Opublikowano Jeden komentarz

Schemat rozmowy z rodzicami dziecka pierwszokomunijnego

Kolejna cegiełka do programu przygotowania dzieci (a raczej rodziny) do Pierwszej Komunii Świętej.


Zapisz się na specjalną listę zainteresowanych programem przygotowania do Pierwszej Komunii Świętej.



Wcześniejsze założenia masz [tutaj]

Rodzice biorą zgłoszenia, czytają i umawiają się na spotkanie.

Samo spotkanie przebiegać powinno w następujący sposób:

Najpierw obejrzyj:

A tu masz scenariusz:

Na rozmowę należy przeznaczyć 15 minut. By nie było kolejek, należy dać możliwość umówienia się na określoną godzinę i prosić o punktualność (w każdą stronę).

Rozmowa nie powinna mieć charakteru urzędniczego – kancelaryjnego, nie prowadź jej zza biurka do „petentów”. Idealnie gdyby to było inne pomieszczenie niż kancelaria.

Bądź przyjacielem a nie strofującym kontrolerem. Zrezygnuj z połajania i upominania.

Wyobrażaj sobie zawsze, że masz przed sobą „najlepszą” rodzinę i mów do nich tak, jakby spełniali wszystkie ideały.

Zdarzy się, że przyjdzie ktoś „nieprzepisowo” – najczęściej żona bez męża. Nie witaj ich w progu hasłem: „A gdzie mąż?” Pozwól usiąść i na siedząco wyjaśnić. Może to jest osoba samotnie wychowująca dziecko. Może jest jakiś konflikt w domu. Przeprowadź rozmowę nawet z niekompletną rodziną i przyjmij zgłoszenie. Proś jedynie o kontakt nieobecnej osoby i nie rezygnuj łatwo ze spotkania.

Swoich gości witaj serdecznie, proś o zajęcie miejsca.

Przygotuj dla nich drobne prezenty – zarówno dla dziecka (różaniec, książeczka) jak i dla rodziców (książeczka). Może pod ręką powinny być słodycze? Tak, zęby się psują, ale to takie dobre!

Rozmowę poprowadź według następującego schematu

Przywitanie

Przywitaj rodziców. Dziecko posadź między rodzicami. Podkreśl, że jest tu najważniejsze. Zwróć się do dziecka bezpośrednio, zapytaj, pochwal, przypomnij jakąś sytuację, jeśli się znacie. Powiedz, by się nie bało.

Nie przygotuję wam dziecka do Pierwszej Komunii

Prosiłem was o chwilę spotkania, bo chcę powiedzieć wam (rodzice), patrząc prosto w oczy, że… nie przygotuję waszego dziecka do Pierwszej Komunii Świętej.

Nie dlatego, że nie chcę. Nie dlatego, że się lenię, ale dlatego, że nie mogę. Jest to dla mnie niemożliwe.

Nie tylko dla mnie zresztą. Jest to niemożliwe dla jakiegokolwiek księdza i katechety.

Księża i katecheci mogą czegoś wasze dziecko nauczyć. I ta wiedza jest ważna, ale w przygotowaniu do Komunii wcale nie najważniejsza.

Najważniejsza jest sfera wartości. Można powiedzieć, że pokazać dziecku co jest ważne mogą tylko ci, którzy są dla dziecka ważni, czyli najbliżsi, czyli rodzice.

Przykłady, czego nie mogę a mogą rodzice

Ja mogę dziecko nauczyć „Ojcze nasz”. Dziecko to „zaliczy” na katechezie, ale nigdy nie przekażę dziecku, że „Ojcze nasz”, że modlitwa w ogóle, jest ważna. To możecie zrobić tylko wy, gdy dziecko zobaczy jak się modlicie.

