Opublikowano 28 komentarzy

Kościół błogosławi związki niesakramentalne

Proponuję przy lekturze ograniczyć działania emocji, które mogą się rodzić.

Kościół błogosławi związki niesakramentalne! Nie wszystkie – niektóre, ale pozostaje to prawdą. Można żyć w związku niesakramentalnym, mieć błogosławieństwo Kościoła i przystępować do sakramentów.

Jak to się dzieje? W majestacie prawa kanonicznego i teologii.

Sakrament małżeństwa jest możliwy w przypadku gdy obie strony są ochrzczone w jakimkolwiek bądź Kościele. Jeśli jedna strona nie jest ochrzczona – sakramentu nie ma. Można natomiast zawrzeć małżeństwo – legalne i kanoniczne. Kościół nie jest tego entuzjastą – przeciwnie – zabrania, ale udziela dyspensy, jak ktoś się uprze.

I wtedy, przy dzwiękach organów, na czerwonym chodniku, w blasku świec ksiądz błogosławi związek niesakramentalny.

Jeśli ktoś mi nie wierzy to niech zerknie tutaj.

I czy w takim kontekście nie warto zapytać, czy taki sam status nie powinien być możliwy dla osób, których związki sakramentalne się faktycznie rozpadły? Otwarte pytanie – po jakim czasie, pokucie, próbie byloby to możliwe. I pobłogosławić, czyniąc nowy związek kanonicznym, legalnym chociaż nie sakramentalnym?

Porozmawiajmy. Proszę o komentarze!

28 komentarzy do “Kościół błogosławi związki niesakramentalne

  1. Czy osoby ochrzczone w Kościele katolickim współżyjące w związkach niesakramentalnych (małżeństwo cywilne, życie „na kocią łapę”) w przypadku, gdy nie ma przeszkód do zawarcia sakramentalnego związku małżeńskiego (kawaler, panna, wdowa, wdowiec) grzeszą (ew. grzeszą ciężko)?

    1. Odpowiedź oczywista – grzeszą. Choć znam poważniejsze grzechy.

  2. Dobry wieczór.
    A ja z takim problemem:
    „Watykan wydał oświadczenie dotyczące dokładnie możliwości przyjmowania komunii przez osoby rozwiedzione, które weszły w nowy związek. „Zgodnie z autentycznym nauczaniem Kościoła, osoby, które po rozwodzie weszły w nowe związki i nie powstrzymują się od kontaktów seksualnych, mogą być dopuszczone do sakramentu komunii” – czytamy w oświadczeniu. Abstynencja seksualna nie jest więc warunkiem, który rozwodnicy muszą spełnić. Oświadczenie zostało wydane właściwie jako odpowiedź na pytania postawione przez emerytowanego arcybiskupa Pragi, kardynała Dominika Duki, który wystąpił w imieniu Konferencji Episkopatu Czech. Oficjalne stanowisko Kościoła w tej sprawie, możecie przeczytać na stronie internetowej Dykasterii Nauki Wiary.”
    To tak na wstępie. A dlaczego o tym pisze. 7 lat temu zawarłem sakrament małżeński z moją ówczesną partnerka, ponieważ mówiąc potocznie – wpadliśmy. Jej rodzina, fanatycznie pobożna, nie widziała innej drogi jak ślub kościelny. I po 3 latach skończyła się sielanka. Rozwód cywilny oraz sprawa w sądzie kościelnym. Niestety nie byliśmy tak blisko związani z kościołem jak pan Kurski który otrzymał unieważnienie sakramentu. no ale to przeszłość.
    Teraz od 18 lat jestem w nowym związku. Mamy 12 letną córkę. wychowujemy ją, tak jak możemy w wierze, aczkolwiek obojgu nam (mojej partnerce i mi) czegoś brakuje. Nie mogłem zaprowadzić jej na wymarzony ślubny. Nie możemy iść do spowiedzi św a tym bardzie przyjąć komunię .
    Jak to sie ma do tego co pisze Papież, watykan a polski kościół jak ten beton nie akceptuje. A później wszyscy się dziwią ze ludzie odchodzą od kościoła. I tu specjalnie używam określenia kościoła, bo oni nadal żyją zgodnie z wiarą.
    Chciałbym bardzo np. aby jakiś odważny ksiądz chociaż pobłogosławił nasze obrączki, dał nam błogosławieństwo abyśmy wytrwali razem nawet żyjąc w tym niesakramentalnym związku. Ale niestety odbijam się za każdym razem od muru typu – polski kościół jest inny i nie będzie akceptował takich zasad Watykany do momentu jak to nie zostanie oficjalnie zatwierdzone w polskim kościele.
    chce się tylko rzec: Boże, daj nam siłe jak inni tego nie rozumieją .
    Przepraszam za tak długą wypowiedz ale gdzieś musiałem wyrzucić to z siebie. Nie mogę w konfesjonale to ty.

  3. Witam żyje w związku niesakramentalnym 10lat , uciekłam z tego związku ponieważ była przemoc mąż był psychopata , zostałam sama i żyje z człowiekiem którego też żona zdradziła i tak ja ją się rozszedł ,poznaliśmy się po rozwodach , nie mam nikogo oprócz niego , mam syna który zachowuje się podobnie i boje się go bo też mnie bił , ale żyjąc w takim związku brakuje mi Eucharystii , i żyje w strasznym poczuciu winy że grzeszę ,

  4. Dzien dobry . Parę lat temu zawarłam małżeństwo cywilne . Z tego związku urodziła się corka. Po 5 latach rozwiodłam się – uzależnienie bylego męża od hazardu z wszelkimi konsekwencjami jakie tylko można odczuć. Po jakimś czasie poznałam dobrego człowieka który został 3 lata temu moim mężem a z którym obecnie wychowuje córkę . Corka była ochrzczoną. Wkrótce jej pierwsza komunia. Czy ja i obecny maz możemy zawrzec małżeństwo w Kościele? Czy mój rozwód cywilny to zmienia? Czy żyjemy w grzechu wg KK?

    1. Jeśli nie ma jakis innych przeszkód, możecie zawrzeć sakramentalny związek małżeński. Jeśli wiara jest dla was ważna – powinniście.

  5. Dlaczego mój komentarz został usunięty?

    Ponawiam pytanie: jeśli place za stwierdzenie nieważności to jak to się liczy na górze? Rozwiązane czy nierozwiązane?

    1. Pana/Pani komentarz nie został usunięty. Nie został zatwierdzony.
      Zatwierdziłem go dopiero teraz.
      Tak naprawdę nie powinien zostać zatwierdzony, bo jest nie na temat.
      W drodze wyjątku jednak… Nie płaci się za stwierdzenie nieważności. Zapewne ponosi sie koszty procesu, ale niezależnie od wyniku. Jeśli jednak ktoś dopuszcza się oszustwa czy płaci za oszustwo to… jest oszustem. A małżeństwo pozostaje mażeństwem niezależnie od wyroku sądu.

      Uprzejmie proszę o nie kontynuowanie wątku dyskusji, bo wpis jest na inny temat. Proszę poszukać sobie innego miejsca.

  6. Szanowny Księże i wierni,
    Od kilku miesięcy wczytuje się w Pismo Święte, interpretacje Księży i teologów a także próbuje znależć pomoc w Poradni Katolickiej (niestety bezskutecznie)na temat związków nieformalnych, które tworzą rodzinę.
    Mam 46 lat, pochodzę z rodziny katolickiej lecz nie przesadnie religijnej. Nie jestem osobą szczególnie religijną, ale wierzę w Boga, wierzę, że jest miłością, że nikogo nie krzywdzi/nie karze, że chce aby ludzie byli szczęśliwi i pełni miłości. Jestem osobą racjonalną i bardzo twardo stąpającą po ziemi. Życie mnie nie oszczędzało: bardzo wcześnie straciłam Mamę i Babcię (zmarły jednego dnia), brata a niedawno ukochanego Tatę.
    Byłam ochrzczona, przyjęłam także inne sakramenty, także małżeństwa. Moje małżeństwo skończyło się po 7 latach, skończyła się miłość, lubiliśmy się i żadne ze stron nie wyobrażała sobie dalszego życia razem. Rozwiedliśmy się cywilnie, każde z nas ułożyło swoje życie od nowa, nie biorąc ślubu cywilnego, a tym bardziej kościelnego.
    Związałam się z B.(muszę go jakoś nazwac:) 11 lat żyliśmy razem, wychowując moją córką z małżeństwa od jej 5 roku życia. Było między nami ogromne uczucie, uczciwość wobec siebie, zawsze śmialiśmy się, że jesteśmy swoimi połówkami, że się odnaleźliśmy, że jesteśmy dwójką poranionych przez życie ludzi, których połączyła miłość. Przez te 11 lat było wiele lat trudnych, bardzo dużo trudnych sytuacji w życiu B. spowodowanych jego trudnym dzieciństwem i dorastaniem, brakiem rodziców w jego życiu, zejściem na tz. „złą” drogę. ALe zasze przy nim trwałam, czułam Jego miłość, osiągnęłam przy nim spokój wewnętrzny, uwierzyłam w to, że się razem zestarzejemy. Spędzaliśmy bardzo dużo czasu razem, we trójkę, i we dwoje, zawsze byliśmy blisko siebie, uwielbialiśmy ze soba rozmawiac, niemal o wszystkim. Pierwszy raz w życiu byłam szczęśliwa!
    B. zawsze interesował się „duchowością”. W zeszłym roku zainteresował się wychodzeniem z ciała. Nie potrafie nic na ten temat powiedziec, bowiem dla mnie jest to coś nierzeczywistego. Nie widziałam w tym nic złego-ot, kryzys wieku średniego:)
    W zeszłym roku nagle zmarł mój Tata, z którym mieszkalismy w jednym budynku. B. tego samego dnia wyniosł sie z domu do mieszkania Taty twierdząc, ze Tata nie odszedł, że jest gdzies tutaj i bedzie próbował się z nim skontaktować. Trwało to kilka miesięcy: fasynacja duchami, otwieranie 3 oka, itp. I nagle, w tym roku narócił się. Nie widziałabym w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że odcioł się całkowicie ode mnie i od córki, traktując mnie jak wroga. Nie mogę z nim o niczym porozmawiac, a już wspomnenie co on wyprawia, ze postawił mur między nami działa na niego jak płachta na byka. Nadal mieszka oddzielnie, przychodzi wyłącznie na jedzenie i wychodzenie z psami. Nie ma emocji wobec mnie (nie jak kiedys, kiedy był czułym i troskliwym facetem), nie przytula mnie, wrecz trzyma fizyczny dystans, o jakiejkoliek namietnosci nie wspomne. Żyjemy jak sasiedzi, nawet nie moge powiedziec, ze dobrzy, bo i czasem rozmawiaja nawet o pogodzie. Chodi do Kościoła 2 razy dziennie, wraca i modli się 1-1,5, słucha różnych Liturgi i Świadectw o nawróeniach. Jest obecny wyłącznie ciałem. Jego 2 ciotki z przerażenim słuchają jego opoieści jak wstapił w Niego Duch Swięty, jak otrzymał dar proroctwa i uzdrawiania. Gdy boli mnie głowa wygania ze mnie złego ducha, gdy corka lat 16 miała carna czapke na głowie z napisem „magical”-zerwał Jej ją z głowy i pociął twierdząc ze to okultyzm. Nie może zakładac czarnyh rzeczy bo to też okultyzm. Jadąc z córką samochodem karze Jej się modlić-odklepują modlitwy jedna za drugą. Twierdzi we mnie siedzi szatan bowiem wściekam się o brak bliskości i Jego oddalenie, twierdzi ze nie wierzę w Boga, szantażuje mnie by wymusić moje pójscie do spowiedzi i unieważnienie małżeństwa (nie ma podstaw), oblewa mnie wodą święconą by wypędzi ze mnie złego ducha.
    To tylko kilka epizodów z ostatnich miesięcy.
    Jak pisałam powyżej nie jestem szczególnie religijna i uważam, że nikogo nie zmusi sie do wiary. Nie potrafię się pogodzić z tym, że mnie z dnia na dzień odepchnął, że w pewien sposób, którego On nie rozumie krzywdzi córke (twierdzi, ze to dla Jej dobra, bo zły nie śpi-nie mam z Nią żadnych problemów wychowawcych, teraz pojawiaja sie emocjonalne bowiem przerasta Ja cała sytuacja), że dla Boga (ozywiśie on tak twierdzi) niszczy naszą rodzinę, że czujemy się obydwie skrzywdzone, twierdzi, że nie może mnie nawet pocałowac bo nie zostaniemy zbawieni, że nie będzie żył w grzechu.
    Opisuję to wszystko, by był obraz sytuacji w jakiej się znalazłam, z którą nie mogę sobie poradzić, gdzie tracę w imię Boga drugą połówkę, a moja córka Ojca, gdy przez nawrócenie (choć śmiem twierdzić, że nie ma to nic wspólnego z wiarą i religijnością) zostaje zniszczona rodzina. Czy Bóg na to pozwala?
    Wiem, że a chwilę komentarze od Wiernych będą pełne hejtu i bicoania mojej osoby jako tej „nie wierącej” ale może Ksiądz udzieli mi odpowiedzi i wsparcia co mam robić, gdzie się zgłosić po pomoc, by ktoś rozsądny mnie wysłuchał, czy to co B. robi jest wolą Boga?

    1. Trudno pomagać w ogóle a na odległość jest to generalnie niemożliwe.
      Warto jednak przypomnieć ogólne zasady:
      W pierwszym rzedzie powinna się Pani zatroszczyć o siebie – swoje zdrowie, swoją moc psychiczną, swoją duchowość i daj Boże nawrócenie.
      Dopiero potem, po zabezpieczeniu pewnych fundamentów, może Pani podziałać w kierunku innych bliskich osób.
      Co do B.
      To co Pani nazywa nawróceniem nie wygląda mi na żadne nawrócenie. Rzecz oczywiście wymagałaby głębszego zbadania, ale z tego co Pani pisze wygląda, że stare problemy przybrały katolickie ciuszki. To jednak za mało, by nazwać to nawróceniem.
      Radziłbym Pani osobisty kontakt z jakimś dobrym psychologiem.

  7. Dlaczego ksiądz daje rozgrzeszenie mordercom i innym grzesznikom a nie daje osobom w związkach cywilnych ??? Czy oni grzeszą bardziej i to jest niewybaczalne i gorsze od zabicia człowieka np. aborcji itp.???

    1. Przy odrobinie wysiłku znajdzie Pani samodzielnie odpowiedź na postawione kwestie.

  8. Bóg nie błogosławi grzechom, a więc i grzesznych związków partnerskich, cywilnych również nie błogosławi. Jeśli ktoś mówi, że jest inaczej inaczej nie zna Boga. Niektórzy moderniści bardzo chcieliby zmodernizować Pana Boga także i w tej kwestii, ale nigdy im się to nie uda. Prawo dał nam Bóg, Jezus Chrystus dobitnie o tym mówił nauczając Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. Ktoś kto głosi inaczej jest antychrystem.

    1. Nie rozumiem dlaczego kosciol nie jest entuzjasta zwiozkow katolika z niewierzacym gdyz wierzaca osoba w związku zbliza nie wierzaca do Boga.
      „12Pozostałym małżonkom mówię teraz od siebie, nie z nakazu Pana: Jeśli wierzący mężczyzna ma niewierzącą żonę, a ona chce z nim żyć, niech jej nie opuszcza. 13I jeśli wierząca żona ma niewierzącego męża, a ten chce z nią zostać, też niech go nie opuszcza. 14Wierząca żona przybliża bowiem do Boga niewierzącego męża, a wierzący mąż przybliża do Boga niewierzącą żonę. W przeciwnym razie dzieci należałoby uznać za nieprawe, a tak—są święte.”

  9. Akceptacja nowego związku, jako małżeństwa, zamyka drogę powrotu do sakramentalnego małżeństwa i do czekającego małżonka. Co Bóg złączył tego człowiek niech nie rozłącza!

    1. Skąd pewność że czeka. Moja żyje z innym.

  10. Nie można błogosławić grzechu. A cudzołóstwo jest przecież grzechem.Dopóki Kościół nie orzeknie nieważności wcześniej zawartego małżeństwa, co daje możliwość zawarcia sakramentu następnego –  to każdy następny "związek" nie jest (dla katolika oczywiście) małżeństwem.

    Ale rozumiem (chyba) intencje Księdza… Cóż, wiadomo, można żyć w czystości, jak brat i siostra, znam nawet takie pary – po rozwodzie z pierwszym małżonkiem, a w kolejnym związku już ponad 20 lat, i  decyzja o zaprzestaniu współżycia seksualnego po to, by móc wreszcie przystępować do Komunii św.  Ci ludzie stęsknili się za Panem Jezusem…

    Pewnie, że ktoś powie, że takim "starym" małżonkom to łatwo zrezygnować, bo hormony już nie te i tak dalej 🙂 Ale to nie zmienia istoty sprawy.

    Myślę, że w takim przypadku można by np. prosić kapłana o pobłogosławienie takiego "niewspółżyjącego" związku, chocby po to, żeby małżonkowie mogli wytrwać w czystości, żeby Bóg mógł w nich działać z większą mocą, żeby ich dom nie stał się miejscem pełnym skrytych złości (wiadomo, niezaspokojone pokusy itd.), żeby ich dzieci miały dom pełen miłośći i pokoju. Ale myślę też, że takie błogosławieństwo powinno mieć wtedy charatkter raczej prywatny, nie na oczach parafian, bo co wtedy – tłumaczyć ludziom szczegóły swojej sytuacji i decyzji? A jeśli się nie wytłumaczy, to przecież to będzie zgorszenie – że ksiądz błogosławi "rozwodników"…

    Zdaje się, że nawet takie sytuacje są przewidziane w duszpasterstwie, dawno temu o tym czytałam, chyba chodziło o to, że zaleca się takim niesakramentalnym małżeństwom np. przeprowadzkę tam, gdzie ludzie  nie wiedzą o nich, że żyją bez ważnego ślubu kościelnego, i to ma zapobiec zgorszeniu. Sąsiedzi myślą, że to "normalne" małżeństwo, a małżonkowie wiedzą, że są niesakramentalni, ale żyją w czystości seksualnej, i nikomu nie muszą sie z tego tłumaczyć.

    Myślę, że to mądre podejście. Bo świadectwo dawane otoczeniu jest bardzo ważne. Inaczej siejemy zamęt. Moim zdaniem rację ma Wiesia (kilka komentarzy wyżej), to nie do przecenienia – dawanie świadectwa o wartości waznego, sakramentalnego małżeństwa chrześcijanskiego, katolickiego. Po co kombinować i wymyślać jakieś "odmiany" normalnego ślubu katolickiego? Jezus wyraźnie i jasno powiedział, że "branie za żonę" osoby oddalonej przez innego małżonka (i vice versa) to cudzołóstwo.

    Ja osobiście znałam kiedyś (już kontakt się urwał)  człowieka, bardzo zaangażowanego zresztą w duszpasterstwo akademickie, bardzo gorliwego katolika, który bardzo młodo się ożenił, i po kilku latach okazało się, że to była "pomyłka"… Nie udało się uzyskać orzeczenia kościelnego o nieważności zawarcia tego małżeństwa. A kolega miał już nowo poznaną kandydatkę na kolejną żonę.I cóż  zrobił? Zmienił wyznanie na prawosławne i tam wziął "smutny" ślub, ten o innej formule liturgicznej, jako "niepochwalany" kolejny związek, ale cóż, błogosławimy wam…). Taki fortel. Wzbudziło to niesmak i pewne zgorszenie wśród dawnych znajomych, i trudno się temu dziwić. Bo skoro Kościół nie znalazł powodów, by orzec nieważność poprzedniego sakramentu, to zgodnie ze słowami Jezusa "cokolwiek zwiążecie na ziemi (…) i "cokolwiek rozwiążecie (…)" – "(…) będzie związane/rozwiązane w niebie". Więc jest jakiś inny Jezus, który w drugim Kościele, innego wyznania, pobłogosławił tych "małżonków"? Czy to nie jest jakaś schizofrenia duchowa?

    Konkludując: jestem jak najbardziej za opieką duszpasterską dla ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych, ale nie za publicznymi formami błogosławieństwa tym związkom – najwyżej prywatnie, osobiście, jako formę modlitwy wstawienniczej kapłana o łaski potrzebne do życia jak najbardziej zgodnego z przykazaniami, i może zachętę do życia w czystości, jak brat z siostrą? Inaczej rozmywamy naukę Jezusa, ucząc ludzi takiego "ślizgania się" między przykazaniami Bożymi…

     

     

    1. Podoba mi się ten komentarz. Zgadzam się z nim, 

    2. A jak ktoś płaci za unieważnienia to co? Rozwiązane na dole i na górze też?

    3. Przysięga małżeńska nie kończy się na wierności seksualnej ale na byciu razem do końca życia. W razie zagrożenia możliwa jest czasowa separacja, która powinna się skończyć jak tylko ustaną ku temu powody.
      Wejście w kolejny, nawet „biały” związek zamyka nas na powrót do małżonka, jest wiec łamaniem przysięgi małżeńskiej i grzechem ciężkim. Seks nie ma tu nic do rzeczy.

  11. Od 15 lat jestem żoną oddaloną, od 4 rozwiedzioną i jest dla mnie bolesne, że tak mało mówi się w Kościele o wierności i ważności Sakramentu Małżeństwa na całe życie, czystości małżeńskiej a tak wiele o kolejnych rekolekcjach, wspólnotach, akcjach,  dyspenzach dla rozwodników i zwiazków niesakramentalnych. I tak naprawdę idzie się na każdy możliwy kompromis mający niby utrzymać niesakramentalne związki, o! już nie zwiazki a niesakramentalne małżeństwa, przy Kościele. Ale tak się nie stanie. Bo to nie będzie już ten sam Kościół – ostoja, jedna pewna i trwała skała. Bo Ci którzy teraz tak chcą być w Kościele (bo trzebaby żeby dzieci do tej ładnej białej komuniii przystąpiły) kiedyś sami brali ten ładny biały ślub z welonem często w ciąży a potem kolejny ładny, kolejny jedyny w życiu biały ślub z kolejnym białym welonem i dziećmi w orszku z kolejnym, i kolejnym, i kolejnym… facetem/kobietą. 

    To staje się coraz bardziej niesmaczne i Kościoła nie uratuje taki kompromis wręcz przeciwnie – do niego nie przyjdą wartościowi młodzi ludzie, którzy nie chcą żyć w totalnym kompromisie. Tylko patrzeć jak odnowią się hasła o niezasadności bezżeństwa kapłanów ( na starość kapłanów musi przecież ktoś pielęgnować dlaczego więc nie żony) bo przecież w Kościele pierwotnym tak nie było i będzie nowa schizma. I mail Anny jest przykładem na wywoływanie wilka z lasu bo wszystko można sobie dopasować do swoich potrzeb.

     

     

    1. Co za brednie i płytkie podejście do tematu! 

      1. No to mamy wyrok.

        A teraz wysoki sąd prosimy o uzasadnienie.

    2. Bardzo powierzchowne i niesprawiedliwe podejście. Generalizowanie i wrzucanie wszystkich do jednego worka.

  12. Wreszcie ktoś podnosi ten temat! Coś podobnego istniało w kościele pierwotnym, podobna możliwość istnieje w prawosławiu. Nie zawsze błogosławieństwo drugiego związku jest pochwałą rozpusty, a często postawa ludzi Kościoła wobec rozwodników utrudnia im dotarcie do Boga. Eucharystia jest pokarmem na drodze do wieczności i lekarstwem na trąd grzechu. "Wzięliście klucze poznania; sami nie weszliście, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli"Łk 11,52

    1. BLA, BLA, BLA…

      Sakrament jest Nierozerwalny!

      Pozostale Zwiazki to tylko Rozwiazlosc i rozpusta!!!

       

      1. Albo czegoś nie doczytałeś, albo błądzisz.

        Nazywasz kanoniczne (a niesakramentalne z racji braku chrztu u jednej ze stron) związki małżeńskie, pobłogosławione przez Kościół, rozwiązłością i rozpustą?

      2. Jestem samotna,porzucona małżonka sakramentalną,od wielu lat.Jest mi smutno i źle.Zyje w totalnej czystości i wierności .Jedyna moja ULGA jest BÓG.

Skomentuj Marcin Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *