzeb w innej parafii jak mi przypisano.
    Szczęść Boże z przyjacielskim pozdrowieniem.

  3. Parafialna biblioteka! To jest błogosławiony pomysł! Muszę to przemodlić i idę pogadać z naszym proboszczem. Mam nadzieję, że to się da zrobić, ale przecież dla Boga nie ma nic niemożliwego 🙂

  4. A mnie ten artykuł o śmieciach zaciekawił . W mojej parafii ks. proboszcz tez mówi o śmieciach , szczególnie o całych tonach ziemi z doniczek ,którą wrzucają ludzie i trzeba płacić.No smieci , to temat rzeka . Kiedyś proboszcz powiedział , że pampersy wrzucają do śmietnika na cmentarzu dodając żartobliwie ,że zmarli nie używają pampersów.
    Pozdrowienia dla księdza . Z Bogiem .

    1. Obiecuję, że za jakiś czas o moich śmieciach nakręcę film.
      To będzie drugi, bo pierwszy był w wykonaniu wiadomości Polsatu, które robiły relację z cmentarza po tym jak w kompostowniku znaleziono trumnę ze zwłokami.

  5. Bardzo trafne spostrzeżenie, konkretne i trafia w sedno. Podstawa to proboszcz chętny do działania i współpracy ze swoimi owieczkami. Bogu dzięki za takich kapłanów. Nasza w tym rola aby wspierać ich nie tylko modlitwą. Z Panem Bogiem.

  6. Bardzo mądre słowa, ale niestety, nie wszędzie można je wprowadzić w życie.
    W parafii moich rodziców ksiądz proboszcz jest alfą i omegą. Jeśli ktoś z Rady Parafialnej ma inne zdanie niż on, z automatu traci miejsce w Radzie. Ci którzy obecnie “doradzają” księdzu proboszczowi są tylko bezwolnymi wykonawcami jego poleceń. Pozostała część wiernych traci motywację i nadzieję, że coś można zmienić. Ci którzy jeszcze kilka lat temu mieli szczere pragnienie dać coś od siebie i działać dla dobra parafii, dziś w wielu przypadkach chodzą do kościoła w sąsiedniej parafii. Szczególnie po pewnym incydencie, gdy proboszcz na mszy świętej oskarżył bezpodstawnie kilka osób o zagarnięcie pieniędzy zamiast przekazać ich “pod jego opiekę”.

  7. ale ma ksiadz problemy.szkoda czasu na czytanie takich dyrdymalow o smieciach.

    1. Realne, droga Pani.

  8. Jestem we wspólnocie. Angażujemy się w dużo różnych dzieł, począwszy od ewangelizacji, a na sprzątaniu skończywszy. Od ludzi otrzymujemy dużo ciepłych słów i oznak wdzięczności, od proboszcza…. Pozostawmy to w milczeniu. Wszystko na chwałę Pana i ku pożytkowi człowieka. Dobrze mieć takiego otwartego proboszcza jak ks. ZPM

  9. Katoliku odpowiedz sobie?
    Dlaczego i po co chodzę do kościoła?
    A może ksiądz na zakończenie kazania – przekazałby zadanie domowe wynikające z treści kazania , a w następną niedzielę zapytał się?
    Rączki do góry kto odrobił zadanie domowe.

    1. Po pierwszej Mszy Świętej przyszła parafianka załatwić pewną sprawę a na zakończenie powiedziała: “Księże, z pieczeniem u mnie słabo i z grządkami, ale gdyby potrzebna była pomoc jakaś, to jestem gotowa.”

  10. chciałabym by tak było w każdej parafii , ale sama rzadko angażuję się tłumacząc się wielością różnych zajęć . Patrząc na ludzi w naszej parafii faktycznie część z nas jest takimi kamykami na orbicie parafii niby jesteśmy we wspólnocie ale tak jakoś z boku

  11. Dziękuję serdecznie ! Bardzo budujące kazanie !

  12. Dobrze napisane.

  13. Ja pamiętam z dzieciństwa jak kapłani w parafii byli dostępni /nie zamykali się w swoich pokojach/ , jeszcze jakieś 15 lat temu po Mszy Św. można było zamienić kilka słów z Kapłanem.Dziś kończy się Msza i chcący o coś spytać lub porozmawiać to trzeba szybko do zakrystii -bo 5 min. i już tylko kościelny.Jest kancelaria -/ dla Mnie trudno bo urzędowo/. Spotykam Kapłanów z powołania i aż serce rośnie.Jestem we Wspólnocie i modlimy się za Kapłanów o Dary Ducha Św. i o powołania .

    1. ksiądz -przepraszam nie każdy jest święty,a czy miałeś – miałaś odwagę powiedzieć kapłanowi, co się tobie nie podoba?Na pewno Ci odpowie albo się wytłumaczy, lub zastano-wi się. Jesteś parafianinem! jakim? biernym ale wiernym ? czy nie wiem kim .

      1. Miałem odwagę i powiedziałem ( taktownie ) —- i —- zmieniłem parafię nie miejsce zamieszkania , może Abp.—nie umie modlić się za swoich podwładnych . Modlę się , lecz moja modlitwa jest nie skuteczna , i proszę o odprawienie mszy o świętość dla mojego proboszcza i kapłanów oraz modlitwę w mojej intencji , aby moje modlitwy były skuteczne .
        p.s Czy konto parafii jest takie same jak winnicy ?

  14. Katechizowałam przez 35 lat.Przez wiele lat walczyłam z myślami:gdzie jest Kościół Dziejów Apostolskich,czy ja tego doczekam,a może źle myślę,gdzie są charyzmaty w Kościele.Doczekałam się ale kazań ks.Maciejewskiego i jestem wdzięczna Bogu.Zastanawiam się czy ktoś księdzu nie zamknie buziulki.Zamknięto już wielu.

  15. Księże, puszczam to w sieć. Może mój proboszcz to przeczyta. Chociaż w jednej kwestii się nie zgadzam. To moja parafia jest najlepsza. Pozdrawiam

  16. Ja chętnie nauczę polki albo kujawiaka 🙂

    1. ba, jak to zrobić z krakowa?

  17. Amen! Jak ja bym chciała, żeby było tak, jak Ksiądz napisał! Jestem we wspólnocie – nie w swojej parafii, ale to, jak wciąż niewiele ludzi włącza się w służbę, a oczekuje, że wszystko dostanie, jest niesamowite. I to we Wspólnocie, gdzie – wydawałoby się – będą już tylko “nawróceni” chrześcijanie. Nie wiem, jak zachęcać braci i siostry do działania. Denerwuje mnie również moje narzekanie na tą sytuację. W końcu od tego nic się nie zmieni. To jest jakaś straszna drętwota, która coraz bardziej nas wciąga… Może brak zasad? Może wygodnictwo? Może przyzwyczajenie, że w dzisiejszych czasach mamy prawo czegoś oczekiwać zamiast samemu wziąć za coś odpowiedzialność? Nie wiem, czasami też mnie to ogarnia, ale staram się z tym walczyć i chociaż dziećmi się zająć, krzesła na spotkania poukładać, bo nie mają zdalnego sterowania… Może to brak pozytywnych wzorców? Brak “liderstwa” wśród ojców, bo kobieta nie zawsze niestety ma przebicie? Jakiś pomysł na to, jak to zmienić? Czy delegować zadania z góry? A co wtedy z tekstem opozycjonistów: “wszystko w wolności”? Może ma Ksiądz na to jakiś przykład? Radę?

Skomentuj Małgośka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *