Opublikowano 13 komentarzy

Śpisz… a może nawet umarłeś

1 Niedziela Adwentu, A; Iz 2,1-5; Ps 122,1-2.4-9; Rz 13,11-14; Ps 85,8; Mt 24,37-44; Winnica 27 listopada 2016 roku.

Święty Paweł, na progu kolejnego adwentu w naszym życiu, mówi nam: “Rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu.” (Rz 13,11)

Co to dla nas oznacza? Skoro nadchodzi godzina powstania ze snu, to znaczy, że w tej chwili śpimy. I trzymajmy się tego. Skoro Biblia mówi, że śpimy to znaczy, że śpimy.

Oczywiście musimy rozumieć tę metaforę. Jak człowiek śpi to śni. Czasem są to piękne rzeczy, czasem straszne. Łączy je to, że nie są rzeczywistością.

Skoro śpimy to znaczy, że mijamy się z prawdziwym życiem. Mamy jakieś wyobrażenie o świecie, o ludziach, o sobie samym, o Bogu. I często okazuje się, że nie ma to nic wspólnego, albo niewiele, z rzeczywistością.

Ewangelia odnosi się do czasów potopu. Żenili się i za mąż wychodziły a tak naprawdę wszyscy spali i przespali swój czas. Jeden Noe żył naprawdę i wiedział co się dzieje.

Wiecie o co się modlę, gdy modlę się za naszą parafię? Modlę się o przebudzenie. Nie modlę się szczegółowo o to i o tamto, ale generalnie i po prostu o przebudzenie. Wierząc, że to przebudzenie jest kluczem do przemiany ludzi i całej parafii.

Z jednej strony to dar Boga a z drugiej nasza wolność w przyjmowaniu przebudzenia. Często łatwiej tkwić w iluzji, żyć złudzeniami.

Przebudzenie może być trudne i bolesne. I stoi przed tobą wybór – sen czy rzeczywistość, iluzja czy prawda?

Czego chcę od ciebie?

Gotowości przyjęcia do siebie myśli, że może jednak śnisz, że mijasz się z prawdą dotyczącą ciebie i Boga. Chcę od ciebie gotowości do przebudzenia. Wołaj do Boga: “Boże, jeśli śnię, to potrząśnij mną, bym się obudził”. Módl się o przebudzenie. Dla siebie i tej parafii.

Myśl o spaniu nawiązuje do innej, zapewne bardziej kontrowersyjnej, ale przecież pochodzącej także z Biblii, prawdzie o tym, że możemy być martwi.

Nie obrażajmy się zbyt łatwo, ale z pokorą przyjmujmy Boże Słowo. “Aniołowi Kościoła w Sardes napisz: To mówi Ten, co ma Siedem Duchów Boga i siedem gwiazd: Znam twoje czyny: masz imię, [które mówi], że żyjesz, a jesteś umarły.” (Ap 3,1)

Czego chcę od ciebie? Od siebie zresztą też.

Chcę byśmy nie przechodzili zbyt łatwo obok tego słowa, z myślą, że to nas nie dotyczy.

Jeśli jesteś oddzielony od Boga, to jesteś duchowo martwy. Jeśli żyjesz w grzechu to nie ma w tobie życia, Bożego życia.

A Bóg chce byś żył.

Co może się przysłużyć do tego, byśmy się obudzili i ożyli? Wiele rzeczy, ale ja powiem teraz tylko o jednej, która zbliża się do nas.

Są to rekolekcje.

Pomijając tych, którzy rekolekcje zupełnie zlekceważą i po prostu nie będzie ich wtedy w kościele, będą i tacy, którzy rekolekcje prześpią, i to będąc w kościele i u spowiedzi.

Szkoda czasu na spanie.

Dlatego przypomnijmy kilka zasad.

Pierwsza zasada. Rekolekcje trwają cztery dni. Nie jeden dzień. Nie dwa. Nie trzy dni, ale cztery dni. Cztery rekolekcyjne spotkania, cztery kazania.

Wiem, że to bywa trudne, że obowiązki i zmęczenie, że czasem jest to wręcz niemożliwe. Staraj się jednak i walcz o cztery dni rekolekcji. I pomyśl o innych. O babci swojej, o sąsiadach bez samochodu. Pamiętaj, proszę, cztery dni.

Druga zasada – bądź aktywny. Nie można być biernym słuchaczem: Przyjdę, posłucham, ocenię. Nie można sądzić, że rekolekcjonista za ciebie poprzestawia twoje myślenie i posprząta twoje życie. Ty to musisz zrobić.

Zatem nie tylko bierne słuchanie, ale aktywne pomyślenie o tym co się słyszy. Może rozmowa o tym w domu? Może pogłębienie rekolekcji przez jakąś dobrą książkę? Na pewno przez dłuższą i żarliwszą niż zwykle modlitwę.

Trzecia zasada – rekolekcje nie polegają na “zaliczeniu” spowiedzi. Odfajkowaniu jej. Wpadamy raz do kościoła, raz bo po co więcej, rozglądamy się gdzie tu jest ksiądz z najmniejszą kolejką, ustawiamy się, próbujemy coś tam sobie przypomnieć, jednym uchem słuchamy co dzieje się przy ołtarzu.

Potem szybko spowiedź. Najlepiej od razu pokuta “bo się zapomni”.

To nie tak. Spowiedź jest ważnym elementem rekolekcji, ale winna być przygotowana. Jak? Choćby przez pilne słuchanie rekolekcyjnej nauki. W czwartek nie będzie spowiedzi, byśmy całą swoją uwagę skoncentrowali na kazaniu. Broń się przed myśleniem, gdy bierzesz gazetę z planem rekolekcji, że skoro w czwartek księża nie słuchają spowiedzi to przyjdę sobie w piątek. Przyjdź już w czwartek.

I w czasie rekolekcji wyspowiadaj się. Jednak wcześniej się przygotuj. W domu się przygotuj. Zrób trzy rzeczy – pomódl się jak potrafisz o łaskę dobrej spowiedzi, przeproś się z domownikami i zrób rachunek sumienia.

Jeszcze raz podkreślę – zrób rachunek sumienia. Weź do ręki książeczkę do nabożeństwa, znajdź w niej rachunek sumienia, przeczytaj pytania rachunku sumienia i… odpowiedz na nie szczerze.

W refrenie psalmu śpiewaliśmy: “Idźmy z radością na spotkanie Pana”. Idźmy na jego spotkanie. Przychodzi w Bożym Narodzeniu, przychodzi w Adwencie, przychodzi w rekolekcjach.

Idźmy i spotkajmy się z Bogiem, by obudzić się, by wrócić do życia.

Komentarze mile widziane i udostępnianie innym takoż.

13 komentarzy do “Śpisz… a może nawet umarłeś

  1. to Prawda czasami ogarnia poczucie pychy, ktöre möwi ciebie to nie dotyczy przeciez ty nie grzeszysz tylko inni
    Ciagle widzi sie winne u innych a nie u siebie i spoglada na nich z wysoka .Dobra spowiedz jest w stanie otzrasnac z tego samooklamywania sie. potrzebna odwaga i troche Ducha Swietego .dziekuje za Wideo rzeczywiscie latwiej jest slucha niz czytac.
    (przepraszam ale nie mam uaktywnionej polskiej trzcionki)

  2. Adwent wprowadza nas w trzy ważne tajemnice: tajemnicę Wcielenia, tajemnicę życia i tajemnicę miłości – BOŻEJ MIŁOŚCI.

    Pierwsza tajemnica to chyba znana wielu katolikom – tajemnica Wcielenia.
    Bóg zapowiedział wybawienie człowieka, Jego słowo zrealizowało się w Jego Synu Jezusie Chrystusie. Przyszedł na świat aby wybawić człowieka od śmierci, od grzechu, ale ludzie Go nie przyjęli. Do końca był jednak wierny swemu Ojcu aby wypełnić Jego słowo.

    Druga tajemnica to tajemnica życia. Wiele z tych adwentowych czytań dotyczy życia przyszłego oraz ponownego przyjścia Chrystusa. Rozpatrując życie, nauczanie Jezusa oraz Boży plan wybawienia ludzi do grzechu jasno opowiadamy się za życiem wiecznym. Jak bardzo więc zależy nam na życiu wiecznym, jeśli nadal trwamy w grzechu? Które życie jest dla nas cenniejsze? Czy rzeczywiście wierzymy, że to życie wieczne jest? Adwent pomaga te tajemnice zrozumieć. Ja zadaję sobie w tym czasie wiele pytań a Adwent odpowiada na te pytania w jasny konkretny sposób: życie wieczne jest możliwe, jest dostępne dla każdego, kto uwierzy w Chrystusa i pójdzie z Nim.

    Trzecia tajemnica to tajemnica miłości – BOŻEJ MIŁOŚCI. Tutaj stawiam sobie przed oczy sens przyjścia Chrystusa. Od samego początku Jezus jest uznawany za Tego, który a wybawić lud Boga od ciemiężców, jako Ten, który pojawia się aby walczyć i wygrywać, tak jak to czynili wcześniejsi królowie. Człowiek nie rozumie i nie pojmuje roli Chrystusa. Ludzie w tamtych czasach myśleli, że będzie to człowiek z królewskiego rodu, który stanie na ich czele. Tymczasem Jezus przychodzi na świat w biedocie, rodzi się w stajni. Czy to normalne jak na człowieka, który ma być królem? To zupełnie nienormalne i nie pojęcia. Jeszcze większe zdziwienie jest wśród ludzi, gdy Jezus zaczyna nauczać zamiast walczyć, idzie przez świat i głosi naukę o Królestwie Bożym czyniąc liczne cuda, uzdrawiając chorych i czyni to nie dla sławy, ale z miłości do człowieka. Lituje się nad najgorszymi grzesznikami narażając siebie na niebezpieczeństwo utraty życia, ale On wie, że tam jest właśnie odkupienie, On wie, że tylko w taki sposób może ukazać prawdziwą Bożą miłość Boga do człowieka.
    Idzie z tym przekonaniem aż na Golgotę, idzie tam z miłości do człowieka głosząc miłość i daje świadectwo prawdziwej miłości w wymiarze krzyża.

    W tym kontekście zastanawiam się jakby to wyglądało, gdyby Jezus przyszedł na świat właśnie w tych czasach. Czy czekałby go taki sam los? Co by z Nim zrobiono w obecnych czasach? Czy byłby przyjęty czy odrzucony? W obliczu tak wielkiego zła jakie obecnie panuje odrzucono by Go tak samo jak w tamtych czasach.
    Jakie jest moje życie? Co ja robię aby Jezusa przyjąć z miłością a nie odrzucać Go nieustannie? Czy kocham Go na tyle, aby zrobić Jezusowi godne miejsce w swoim życiu? Stawiam sobie wiele pytań i na niektóre pytania trudno mi odpowiadać w kontekście tego jak wygląda moje życie. Adwent pomaga rozjaśniać tą tajemnice miłości Jezusa. On rodzi się w ubóstwie, żyje także bardzo skromnie. Ja mam dach nad głową i wiele innych dobrych rzeczy. Czy one mogą być coś warte wobec tak wielkiej miłości Tego, który za mnie powędrował na krzyż? Gdzie jest moja miłość? Miłość dziecka Bożego względem Boga.

    Adwent to czas rozważań, to czas przygotowania nie do zakupów, ale do godnego rozważania tajemnic i przyjęcia Chrystusa tak jak na to zasługuje.

    A teraz taki mały apel: Mała Marcelinka potrzebuje pomocy. Zostało juz do zebrania tylko 650 zł z 2200. Czy w ramach tego adwentowego przebudzenia bylibyście w stanie jej pomóc? Pionizator dla tego dziecka to szansa na jego właściwy rozwój.
    Czy nie ma możliwości sprawienia temu dziecku prezentu, który bardziej niż zabawki uczyniłby je szczęśliwym, bardziej radosnym? Poniżej podaje link do tej akcji. Włączcie się i pokażcie otwarcie się na Chrystusa – On przychodzi bardzo często w tych potrzebujących.

    https://zrzutka.pl/j8vfy6

  3. Śpimy, śpimy. Budzimy się na jakiś czas, a potem znów zasypiamy. Spowiedź!!! To jest to. Dobre słowa księże, żeby czuwać trzeba zwalić z siebie kilogramy brudu. Pozdrawiam

  4. byłem martwy przez 50 lat w religii,teraz Pan mi otworzył oczy i narodziłem się na nowo.chwała Panu.Alleluja.

  5. Zdaje mi się, że już się przebudziałam ale jak obudzić najbliższych??? To nie jest takie łatwe. Oni są odporni na impulsy, które im daje. Ciągle jest we mnie za mało siły, by wykrzesać w nich wolę pojednania się z Bogiem poprzez spowiedź…… I ten brak siły w sobie i pewnie umiejetności oddziaływania na innych najbardziej mnie irytuje i zniechęca.

  6. Własnie, nie wiedzialam jak to nazwac: lenistwo, brak czasu, obowiazki?
    NIE, to jest wlasnie PRZEBUDZENIE SIE.
    Ja spie!!. Tak ja spiie.
    Wszystko rozumie, ale spie.
    Powinnam wreszcie sie przebudzic.
    Dziekuje
    Musze juz sie obudzic.

  7. Mój duch przebudzony..na szczęście. Martwy też był, kiedyś-nie polecam. Bądźmy czujni. Bóg jest przepiękny !!!

  8. Bardzo dobre wprowadzenie do rekolekcji.

  9. coś wspaniałego najwyższy czas na nasze przebudzenie

  10. Hmm świetnie napisane
    Tylko jak to zrobić
    Christian

  11. Ze wszystkich sił uczynię to, żeby się przebudzić i wstać z kanapy…

  12. Właśnie tego potrzebuje…. przebudzic sie….

  13. Tak właśnie powinniśmy się przebudzic i zacząć żyć rzeczywistością, a okres adwentu powinien posłużyć temu przebudzeniu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *