Opublikowano 3 komentarze

Przepis na płodność Kościoła

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski, Patronki Polski; Ap 11,19a;12,1.3-6a.10ab; Ps: Jdt 13,18-20; Kol 1,12-16; J 19,27; J 19,25-27; Winnica, 3 maja 2011 roku

Jedną z myśli kazania wygłoszonego w ostatnią niedzielę było świadectwo Tertuliana – jednego z ojców Kościoła, który pisał o poganach z podziwem patrzących na pierwsze pokolenia chrześcijan i mówiących do siebie: “Zobaczcie, jak oni się miłują.” (Tertulian – “Apologetyk”)

To piękne świadectwo, ale jednocześnie pewien przepis. Nie jest to przepis na babkę wielkanocną, ale przepis na żywotność Kościoła.

Ten przepis jest bardzo prosty – warunkiem żywotności Kościoła jest miłowanie.

Popatrzmy na jakąkolwiek rodzinę. Tam gdzie jest miłość tam będzie rozwój tej rodziny. Tam będzie szczęście męża i żony, tam będzie energia i chęć do życia. Tam będą też dzieci.

Oczywiście jest to pewien model idealny. Zawsze mogą być jakieś trudności, dramaty, problemy. Należy się jednak zgodzić z tym, że miłość to podstawowy budulec małżeństwa i rodziny.

Dzieje się tak dlatego, że miłość z natury jest płodna. Tam gdzie jest miłość – tam rodzi się życie – w jakiejkolwiek postaci. Tam gdzie brak miłości – zaczyna się śmierć.

Można powiedzieć, że bez miłości wszystko się wali, schnie i umiera. Rodzina bez miłości rozpada się, albo zostaje z niej tylko wypalony szkielet.

Dokładnie to wszystko sprawdza się w odniesieniu do Kościoła.

O Kościele mówimy, że jest Matką i o Maryi, matce Jezusa, mówimy, że jest matką także w odniesieniu do nas. W jednym i drugim chodzi o rzeczywiste a nie symboliczne macierzyństwo, choć oczywiście nie w porządku biologicznym.

Chodzi tu o porządek duchowy. Ten porządek, w przypadku Maryi, mamy w idealny sposób przedstawiony w scenie Golgoty. Mamy tam spotkanie dwóch wielkich i czystych miłości – jedna na krzyżu, druga pod krzyżem. Jezus kocha swoja matkę, matka kocha swego syna. Z ogromu tej miłości, której nie ogranicza grzech, rodzi się życie w synach i córkach Kościoła. Z miłości Maryi rodzi się życie, rodzi się Kościół. Tu Maryja staje się naszą matką.

Tak samo w przypadku każdego z nas, należącego do Kościoła. Jeśli kochać będziemy Jezusa, to z tej miłości rodzić się będzie życie, wzrastać będzie Kościół. Tylko ta nasza miłość zawsze będzie jakoś ograniczona grzechem.

Jeśli w kimś rodzi się życie, jeśli ktoś się nawraca, jeśli ktoś idzie do Boga, to jest to wynik także tego, że ktoś bardzo kochał Boga i w tej jego miłości wszystko się zrodziło.

Czasami widzimy źródło tego życia a czasami jest ono nie znane. Naturalny porządek rzeczy to rodzice tak kochający Boga, że udaje im się zrodzić w swym dziecku życie wiary.

Czasem jednak ktoś się nawraca, rodzi się w nim Boże życie a nie widzimy bezpośrednich przyczyn tego. To, że nie widzimy nie znaczy, że w tym nawróceniu nie ma swego udziału miłość jakiejś klauzurowej zakonnicy czy ofiara kogoś innego – dalekiego i nieznanego, ale jednak będącego w jednym Kościele. Nawet ktoś nieznany może być naszą matką.

“Zobaczcie, jak oni się miłują.” Tak poganie z podziwem mówili  o pierwszych pokoleniach chrześcijan. I to były czasy wielkiego wzrostu Kościoła. Czasy, gdy Kościół był mocny, zdolny do poświęceń i męczeństwa.

Jeśli dzisiaj mówimy o kryzysie Kościoła to zapewne problem ten sprowadza się do tego, że Kościół ten stygnie w miłości. Staje się organizacją, strukturą tylko, w której brakuje ducha.

Przyznam się, że to było motywem zaproponowania wam Krucjaty Modlitwy. Przeraża mnie sprawowanie posługi w Parafii, w której zabrakłoby miłości. Nie chcę być urzędnikiem kultu religijnego, który zaspokaja duchowe potrzeby klientów.

Chcę, by w tej parafii była miłość, by ludzie się kochali. Nie tylko w swoich rodzinach, ale w parafii widzieli wielką swoją rodzinę.

Gdy modlić się będziemy o odnowę oblicza tej parafii to, mam taką nadzieję, wzrastać będzie nasza miłość. I o to właśnie chodzi.

“Zobaczcie, jak oni się miłują.” Chciałbym, by tak mówiono o nas. Gdy to się spełni przyjdą dla naszej parafii czasy wielkiego wzrostu. Będziemy mocni, zdolni do poświęceń i męczeństwa. W naturalny sposób rodzić się będzie odpowiedzialność i powołania. Inne będzie oblicze TEJ ziemi.

“Zobaczcie, jak oni się miłują.” Wzbudź w nas, Boże, pragnienie kochania.

Daj swój komentarz:

3 komentarze do “Przepis na płodność Kościoła

  1. Czasem słyszę w mojej parafi ściągnięte z księdza strony kazania,nie wiem co ksiadz na to ale jest czego posłuchać , przemyśleć,zacząć coś robić.

  2. To jest piękne i trafne , tak nauczając i głosząc można powołać do życia wiele serc głodnych miłości.Nie polityka , nie mówienie na kogo głosować i czyja jest racja polityczna, ale mówienie o miłości i nauka o miłości jest cenniejsza niż złoto.Czasmi idąc do kościoła nie znajduję tam tego czego szukam, ale staram się widzieć we mszy świętej ducha miłości i rozczulam się przy tym bardzo bo widzę go w sobie i sąsiadce siedzącej obok.Trudno jest kochać całkowicie, mając zadry w sercach naszych . Ale jak ksiądz powiedział, popatrzmy na Maryję matkę Jezusa i jej pokorę to nauczymy się kochać z pokorą dla dobra naszego naszych dzieci a przede wszystko kościoła.Bo to my czynimy kościół takim jaki jest i nasza wiara do Boga , Jezusa i Maryji.
    Bóg zapłać. Niech nasza Mama Maryja da księdzu zdrowie a Duch Święty wiele , wiele mądrych kazań.

  3. Nic dodać nic ująć. Piękne i prawdziwe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *