Opublikowano Dodaj komentarz

Uwiodłeś mnie

XXII Niedziela Zwykła, A; (Jr 20, 7-9); (Ps 63 (62), 2. 3-4. 5-6. 8-9); (Rz 12, 1-2); Aklamacja (Ef 1, 17-18); (Mt 16, 21-27); Winnica 3 września 2023.

[podcasty moje znajdziesz na Spotify https://open.spotify.com/show/2k601ARpVtkryCfeJBizQP, Podcasty Apple’a https://podcasts.apple.com/pl/podcast/kazania-ks-zbigniew-pawe%C5%82-maciejewski/id1526946076, Spreaker https://www.spreaker.com/show/kazania_1 i innych miejscach – szukaj maciejewski kazania]

Co ludzi łączy? Różne rzeczy, różni ludzie, różne sprawy. Bywa też tak, że nic ludzi nie łączy, bo są dalecy sobie, nieznani, obcy zupełnie. Ludzi łączy pokrewieństwo, miłość, praca, sąsiedztwo, narodowość, pasja, wyznawane poglądy, praktykowana religia. Łączy ich czasem, paradoksalnie, wzajemna niechęć czy nawet nienawiść.

A co łączy człowieka z Bogiem? A jeszcze lepiej… co CIEBIE łączy z Bogiem? Parafrazując klasyczne powiedzenie powiem: Pokaż mi co cię łączy z Bogiem a powiem ci kim jesteś.

Człowiek może być połączony z Bogiem strachem. Albo przyzwyczajeniem. Albo nostalgią dzieciństwa. Albo na wszelki wypadek. Albo, że tak wypada. Albo, to najczęściej, „sam nie wiem”. Bywa też, że człowieka z Bogiem nic nie łączy, bo Bóg jest daleki, nieznany i zupełnie obcy.

Wszystkie te połączenia (jeśli coś jednak jest) wiążą nas jakoś z Bogiem, ale nie tak jak Bóg chciałby być związany.

Jedyny związek jakim zainteresowany jest Bóg, jedyna więź jaka Go obchodzi, to więź miłości. Bóg jest zakochany w człowieku.

Trochę przywykliśmy do tej miłości, określenie „Bóg cię kocha” stało się trochę oklepane, nadużywane i nie robi wrażenia. Szkoda, bo powinno wrażenie robić.

Szansa na zrozumienie tej miłości jest podwójna – sam przeżyłeś lub przeżyjesz szaloną, namiętną, przepotężną miłość albo w ograniczonym zakresie wiedzę taką dostarczy ci dobra literatura opisująca ową szaloną, namiętną i przepotężną miłość.

Bo miłość Boga jest właśnie taka – szalona, namiętna, przepotężna.

Gdybym miał podać jakąś rekomendację z literatury to na myśl mi przychodzi miłość Jagny i Antka Boryny z „Chłopów” Reymonta. Nie wszędzie gra ten przykład, bo mamy tu do czynienia, po pierwsze, z grzechem, a po drugie miłość ta wypaliła się, skończyła.

W miłości Boga do człowieka i człowieka do Boga grzechu nie ma i końca nie ma, jest za to szaleństwo, namiętność i przepotężna moc. I tu przykład Antka i Jagny gra znakomicie. Kto nie czytał „Chłopów” niech się wstydzi i jak najszybciej przeczyta.

Tylko… czy mówienie o namiętności w relacjach do Boga nie jest czasem nadużyciem? Czy to wypada?

Nie tylko wypada, ale trzeba.

I mamy na to dowody w słowach Jeremiasza, który opisuje swoją relację do Boga. Co mówi? Jakich używa słów?

„Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś.” (Biblia Tysiąclecia V, Jr 20,7)

To nie jest związek z rozsądku, z wyrachowania, z desperacji. „Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś.” Tak mówi człowiek o Bogu i Jego miłości. Szaleństwo, namiętność i przemożna siła.

Bóg uwodzi człowieka, uwodzi i ujarzmia. Hebrajskie słowo wskazuje na obejmowanie i trzymanie. „Ująłeś mnie mocno i zmogłeś.”[Biblia Poznańska] „Mocniejszyś był niźli ja, i przemogłeś.”[Biblia Jakuba Wujka], „Użyłeś wobec mnie swej siły, tak iż mnie przemogłeś.” [Przekład Nowego Świata], „Pochwyciłeś mnie i przemogłeś.” [Biblia Warszawska]

Trzyma mocno i nie puszcza, ale nie jest to gwałt, to nie jest niewola, to upojenie, rozkosz i szczęście. „Trzymaj mnie, mocno dziś, zawsze chcę przy tobie być.”

Ludzie, którzy się kochają przytulają się. Mocno się przytulają. Bóg także chce przytulać!

To nie jest miłość teoretyczna, platońska, zdystansowana, grzeczna i przylizana. Boża miłość to szaleństwo, namiętność i siła!

I teraz czas na największy paradoks i totalne zdziwienie.

Człowiek tęskni za taką właśnie miłością, śni o takiej miłości – szalonej i namiętnej. Bóg daje taką miłość. A człowiek… mija się z nią. Nieliczni jej doświadczają.

Przyznam się, że tego nie rozumiem. Przyznam się, że nie potrafię tego wyjaśnić. Jedyne co mogę zrobić to podzielić się tą chwilą, gdy ja dałem się uwieść Bogu, gdy On mnie przytrzymał, wziął w ramiona i powiedział, że nigdy nie puści.

Wyobraźcie sobie chłopaka, który ma 17 lat. Chodzi do liceum, wybrał klasę matematyczno-fizyczną, gra w koszykówkę, w pierwszej piątce szkoły. Chłopak dużo czyta, o Bogu mówi, że to bajki, od dawna się nie modli, nie praktykuje, fascynuje go Marks i Lenin, ale niekoniecznie fascynuje, a nawet wręcz przeciwnie – oburza, ówczesna władza stanu wojennego.

Czy takie życie może się zmienić? Czy może się zmienić w jednej sekundzie? Może się to stać, bo się stało – 23 sierpnia 1982 roku, wieczorem. Nawróciłem się i moje życie zupełnie się zmieniło.

Moje kolejne doświadczenie wszechogarniającej miłości Boga to pierwsza spowiedź po nawróceniu, doświadczenie niebywałego szczęścia, pokoju i entuzjazmu. Nigdy w życiu nie byłem bardziej szczęśliwy.

A Bóg trzymał mocno i nie puszczał. I zaczął przekonywać, że mam zostać księdzem. To nie było proste, to były dylematy, rozterki, to był proces.

Pomogła mi pewna rozmowa na oazie w Gliczarowie, na stromej łące, pod lasem. Rozmowa ze starszą ode mnie animatorką. Rozmowa o moim powołaniu. To była bardzo mądra dziewczyna.

Powiedziała mniej więcej tak: Nie wyobrażaj sobie, że będziesz super księdzem, mówił wspaniałe kazania, że będziesz porywał i prowadził tłumy. Nie myśl, że będziesz mądry i że będziesz miał autorytet, że będziesz umiał rozwiązywać ludzkie problemy i pomagać ludziom. Nie myśl, że ludzie cię będą szanować i cenić.

Wyobraź sobie coś zupełnie przeciwnego. Jesteś księdzem i nic ci się nie udaje. Nikt cię nie traktuje poważnie, nie szanuje. Ludzie się z ciebie śmieją, obrażają. Wszystko się wali a ty chorujesz. Życiowy nieudacznik i popychle świata. To sobie wyobraź i to wybieraj.

Przestałem mieć wątpliwości a ostateczną decyzję podjąłem w pustelni Brata Alberta na Kalatówkach. Święty brat Albert Chmielowski to ten co mawiał: „Powinno się być dobrym jak chleb; powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny.”

Był szlachcicem, cenionym malarzem, bohaterem powstania, brylował na salonach. Zostawił wszystko i poszedł do ogrzewalni żyć z bezdomnymi.

„Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś.” Nie da się tego inaczej wytłumaczyć.

Relacje człowieka z Bogiem to miłość, ale to nie jest komedia romantyczna, to jest dramat, czasem thriller, czasem horror.

Zakończę jedną myślą…

Życie ludzkie… moje życie, TWOJE życie, powinno mieć nie tylko długość i szerokość, ale także… głębokość.

Jak nie ma głębokości to jest po prostu płytkie, puste, nijakie. Życie nie warte życia.

Prawdziwą głębokość daje zawsze duchowość, prawdziwą głębię życia i jego smak odnajdujemy tylko w Bogu.

„Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś.”


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.