Opublikowano Jeden komentarz

Co cię pociąga?

Iz 55,1-3a; Ps 145,8-9.15-18; Pz 8,35.37-39; Mt 4,4b; Mt 14, 13-21; 3 sierpnia 2008; Mława; XVIII niedziela zwykła, A

Na początek zadam zagadkę. Otóż pewien chłopak bardzo adorował swoją dziewczynę. Patrzył na nią maślanymi oczami, kupował kwiaty, bombardował czułymi sms-ami, nosił na rękach, pisał wiersze. Pytanie brzmi: Czy to była wielka miłość?

Ktoś może odpowiedzieć „tak”, ktoś inny „nie”, ale właściwa odpowiedź to… „za mało danych”. By ocenić ten związek trzeba jeszcze wniknąć w INTENCJE chłopaka.

Inna będzie ocena tej miłości, gdy okaże się, że ten zachwyt wywołuje 15 hektarów zapisanych dziewczynie i przylegających do jego pola oraz ciągnik i kombajn.

Inna ocena, gdy pociągać będzie wąska talia czy zadarty nosek.

I jeszcze inna, gdy w tym wszystkim najważniejsze będzie poczucie i decyzja, że chce się z dziewczyną stworzyć prawdziwie kochającą się rodzinę, gdzie jedno dla drugiego będzie prawdziwym darem.

To co powiedziałem przyda nam się w zrozumieniu dzisiejszej Ewangelii. Za Jezusem szły tłumy. Można się tym zachwycać, ale będzie to zachwyt mało mądry. Tu także trzeba wniknąć w INTENCJE tych, którzy szli za Jezusem. Oprócz ilości warto zatrzymać się nad jakością.

Jednych mógł pociągać chleb do sytości – napełnić swój żołądek na czyjś koszt. Innych mogła pociągać sensacja – nadzieja zobaczenia cudu. Jak to byłoby „fajnie”, gdyby zobaczyć jakieś wskrzeszenie. Inni poszukiwali uzdrowienia dla siebie lub swoich bliskich – to ich pociągało. Inni jeszcze zobaczyli w Jezusie SENS swego życia – zapragnęli więzi z nim, zapragnęli Jego miłości.

Zrozumiałe jest chyba, ze przy każdej intencji musimy mieć inną ocenę.

Wszystko to bardzo łatwo przełożyć na współczesne realia i naszą sytuację. Dziś także za Jezusem idą tłumy. I dziś także, jak w czasach ewangelii, różne mogą być ludzie INTENCJE. BARDZO różne.

Dziś także pójście za Jezusem może zaspokajać potrzeby materialne. Dziś także można poszukiwać sensacji czy uzdrowienia z chorób. Można przychodzić do Jezusa z prośbą o rozwiązanie swoich problemów. Można też przychodzić dla świętego spokoju, by matka nie suszyła głowy. Można też z wyrachowania, by teściowa, po kurtuazyjnej u niej wizycie, gdzie „zaliczono” parafialną sumę i rodzinny obiad, zapakowała na odjazd kaczkę i świeże jajka. Prawda, że to korzystna wymiana?

Można wreszcie przychodzić do Jezusa dla Niego samego, dla Jego miłości i swojej z Nim więzi.

Bracie, siostro? Jaka jest twoja intencja? Dlaczego TY jesteś teraz w kościele? Co cię pociąga? Albo co cię tu pcha, choć tak bardzo ci to nie po drodze?

Budowanie swojego chrześcijaństwo na tym co zewnętrzne i ulotne to budowanie na piasku. To oszukiwanie siebie i marnowanie czasu.

Choćbyś codziennie widział ludzi odrzucających przed ołtarzem kule i wstających z wózków – wreszcie ci się znudzi. Jeśli wołasz o uzdrowienie (i tylko o to) to gdy ono przyjdzie stracisz swój jedyny temat do rozmowy z Jezusem. A gdy uzdrowienie nie przyjdzie – znajdziesz powód do obrażenia się na Boga. Tak czy inaczej przestaniesz z Nim rozmawiać.

Nawet kaczka i jajka mogą przestać być argumentem, gdy uświadomisz sobie, że masz tyle „kasy”, że zamówisz sobie stałą dostawę z jakiegoś ekologicznego gospodarstwa i nie będziesz musiał stać w kościele, gdzie ci ludzie tak cię denerwują i gdzie nie ma klimatyzacji.

Tylko budowanie swojej osobistej relacji z Jezusem daje fundament pod prawdziwą wiarę, prawdziwe chrześcijaństwo.

Dlatego tak ważne jest to, by otworzyły się nam oczy, by przyszło zrozumienie KIM jest dla nas Jezus, co przynosi nam dla naszej duszy.

Warto wbić sobie w umysł i serce słowa z dzisiejszego wersetu przed Ewangelią. Wbić w umysł i serce, powiesić na ścianie i ciągle powtarzać: „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.” (Mt 4,4b).

I nie tylko powtarzać, ale tego słowa szukać. Szukać prawdy o Bogu i swoim życiu, które potrzebuje Boga jak pustynia wody. Amen.

1 komentarz do “Co cię pociąga?

  1. Co mnie pociąga odbry tyluł… trafny…jak spojrzeć w prawdzie na siebie to można się przerazić… ale widocznie trzeba spojrzec na siebie w prawdzie i zacząć widzieć co innego…. wrócić do czegoś innego

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *