Opublikowano 6 komentarzy

Daj mi poznać, Twoje drogi, Panie

1 niedziela adwentu, C; Jr 33,14-16; Ps 25,4-5.8-10.14; 1 Tes 3,12-4,2; Ps 85,8; Łk 21,25-28.34-36; Winnica, 29 listopada 2009 roku.

„Daj mi poznać, Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.” (Ps 25, 4)

Przed dwoma tygodniami przypomniałem biblijną perspektywę końca czasów – jedni podniosą głowę a drudzy grzebać będą dziurę w ziemi.

Dzisiejsza ewangelia, którą rozpoczynamy adwent przypomina tę perspektywę. „Gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.” (Łk 21,28) Inni w tym samym czasie „mdleć będą ze strachu”. (Łk 21,26a)

Co zrobić, by móc podnieść głowę a nie zemdleć ze strachu?

Najpierw odpowiedź negatywna.

Nie wystarczy deklaracja przynależności do Jezusa. Nie wystarczy chrzest i włączenie do Kościoła. Metryka chrztu to nie jest polisa ubezpieczeniowa. Nie pomogą nam nawet żarliwie spełniane praktyki religijne.

Przypomnijmy sobie słowa z ewangelii Mateusza: „Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!” (Mt 7,21-23)

Zobaczmy – ktoś może prorokować, wyrzucać złe duchy, może czynić cuda a usłyszy twarde słowa: „Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie.” (tamże)

Ten sam fragment niesie jednak rozwiązanie. Bóg wskazuje nam jasno co jest potrzebne, by nie usłyszeć „nie znam was… odejdźcie”, by nie zemdleć ze strachu. Ten wejdzie do królestwa niebieskiego, kto spełnia wolę Ojca. (por. Mt 7,21)

Kto dba o bliską relację z Bogiem, by Bóg spełniał jego wolę, jest w wielkim błędzie. To nie Bóg ma pełnić naszą wolę, ale to my mamy żyć według woli Bożej.

Wróćmy do czytań dzisiejszej niedzieli. W psalmie responsoryjnym słyszeliśmy takie słowa: „Daj mi poznać, Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.” (Ps 25, 4)

Oprócz piękna słowa te niosą pewną ważną informację. Otóż Bóg ma dla każdego z nas plan – ma pewną drogę. Mówi do każdego – twoja droga do pełni szczęścia i zbawienia wiedzie – tędy i tędy, i tędy. I my tę drogę powinniśmy poznawać.

Ta droga ma pewne ogólne wytyczne: „czcij ojca i matkę”, „nie zabijaj”, „nie kradnij”, „nie cudzołóż”, „nie kłam”, ale składa się też z bardzo konkretnych szczegółów: „to jest twoje miejsce na ziemi”, „to są twoje studia”, „to jest twoja praca”, „to jest twoja kobieta”, „to jest twoja decyzja… taka czy inna”.

„Daj mi poznać, Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.” (Ps 25, 4)

Czy jest w nas takie nastawienie?

Studenci, przypomnijcie sobie swoje modlitwy. Modliliście „Panie pomóż mi się dostać na te studia.” Czy też: „Panie, powiedz czy to są studia dla mnie?”

Żonaci: Modliliście się: „Panie daj mi tę kobietę.” Czy też: „Czy to jest kobieta dla mnie?” Mężatki podobnie.

Czy nie jest tak, że dużo w nas chęci zaangażowania Boga do realizacji naszych koncepcji a mało szukania koncepcji Pana Boga?

A przecież ciągle powtarzamy w pacierzu: „bądź wola twoja”!

„Daj mi poznać, Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.” (Ps 25, 4)

W adwencie, zwłaszcza w czasie rorat, staje przed nami Maryja. Ta, która umiała poznać drogi Pana, żyć jego wolą. Ta, która powiedziała: „niech mi się stanie według twego słowa”. Niech będzie ona naszą przewodniczką w szkole rozpoznawania Bożego powołania.

I w zasadzie można byłoby to kazanie zakończyć. Mam jednak pewną propozycję. Chciałbym zachęcić nas do pewnej praktyki. Można ją nazwać „słowem życia”. Rzecz w tym, by z liturgii słowa każdej mszy świętej brać jedno zdanie, zapamiętać je i nosić w swym sercu, powtarzając je, rozpamiętując i smakując przez jakiś czas. Powiedzmy do kolejnej Mszy Świętej za tydzień.

Dzisiaj mogłoby to być zdanie: „Daj mi poznać, Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.” (Ps 25, 4)

Umieśćmy to słowo w swoim sercu. Zastanawiajmy się nad nim. A przede wszystkim uczyńmy je swoim. Tak, byśmy żarliwie zabiegali o poznanie Jego woli. Żarliwie tę wolę przyjmowali. Żarliwie tą wolą żyli. Bez wahania, z pełnym oddaniem.

„Daj mi poznać, Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.” (Ps 25, 4)

6 komentarzy do “Daj mi poznać, Twoje drogi, Panie

  1. Na mszy słucham Ewangeli. To jest droga Pana. Rozważnie, bardzo starannie, wsłuchuję się w każde jej słowo.
    Czekam na kazanie o tej właśnie Ewangelii. Różnie bywa.
    Dziękuję za kazanie.

  2. Nie chcę się powtarzać ale za każdym razem czytając kazanie ojca uczę się życia na nowo. Ty kazania sprawiają że staje się lepszym człowiekiem i dzielę się z innymi niesamowitymi przeżyciami które pozytywnie pozwalają rozwiązać wiele problemów.

  3. Przeczytałam Ojca kazanie po ponad 4km spacerze, na którym zastanawiałam się, czego chce Bóg ode mnie w tym adwencie, żebym poszła Jego ścieżkami. 🤔👀
    Bóg zapłać za kazanie. 🤗
    Szczęść Boże!

  4. Ja też zazdroszczę Winnicy tych kazań, tak głębokich a zarazem tak zrozumiałych, docierających do człowieka, Bóg zapłać księże

  5. Dziękuję.

  6. Niestety to prawda, że ciągle prosimy o coś Boga i chcemy, żeby to On podążał naszymi ścieżkami, a jak coś nie idzie po naszej myśli, to obrażamy się na Niego. Nie zauważamy, że Bóg „dopuszczając” inną wersję wydarzeń, próbuje czasem zwrócić naszą uwagę na coś istotnego, coś dobrego dla nas i innych. Problem w tym, że my tego nie zauważamy. Skupiamy się na biadoleniu i utyskiwaniu jacy to jesteśmy pokrzywdzeni. Sama też wiele lat tak się zachowywałam, do czasu kiedy zaczęłam rozważać tajemnice różańcowe i zastanawiać się co też Bóg chce mi przez każdą z nich powiedzieć. Odnosiłam to do konkretnych zdarzeń w moim życiu i wiecie co? Zrozumiałam, że Bóg ZAWSZE się o nas troszczy i ZAWSZE chce dla nas jak najlepiej. Zaczęłam dostrzegać plusy moich porażek i niepowodzeń. Ogarnął mnie cudowny spokój o przyszłość. Świadomość, że nic mi nie grozi gdy tylko będę na codzień blisko Boga. Nigdy nic nie dzieje się bez przyczyny. Spróbujmy wyciszyć się, zastanowić czego Bóg ode mnie oczekuje i zawsze znaleźć we wszystkim coś pozytywnego, a poczujemy prawdziwe szczęście.
    PS. zazdroszczę Winnicy, że mają takie kazania na wyciągnięcie ręki, na miejscu, na żywo 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *