Zesłanie Ducha Świętego; (Dz 2, 1-11); (Ps 104 (103), 1ab i 24ac. 29b-30. 31 i 34); (Ga 5, 16-25); Aklamacja; (J 15, 26-27; 16, 12-15); Winnica 19 maja 2024.
Chcąc opisywać niektóre ludzkie postawy można posłużyć się zdaniem: „Nie wiem i jest mi z tym dobrze, więcej nawet, jestem z tego dumny”.
To, że czegoś nie wiemy to rzecz normalna i naturalna. Było tak, jest i będzie. Rzecz w tym, by pewne sprawy, życiowo dla nas ważne, starać się zrozumieć, pojąć a przez to ujarzmić i wykorzystać.
Jakiś nasz przodek postarał się odkryć to jak rozpalić ogień i chwała mu za to. Nie musimy jeść surowizny.
Cały postęp zawdzięczamy ludziom, którzy chcieli coś poznać i zrozumieć. Dalej tacy ludzie istnieją, ale wydaje się jakby ich było mniej.
Coraz więcej ludzi, którym wystarcza to, że mają ciepło, mają co zjeść i co obejrzeć w telewizji.
Coraz mniej słychać pytań: „dlaczego?”, „po co?”, „w imię czego?” lub „jakim prawem?”
Gdy zstąpił Duch Święty mieszkańcy Jerozolimy i przybysze ze świata zbiegli się i zadawali sobie i innym pytania. „Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? – mówili pełni zdumienia i podziwu. Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty?” (Dz 2,7-8)
Chwilę potem, tego już nie ma w dzisiejszym czytaniu, pytali dalej: „Zdumiewali się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć: Co to ma znaczyć? – mówili jeden do drugiego.” (Dz 2,12)
Jak człowiek zadaje sobie pytania, to jednocześnie otwiera się na odpowiedź. I wielu potem odpowiedziało wiarą na pierwsze kazanie Piotra, który przemówił do tych, którzy się zlecieli.
Nie idealizuję przeszłości. Dawniej także byli ludzie, którzy nie mieli pytań. Nie mieli pytań, bo przecież wiedzieli wszystko. Wiedzieli też co mają przed oczami. Powiedzieli do siebie „upili się młodym winem” (Dz 2,13a) i poszli sobie do domu.
Gdyby dzisiaj miało miejsce Zesłanie Ducha Świętego, to mało kto zleciałby się. Raczej włączono by telewizory, by zobaczyć wszystko z bliska a przede wszystkim, by usłyszeć co mamy myśleć na ten temat od zgromadzonych w studio ekspertów.
Chciałbym byśmy mieli pytania, chciałbym, byśmy szukali odpowiedzi, szukali prawdy. Dotyczy to wielu sfer życia, ale w tej chwili w sposób naturalny chciałbym wskazać na sprawy wiary, Boga, Biblii.
Pytaj a potem czytaj, oglądaj, słuchaj. Dzisiaj jest tyle możliwości, pokłady wiedzy na wyciągnięcie ręki i za darmo.
Tylko… żeby nam się chciało chcieć.
Zadanie domowe. Proszę odnaleźć znaczenie słowa „paraklet” użytego w dzisiejszej Ewangelii. Kontekst jasno wskazuje, że tak Jezus nazwał Ducha Świętego, którego miał posłać. To prawda, ale co znaczy to słowo, jakie ma znaczenie a raczej znaczenia, bo jest ich kilka?
Znaleźć i znać prawdę to skarb największy. Ten ją znajduje, kto jej szuka. A szukać będzie ten, komu chce się zadawać pytania.
Przeczytałeś? Skomentuj, dopowiedz, zapytaj. Dopowiadam i odpowiadam, ale nie toczę polemik w komentarzach.
ks. Zbigniew Paweł Maciejewski
Fundacja Nasza WInnica
Od Litery Do Wiary. Rzeczy Dobrze Pomyślane.
Pomagam księżom w ich pracy parafialnej,
przez dostarczanie publikacji, książek i pomysłów duszpasterskich,
ponieważ wierzę, że może to zmienić oblicze Kościoła.
Dziękuję za kazanie.
Dobrze w nim ksiądz zwrócił uwagę i zgadzam się z tym, że coraz mniej jest ludzi pytających.
Coraz mniej ludzi pięknie rozmawiających, ludzi którzy chcą coś lub kogoś zrozumieć. Pośpiech jest winien.
Jest atak na człowieka, bez pytań, bez zrozumienia.
Wczoraj zostałam z wnukami, rodzice pojechali na zebranie do szkoły. Po powrocie z zebrania był atak, o którym wcześniej napisałam, na moje kochane wnuki.
Dobrze, że byłam, dobrze że…
Pocieszyłam, wytłumaczyłami i zadawałam pytania.
Przytuliłam.
Pozdrawiam🙂
Ciekawe spojrzenie na Zesłanie Ducha Św. i to zadanie do domu. Dziekuję za inspirację i skorzystam . Duchu Święty przyjdź jak….
Gdyby dzisiaj Duch Święty zstąpił na nas, niczego by to nie zmieniło. Jedni by uwierzyli, ci, którzy już wierzą, może niektórzy nawrociliby się, a część ludzi nadal nie wierzylaby, nie zmienilaby swojego postępowania. Przecież za czasów Pana Jezusa też wszyscy w niego nie uwierzyli. A mieli Go na wyciągnięcie ręki…
Widocznie tak już musi być. Zastanawiam się, co znaczy, że nikt nie zbawia się sam. Czy to znaczy, że niedowiarki dostaną się do Krolestwa Bożego dzięki bliskiej wierzącej osobie? Pozdrawiam, szczęść Boże Księdzu i calej Redakcji