Ja mogę nauczyć części Mszy Świętej i odpowiedzi na Mszy Świętej, ale tylko wy możecie pokazać dziecku, że Msza Święta jest naprawdę ważna, gdy widzieć będzie was na Mszy Świętej, gdy z waszych ust usłyszy: „idziemy do kościoła”.

Tylko wy możecie pokazać dziecku ważność Komunii.

Rodzicielski autorytet – fundament przygotowania

Dzieje się to wszystko dlatego, że wy, dla swojego dziecka, macie największy autorytet. Nieporównanie większy niż ja, niż katecheta, niż ktokolwiek.

Zatem to wy przygotujecie swoje dziecko do Pierwszej Komunii Świętej. Inaczej być nie może. Ja mogę tylko pomóc, ale nigdy wyręczyć.

Oboje przygotowujecie

Poprosiłem was oboje na spotkanie, by mocno przypomnieć, że kiedyś oboje prosiliście o chrzest i oboje wzięliście na siebie obowiązek wychowania ich w wierze. Oboje zatem powinniście przygotowywać wasze dziecko do Komunii.

Bardzo tu jest ważny wspólny, zgodny głos.

Zobaczcie: Jeśli w jakiejś rodzinie dziecko widzi, że dla jednego rodzica wiara, Pan Bóg, niedzielna Msza Święta to sprawy ważne, a dla drugiego rodzica one nie istnieją, to naprawdę dziecko ma ciężki orzech do zgryzienia, naprawdę myśli „co tu jest grane?”.

Częściej mężczyźni lekceważą niedzielną eucharystię. Co myśli sobie wtedy chłopak, który wychowuje się w takiej rodzinie? Dochodzi do wniosku, że Msza Święta jest dla kobiet i małych dzieci. Jak dorośnie i ożeni się, i będzie miał swoje dzieci, to dopilnuje, by żona z dziećmi poszli do kościoła.

To rodzice dają wzorce życia i wiary. Dobre albo koślawe.

Dwie metody

Są dwie metody przygotowania dziecka do Pierwszej Komunii. Obie trzeba stosować razem. Trzeba najpierw dawać przykład – i tu w niczym nie pomogę. Będziecie dawali taki przykład jaki będziecie dawali. Trzeba się więc mobilizować.

Druga metoda to religijne rozmowy z dziećmi. I tu może być mały problem.

Generalnie to lubimy gadać – o wszystkim. No może prawie, bo jak przychodzi nam mówić o Panu Bogu to często milkniemy. Jeszcze o księżach to lubimy pogadać, ale już o samej wierze jest nam trudno.

Wielu zatem rodziców może przeżywać trudności i opory, by rozmawiać z dzieckiem o wierze.

I tu może się przy nasza pomoc.

Pomoc – na czym będzie polegać

Pomoc polegać będzie na przygotowaniu dla rodziców pomysłów na takie rozmowy – tematów, zadań, inspiracji.

Po niedzielnej Mszy Świętej będzie można sobie wziąć z segregatora kartkę dla siebie i w domu posłużyć się nią.

To nie będą trudne rzeczy. Na przykład w czasie Bożego Narodzenia będzie w kościele szopka. Będę wtedy prosił rodziców, by z dzieckiem poszli do tej szopki i porozmawiali o niej. To są lalki, figurki, ale coś one znaczą, coś prawdziwego upamiętniają. I niech rodzice porozmawiają o tym – kto leży w żłóbku? Gdzie jest Maryja? Kto stoi przy niej? Tych trzech skąd się wzięło? Co przynieśli? A ci z owcami co tu robią? A ta gwiazda co znaczy?

Pomoc jest tylko propozycją

Nie chcę jednak nikomu nic narzucać. Nasza pomoc to tylko propozycja.

W zgłoszeniu waszego dziecka są tylko dane dziecka. Niczego nie podpisywaliście. Prawdziwą deklarację daję wam teraz. Są w niej dwa warianty.

W jednym i drugim to wy przygotowujecie dziecko do Komunii, bo inaczej być nie może. Nikt was nie wyręczy.

Możecie jednak (wariant I) zadeklarować skorzystanie z naszej pomocy – wtedy będziemy przygotowywać dla was materiały. Możecie też wybrać wariant II – wtedy przygotowując samodzielnie dziecko podziękujecie za pomoc.

To nie jest pozorny wybór.

Jeśli podziękujecie za pomoc, to nie uznam was za złych rodziców. Nie będziecie podejrzani, nie będę kręcić nosem.

Wierzę bowiem, że w każdym wariancie, także tym bez pomocy księdza, przy zaangażowaniu rodziców, można pięknie przygotować dziecko.

Wiem też, że w obu wariantach można oszukiwać. Ja specjalnie tak wszystko ustawiłem, żeby dać łatwo się oszukać. Przecież te pomocy każdy będzie brał samodzielnie. Można się w kilka osób umówić, by ustawić dyżury, w których „dyżurny” pójdzie do kościoła, by wziąć kartki dla siebie i dla reszty.

Mam jednak przekonanie, że takich rodziców będzie mało lub w ogóle ich nie będzie. I powiem wam teraz dlaczego tak będzie.

Wręcz deklarację.

Na czym opiera się całe przygotowanie

Bądźmy przed sobą szczerzy – rodzice w naszej parafii, jak w każdej parafii, prezentują różny poziom religijności. Są ci zaangażowani i praktykujący, są słabo wierzący, są tacy, którym bardzo się w życiu pokręciło. Tym się różnią i ktoś może sądzić, że niektórzy z tej racji, że sami są zimni dość zimno podejdą do przygotowania dziecka.

Jest jednak coś co zbiera wszystkich rodziców pod jeden mianownik – bardzo dobry mianownik.

Zaraz o tym powiem, ale najpierw zadam rodzicom pytanie, na które oczekuję głośnej odpowiedzi. Dodam, że znam tę odpowiedź.

Powiedzcie głośno, czy kochacie swoje dziecko?

To właśnie jest ten wspólny mianownik. Rodzice kochają swoje dzieci i pragną ich dobra.

Zwracając się do dziecka: Jakbyś, nie daj Boże, było chore i potrzebowało nerki, to rodzice by swoje wycięli, by tobie ją wszyli, byś było zdrowe.

Jakbyś potrzebowało krwi, to utoczyliby swojej ile trzeba.

Gdyby trzeba było życie oddać, to by oddali.

Wśród tych różnych dóbr jest też dobro duchowe. Skoro rodzice prosili o chrzest, od lat posyłają na katechizację, teraz proszą o Komunię, to znaczy, że te rzeczy uważają za ważne dla swojego dziecka.

Gdyby to wszystko wyciąć, wymazać, zabronić. Gdyby dziecko rosło bez przykazań, bez Ewangelii, bez Jezusa to rodzice widzieliby w tym stratę.

Nawet jeśli im samym się w życiu pokręciło, jeśli sami ostygli, to chcą wychować dziecko w wierze.

I jeśli uświadomią sobie fakt, że ten przekaz opiera się bardzo mocno na nich… nie zawiodą.

Czego by nie zrobili dla siebie, zrobią dla dziecka.

Bo kochają i chcą dla niego dobrze.

Pożegnanie

I to wszystko.

Może macie pytania?

Wierzę, że to będzie piękne przygotowanie.

wręczę im deklarację, gdzie swoją decyzję wyrażą podpisem (jeszcze jej nie mam)

nie oczekuję decyzji natychmiast, będzie na to czas do końca września

wręczę prezenty

i życzyć będę dobrego dnia

1 komentarz do “Schemat rozmowy z rodzicami dziecka pierwszokomunijnego

  1. Dobre!, jest moment refleksji dla rodziców i ważne, że dla obojga. Z odpowiednim wyprzedzeniem.

Skomentuj Anna z Warszawy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *