Opublikowano 3 komentarze

Zatroszcz się o więzi

27 niedziela zwykła, B; Rdz 2,18-24; Ps 128,1-6; Hbr 2,9-11; 1 J 4,12; Mk 10,2-16; Winnica, 04 października 2009 roku.

Dzisiejsze teksty podpowiadają bardzo głośno i dobitnie, by podjąć tematykę małżeństwa. W Ewangelii tekst o nierozerwalności związku małżeńskiego a w pierwszym czytaniu „słynne”: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam” (Rdz 2,18)

Chcę jednak podjąć temat, w którym małżeństwo będzie się mieścić, ale temat sam będzie o wiele szerszy. Jest to temat więzi.

„Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam” odnosi się na pewno do małżeństwa, ale też do ogólnej ludzkiej sytuacji. Człowiek zwyczajnie potrzebuje drugiego człowieka. I nie chodzi tu tylko o to, że szewc potrzebuje krawca a krawiec szewca, ale chodzi o więzi, o pewną bliskość, intymność, przyjaźń, miłość.

Mówiąc krótko i konkretnie – bez bliskości, intymności, przyjaźni, miłości nie da się żyć. Bez bliskości, intymności, przyjaźni, miłości człowiek umiera.

I nie mam na myśli jakiś duchowych tylko rzeczy, że człowiekowi źle i smutno bez drugiego, że jakaś samotność, rozpacz czy depresja, ale konkretnie i fizycznie – bez miłości może skończyć się życie.

Te więzi będą najprzeróżniejsze. Więzi rodzinne – dzieci i rodzice. Więzi małżeńskie – mąż i żona. Sympatie, przyjaźnie, znajomości. To wszystko tworzy pewną siatkę, strukturę, na której wisi z jednaj strony cały świat a z drugiej każdy pojedynczy człowieka.

Jest jedna szczególna więź o której teraz warto przypomnieć. To więź człowieka z Bogiem. Bóg chce bliskości, intymności, przyjaźni, miłości człowieka. To jest fundament – to jest wszystko.

Bóg chce człowieka dla niego samego, nie dlatego, co ten człowiek będzie robił czy dawał Panu Bogu. I odwrotnie – Bóg chce być chciany nie dlatego co może uczynić dla człowieka, ale dla siebie samego.

Postaram się to wyjaśnić.

Żona jest dla męża i kucharką, i sprzątaczką, i kochanką. Gdyby jednak było tylko kucharką, tylko sprzątaczką i tylko kochanką to byłoby jakieś totalne nieporozumienie. Żona to ktoś więcej.

Mąż dla żony też jest pomocą domową, źródłem pieniędzy i kochankiem, ale gdyby go tylko do tego sprowadzić to byłoby coś strasznego – mąż to ktoś więcej.

Człowiek dla Boga jest stworzeniem poddanym przykazaniom, ale gdyby do tego tylko sprowadzić wiarę, to ja pierwszy bym został ateistą i do ateizmu nawoływał.

Gdyby Bóg dla człowieka był tylko wysłuchiwaczem jego próśb i załatwiaczem różnych spraw to taka wiara byłaby totalnym nieporozumieniem i traktowaniem Boga tak jak się traktuje szewca i krawca – załatwia się sprawę, płaci i „do widzenia”. Bóg to Ktoś więcej. On potrzebuje tego, co potrzebuje każdy z nas – prawdziwych, głębokich więzi.

Świat i każdy z nas „wisi” na tych więziach. Bez więzi spadamy w otchłań i piekło.

Chciałbym, by to kazanie kończyło się czymś bardzo konkretnym i wymiernym.

O więzi (od których tak wiele zależy) należy się troszczyć, należy o nie dbać.

Pomyślmy co dzisiaj, i co w tygodniu powinniśmy zrobić z naszymi więziami. Tak, by je wzmocnić, oczyścić, a może nawiązać, gdy się zerwały. Może trzeba gdzieś zadzwonić, wysłać list, wpaść z wizytą? Może trzeba na kogoś czulej spojrzeć, przytulić, pocałować? Może się z kimś przeprosić, pojednać?

Pomyślmy też o naszych więziach z Bogiem. One też wymagają troski. W czym się ta troska powinna wyrazić? W dłuższej modlitwie? Otwarciu Pisma Świętego? Spowiedzi?

Człowiek nie musi być sam – ma obok siebie człowieka i Boga. Musi się jednak o te więzi zatroszczyć.

Zatroszczmy się. I nie jutro, a dziś!