Opublikowano 9 komentarzy

Religia według własnego pomysłu

15 Niedziela Zwykła, B; Am 7,12-15; Ps 85 (84), 9ab i 10. 11-12. 13-14; Ef 1,3-14; Mk 6,7-13 ; Winnica 15 lipca 2018.

Czy można mówiąc pacierze minąć się z Bogiem? Oczywiście, że można!

Czy można spowiadając się NIE spotkać Boga? Oczywiście, że można!

Czy można czytając Biblię niczego nie wyczytać o Bogu? Oczywiście, że można!

Czy można chodzić do kościoła tylko pieszcząc swoją chwałę? Oczywiście, że można!

Czy można będąc człowiekiem religijnym i pobożnym trafić na wieczne potępienie? Oczywiście, że można!

Oczywiście, że można! Dzisiejsze pierwsze czytanie jest tego dowodem. By dobrze je zrozumieć uchwyćmy jego kontekst. Naród Izraelski składał się z dwunastu pokoleń, które zawarły z Bogiem przymierze. Z czasem naród ten politycznie okrzepł, utwierdził swoje granice i skupił się na swojej świątyni wybudowanej przez króla Salomona, w Jerozolimie, gdzie przechowywano arkę przymierza – skrzynię z dekalogiem otrzymanym na Synaju.

Życie religijne skupiało się wokół świątyni. Istniał religijny nakaz, by trzykrotnie w roku pielgrzymować do świątyni, by przeżyć tam najważniejsze święta.

Po śmierci króla Salomona państwo się rozpadło. Przy Roboamie, synu Salomona, zostało tylko pokolenie Judy. Została też stolica – Jerozolima oraz świątynia.

Pozostałe pokolenia oddzieliły się politycznie, tworząc tzw. królestwo północne, ze stolicą w Samarii. Religia jednak pozostała ta sama. I co roku pobożni Żydzi z północy pielgrzymowali do Jerozolimy, do świątyni.

Nie mogło się to jednak podobać władcom północy. Ufundowali dla swoich obywateli nową świątynię, a nawet dwie, żeby ludzie mieli blisko. I powiedzieli im: tu macie Pana Boga, tu możecie pielgrzymować, tu możecie składać ofiary.

To nic, że był to kult na poły bałwochwalczy, niezgodny z Prawem, heretycki, któremu służyli kapłani spoza pokolenia Lewiego.

W sumie wyglądało to bardzo pobożnie, tylko, że niewiele miało wspólnego z Bogiem.

Jedną z tych świątyń było Betel.

I pojawił się w Betel prorok Amos, posłany przez Boga, który w imieniu Boga głosił Bożą Prawdę. Jaka była reakcja na to głoszenie? „Rzekł [kapłan] Amazjasz do Amosa: Widzący, idź, uciekaj sobie do ziemi Judy! I tam jedz chleb, i tam prorokuj! A w Betel więcej nie prorokuj, bo jest ono królewską świątynią i królewską budowlą.” (Am 7,12-13)

Jednym słowem: „zamknij się i spadaj”. Idź sobie z Bożą Prawdą, bo my chcemy spokojnie i pobożnie modlić się, pielgrzymować i składać ofiary.

I tak się tworzy religię według własnego pomysłu.

To nie jest wcale rzadki przypadek. Bardzo często robimy sobie religię według własnego pomysłu.

Jest pewien klucz do zrozumienia i rozpoznania religii według własnego pomysłu. Jeśli Ziemia kręci się wokół Słońca, to wszystko w porządku. Gdy Ziemia próbuje kręcić Słońcem to łamiemy porządek rzeczy.

Tak samo łamiemy porządek rzeczy i wymyślamy własną religię, gdy my próbujemy kręcić Bogiem.

Wymyślona religia może być bardzo pobożna. Betel to znaczy „dom Boga”. Wymyślona religia, w zewnętrznej otoczce może być podobna do prawdziwej czci oddanej Bogu. Jednak w całej prawdzie będzie ona pusta i prowadzić będzie na manowce.

To takie nastawianie ucha na Słowo Boga z jednoczesnym kneblowaniem mu ust.

Nie wymyślajmy swojej religii. Szukajmy Boga a nie samych siebie. Oddajmy chwałę Bogu a nie sobie samemu. Nie róbmy ze Słońca sztucznego satelity.

Stajemy wszyscy przed wyborem Amazjasza lub Amosa.

Przypomnę, że Amazjasz to fałszywy kapłan, który kazał milczeć Amosowi. Niby służył Bogu, tego należałoby się spodziewać po kapłanie, a tak naprawdę zwodził ludzi. Jeśli się troszczył, to o to, by ludzie nie poznali Boga.

Amos to prorok. Nie był „zawodowcem”, był pasterzem, ale to jego Bóg wybrał sobie na proroka.

Stoimy zatem przed wyborem – Amazjasz czy Amos.

Amos, przyznajmy to szczerze, będzie często niewygodny i kłujący. Ciągle będzie brzęczał te swoje: „Czcić ojca i matkę, dzień święty święcić, nie zabijać, nie cudzołożyć, nie kraść, nie kłamać”. Ciągle to samo, jakby innych tematów nie było.

Amazjasz będzie grzeczniejszy. W mig odgadnie co chcemy usłyszeć i… to właśnie będzie nam mówił.

Kogo wybierasz? Amazjasza czy Amosa?

Ten wybór ma także inne imiona? Wybierasz szeroką drogę, czy wąską? Wybierasz szeroką bramę czy ciasną? Wybierasz drogę po dywanie… do śmierci. Czy drogę po kamieniach… do życia?

Co wybierasz?

9 komentarzy do “Religia według własnego pomysłu

  1. Świetne kazanie:) Ale jak zwykli śmiertelnicy mają odróżnić Amazjasza od Amosa, prawdziwego Proroka od fałszywego…. Tyle się słyszy różnych opinii na ten sam temat w Kościele!

  2. Bóg zapłać za celne słowo.

    1. Bardzo celne.

  3. Bóg zapłać za celne słowo. A niby to wszystko takie proste.

  4. Krótko i na temat! Świetne kazanie! Wybieram Amosa!

  5. Dzięki Księże Zbigniewie. Trzymajmy się Amosa

    1. Dziękuję.
      Wszystko jest takie proste, a zarazem takie trudne.
      Gdy wydaje mi się,że zbliżam się do Boga, to tak naprawdę czuję że się od Niego oddalam.
      Dlaczego tak jest?

      1. “czucie” to nie najlepszy wskaźnik bliskości Boga

        1. Z tym “czuciem” to ma ksiądz oczywiście rację, ale to jest chyba jak z powiedzeniem im dalej w las tym więcej drzew.
          Dam taki przykład:
          Wszędzie widzę “potrzebujących”(nie chodzi o potrzeby materialne),którym tak naprawdę nie potrafię pomóc. Intencja typu “modlę się za wszystkich potrzebujących spotkanych dzisiaj”jest po ludzku licha (choć Bóg może wszystko).
          Miałem ostatnio podczas komunii, którą chciałem ofiarować za kogoś natchnienie, że przecież ta osoba może sama skorzystać z sakramentów.
          Dlatego im więcej chcę tym mniej mogę.

Skomentuj Kasia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *