Opublikowano 11 komentarzy

Trud miłości

29 Niedziela Zwykła, A; Iz 45,1.4-6; Ps 96,1.3-5.7-10ac; 1Tes 1,1-5b; Mt 12,21; Mt 22,15-21; Winnica, 16 października 2011 roku

Czy nad miłością można się trudzić?

Może św. Paweł pisząc do Tesaloniczan: “Zawsze dziękujemy Bogu za was wszystkich (…) pomni przed Bogiem i Ojcem naszym na wasze dzieło wiary, na trud miłości i na wytrwałą nadzieję w Panu naszym Jezusie Chrystusie.” (1Tes 1,2a.3) popełnił jakiś błąd a przynajmniej niezręczność?

Przecież miłość to obiekt marzeń, pragnień i działań każdego człowieka. Kochamy i chcemy być kochani. Jedyny problem jaki mamy, tak by się mogło wydawać, to znalezienie miłości. Jeśli już mamy miłość to jest już tylko sielanka.

Nic bardziej mylnego.

Miłość to trud. A dokładnie “trud, znój i praca” – takie jest słownikowe tłumaczenie greckiego słowa.

Istnieje jednak miłość, która nie wymaga trudu. Jest to miłość, którą grecy wyrażają słowem eros. Nie możemy jej sprowadzać tylko do erotyki. To jest coś więcej. To jest każda miłość gdzie człowiek pociągnięty jest zgrabnymi nogami, ładną figurą, ale też przymiotami umysłu, cechami charakteru. To co jest dobre, piękne, szlachetne pociąga. I to jest naturalne. Człowiek nie musi się trudzić – pociągnięty jest jak opiłki metalu przez magnes.

Jedyny trud w takiej miłości to moment, gdy trzeba powstrzymać się przed tą miłością. Gdy jakiemuś mężczyźnie przebiegną drogę zgrabne nogi, to może być trudem poukładanie sobie w głowie, że jest się żonatym, ma się dzieci i przed laty wypowiedziało sie wobec Boga jakieś zobowiązania.

Trud miłości, o jakiej pisał Paweł dotyka innej miłości. Grecy nazywają ją “agape”. Jest to miłość, w której nie ma naturalnych cech, które by nas pociągały. Nie ma już dobra, piękna, uroku, szczęścia. A kochać trzeba.

Dobrze jest to wyjaśnić na przykładzie.

Kobieta brana za żonę może być zgrabna, wesoła, pracowita i ze śliczną buzią. Kocha się taką żonę. Kocha się ją także, gdy śliczna buzia dostaje zmarszczek, gdy choroby przynoszą smutek i nie pozwalają pracować. Wtedy też się kocha, choć może być to trudem.

Miłość do rodziców może być łatwa, gdy czujemy ich miłość a także pomoc, także tą materialną. Rodziców kocha się także wtedy, gdy przychodzą trudne chwile choroby. Kocha się także wtedy, gdy w chorobie alzheimera nie poznają swoich dzieci, tracą kontakt, ubliżają. Kocha się, choć jest to wielki trud, czasem heroiczny.

Dziecko może być radością rodziców, ale także wielkim strapieniem. W jednym i drugim przypadku trzeba je kochać. Ten drugi przypadek to wielki trud.

Zawsze pamiętajmy, że miłość nie polega jedynie na szeptaniu czułych słów, czasami czułe słowa mogą być objawem braku miłości.

Co ma zrobić żona alkoholika? Kryć męża, prać jego gacie i karmić? Doświadczeni terapeuci twierdzą, że założyć łańcuch na lodówkę, nie tknąć brudów i niczego nie ukrywać. I będzie to wyraz miłości. To może uratować życie, gdy ktoś wreszcie skonfrontuje swoje życie z prawdą. Choć jest to niewątpliwie wielki trud.

Oczywiście to co mówię jest pewnym uproszczeniem. Każda sprawa jest inna i nie ma uniwersalnych prostych rad. Należy się jednak zgodzić z tym, że czasami wyrazem miłości będą twarde słowa i bolesne decyzje.

I to jest trud miłości.

Mamy w sobie jakieś siły, które podjąć mogą taki trud.

Są jednak sytuacje, gdy okoliczności, waga sprawy, problem, zwyczajnie nas przerośnie.

Czy wtedy kapitulować? Czy nie ma już nadziei?

Paweł pisał: “Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia.” (Flp 4,13) Dla Pawła Bóg był źródłem miłości. Także tej trudnej. Gdy jego nauczanie odrzucano, gdy go lżono i kamienowano. Gdy odwracano sie od zdrowej nauki a kościoły gryzły się we wzajemnych podziałach.

Kochał, choć był to trud miłości, który można podjąć tylko w Bogu, przez Jego pomoc.

Sensem ludzkiego życia jest miłość – kochać, kochać, kochać. W tym wymiarze boskim, ale i ludzkim.

Kochać także wtedy, gdy jest to trudne. Kochać, gdy nas to swym trudem przerasta.

Bóg nie zostawia nas samych. Tych, którzy autentycznie się z nim jednoczą, obdarza boskim darem miłości. On sam jest miłością. Kto ma Boga, ma miłość, także tę na trudne czasy.

11 komentarzy do “Trud miłości

  1. Bóg zapłać za kazanie. W życiu czasem są sytuacje jeszcze bardziej skomplikowane, niż te, o których Ksiądz pisze. I czasem tak trudno rozeznać, jakie postępowanie będzie wyrazem prawdziwej miłości, że wątpliwości pozostają cały czas.
    Pozdrawiam

  2. Wierne tłumaczenie nie oznacza dosłowności, lecz precyzyjne oddanie treści i sensu tekstu oryginalnego. Określenie "miłość" ma wydźwięk pozytywny, "trud " negatywny. Te słowa razem po prostu się gryzą. Dlatego, według mnie, bardziej pasuje "czynna miłość". I właśnie w takim sensie pracy nad sobą.
    A przy okazji http://goldenbrown.blox.pl/2011/05/Trzy-rodzaje-milosci.html

  3. Opierając się na Biblii Poznańskiej przytoczę ten sam fragment:
    Pamiętajmy ciągle przed Bogiem i Ojcem naszym o dziełach, jakich dokonuje wasza wiara, o waszej czynnej miłości i  wytrwałej nadzieji w Panu naszym Jezusie Chrystusie. (1Tes 1,3)
    Wolę określenie "czynna miłość" od "trud miłości".

    1. κοπου της αγαπης
      przepisuje ze słownika: kłopot, trudność, trud, znój, praca 1. Kłopot, trudność (…) sprawiać kłopot, naprzykrzać się
      2. Trud, znój, praca (…)
      nie wiem skąd wzieli tę czynną miłość. chyba że w sensie czynnej czyli pracującej (ciężko) miłości

      m

  4. Zawsze mnie coś zaskakuje, bardzo dobre, przejrzyste, trafne i jakże głębokie. Odniosę się do pierwszego komentarza. Dosyć politykowania – jeśli będzie się wprowadzać ludzi w dojrzałe chrześcijaństwo, to oni naprawdę będą wiedzieli na kogo głosować. Proponuje tworzyć zastępy i chóry chrześcijan głęboko zanurzonych w Chrystusie. A jak się patrzy na Polskę to potrzebuje ona reewangelizacji i pracy od podstaw. Uczę tak zwanych katolików i naprawdę nie wiem z kim mam do czynienia. Nic mi nie kojarzą z Kościołem, choć nawet co niektórzy do niego chodzą, raczej z powszechną mentalnością tego świata. Nie robią pewnych rzeczy ze złej woli, tylko automatycznie. Mój proboszcz przebudowuje schody, tylko kto będzie po nich chodził, jak starszyzna wymrze. Pozdrawiam.

  5. Wyróżniam 2-a rodzaje miłości, duchową i ludzką . Prawdziwą jest m. duchowa -Boża. Nad ludzką, nie warto zatrzymywać się. Duchowa stanowi wartość, gdy ,,moje,, odniesienie do czł.dokonywane jest  przez CH. i dla CH. Na pewno jest  m. trudną , wymagającą ,zadajacą często cierpienie. Kochać mimo  przeciwności,  odrzucenia .Kto p/ nam, ten jest nam dany na uświęcenie i przybliżanie do Boga i odwrotnie, gdy ja bliźniego nie akceptuje, stanowi on drogę do mojej świętości. Oczyszcza mnie z egoizmu .Miłość jest trudna ,oczywiście ta Jezusowa , tylko Ona.

  6. Taką miłością trodno się zachwycić,przyjąc z radością to fakt.ale już wiemy,że ona jest prawdą nie fałszem,który po wielkiej fascynacji i braku zrozumienia słowa miłość ,rozczarowuje.Ta miłość ma wiele zalet ;daje poczucie bezpieczeństwa,pokój w sercu z dobrze zrozumianej i wypełnionej intencji względem bliżniego.A najważniejsze jest to ,że zakrywa wiele naszych grzechów.Taką miłość daje tylko Bóg,bo świat takiej miłości nie promuje,wręcz odradza z naciskiem na sukces za wszelką cenę i na zdrowy egoizm.My jednak wiemy ,że zdrowego egoizmu nie ma.

  7. Bóg daje nam taki ciężar jaki możemy unieść. A miłość jest trudem bo trzeba umieć ją pielęgnować.Nienawiść jest ciężarem lekkim nie trzeba się specjalnie wysilać aby kogoś nienawidzieć. A ten lekki ciężar znajdziemy w polityce. Ja nie umiem ładnie się wypowiadać bo nawet nie mam matury , ale zato mam wiele lat i to lata dają mi – może nawet taką mądrość życiową, bo w swoim życiu doznałam wiele niedobrego. Ja sobie poradziłam w życiu bo umiałam kochać , chociaż za swoją miłość płacę teraz gożką lekcję. Ale nie martwię się tym bo Bóg uczy mnie w dalszym ciągu pokory i cierpliwości.Jako młoda bo trzydziesto kilkuletnia wdowa wychowałąm trójkę dzieci , wykształciłam i wydałam córki za mąż  a syna ożeniłam. Byliśmy biedni  i myślałam, że szczęśliwi .Kiedy zachorowałam i nie miałam żadnych szans na wyleczenie jak powiedzieli lekarze  moje córki się zamkneły w sobie i nie okazały  mi swego wsparcia.Jedna z córek do dziś a mineło już od mojej choroby siedem lat nie rozmawia ze mną ( czasam wyśle esemesa na imieniny lub urodziny czy na święta , są to bardzo suche i martwe słowa).Lekarze nie dali mi szansy ale Bóg dał mi drugie życie i od ostatniej chemii mineło siedem lat. Ja nadal kocham swoje dzieci chociaż jest tak jak jest. Myślę, że ten czas Bóg dał mi po coś, po co ? niewiem ale jestem pewna ,że się dowiem. Czy jest to trud miłości ? myślę ,że tak.  W czasie choroby syn okazał się podporą i taką  siłą nadziei i miłości, bo to on mnie kąpał , czesał ,zawoził do Warszawy na chemię  to on, trzymał mi głowę kiedy miałam  torsje  i chodziłam na czworakach.To on prowadził mnie do kościoła jak nogi drętwe od chemii nie chciały chodzić. Czy on też może nazwać swoją miłość do mnie jako trudną? myślę że , tak. Moja druga córka zrozumiała, że źle postąpiła kiedy sama potrzebowała wsparcia i teraz daje mi cały czas do zrozumienia że żałuje. Teraz pilęgnuje tą miłość każdego dnia i ja pomagam jej w tej miłości.
    Nie wiem czy piszę na temat , ale piszę bo chcę podzielić się swoimi przeżyciami i tym jaki z nich możemy wysnuć wniosek. Jeżeli Duch święty dał nam łaskę kochania to kochamy pomimo wszystko i tylko to się liczy.Jeżeli czujemy jakiś żal to prośmy Boga o łaskę przebaczenia i będziemy wolni i spokojni.   
    Życzę wszystkim wiele miłości i nie tylko tej trudnej, ale także tej szczerej pochodzącej z czystości serca w każdym małżeństwie i w każdej rodzinie. 

  8. To bardzo trudny temat, jak ksiadz pisze każdy przypadek jest inny.Każda miłość inna , czy też nazywane miłością to co nie jest miłoscią. Tylko kto ma rację? Chyba św Paweł w Hymnie o miłości. I też by mozna dyskutowac labo zastanawiać się nad tym w słowach – miłość wszystkiemu wierzy i wszystko znosi. Czy tak? Czy jakby była trochę naiwna w tym momencie? Moze źle to sobie tłumaczę. Jak ksiadz wspomniał mąz pijak będzie bił żonę, ona go kocha i wszystko znosi? On ją okłamuje a ona mu wierzy? Hm…

  9. Poszedł ks. na łatwiznę, spodziewałem się jakiegoś dobrego komentarza do Ewangelii w kontekście obecnej sytuacji w naszym kraju… Osobiście zastanawiam się jak i co powiedzieć, by nie było za bardzo politycznie, bo też nie lubię i nie praktykuję politykowania z ambony, ale jakoś to skomentować trzeba bo myślę, że ludzie na to czekają… Pozdrawiam

    1. mój kontekst to mój okręg http://wybory2011.pkw.gov.pl/wsw/pl/sjm-18.html
      i moja gmina http://wybory2011.pkw.gov.pl/wyn/140000/pl/142406.html#tabs-1

      ludzie czekają?
      jacy?
      i na co?

      Będę wdzięczny za podzielenie się. Nawet tu w komentarzach można to wkleić. Przynajmniej punkty.

Skomentuj Dydona Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *