Opublikowano 2 komentarze

Mądrość, wytrwałość i zgoda

Czwartek 1. Tygodnia Wielkiego Postu, (Est 4, 17k. l-m. r-u); (Ps 138 (137), 1b-2a. 2b-3. 7e-8); Aklamacja (Ps 51 (50), 12a. 14a); (Mt 7, 7-12); Winnica 25 lutego 2021. Wieczernik Winnicki.

Dzisiejsze liturgia słowa jest pełna modlitwy prośby.

Królowa Estera woła do Boga w niebezpieczeństwie śmierci. Sama jest wybranką króla, ale oto Haman, jeden z możnowładców króla, zamierza rozprawić się z całym narodem żydowskim. To takie plany na starożytny holokaust.

Psalmista woła: „Pan mnie wysłuchał, kiedy Go wzywałem”. Ta modlitwa jest świadectwem wiary, że Bóg nie jest głuchy na modlitwę człowieka.

Wreszcie sam Jezus, w Ewangelii, zachęca nas do modlitwy prośby: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.” (Mt 7,7-8)

Nie sposób więc, nie podjąć takiego wątku w dzisiejszym kazaniu. Spróbujmy więc.

W życiu duchowym, w kwestii modlitwy prośby, grozić mogą pewne skrajności. Z jednej strony można całość swojej modlitwy sprowadzić do proszenia. Ktoś „porażony” taką skrajnością modli się, modli się nawet długo i żarliwie, jednak cała jego modlitwa to jedynie litania próśb, zestaw życzeń i przypomnień dla Boga.

Ktoś zatem modli się o zdrowie, o zgodę w rodzinie, pokój na świecie, nawrócenie syna, zdane egzaminy, pogodę na żniwa, misje, parafię, księży w parafii, wyzwolenie z nałogów, nawrócenie grzeszników.

Czasami te prośby są bardziej egoistyczne, skoncentrowane na samym modlącym się i jego najbliższym otoczeniu. Czasami sięgają szerzej i stają się bardziej altruistyczne.

Niemniej jednak błąd takiej postawy polega na zupełnym obumarciu innych rodzajów modlitwy. Nie ma uwielbienia, nie ma dziękczynienia, nie ma przeproszenia. Nade wszystko zaś nie ma słuchania Boga w modlitwie.

Unikajmy takiej skrajności.

Skrajność z przeciwległego bieguna to odejście zupełne od modlitwy prośby. Często jest to czynione w imię pewnej, źle rozumianej, dojrzałości. Prosi przecież dziecko, ale kiedyś z dziecięctwa trzeba wyrosnąć. I ktoś taki „wyżywa się”, na przykład, w modlitwie dziękczynienia i uwielbienia.

Potrafi też nawet znaleźć biblijne argumenty na poparcie swojej postawy. „Wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie.” (Mt 6,8bc) „Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.” (Mt 6,32b)

Jednak nie są to trafione argumenty. Tak, Bóg wie co jest nam potrzebne, zanim o tym powiem, ale Bóg chce, byśmy o tym mówili. A jeśli chodzi o nasze dziecięctwo, to tak, trzeba dążyć do dojrzałości, ale przecież nigdy nie przestaniemy być Bożymi dziećmi.

Nie chodzi zatem, by wyrugować ze swojej modlitwy modlitwę prośby, ale by ta prośba była dojrzała.

Szukając tej dojrzałości chciałbym, byśmy przyjrzeli się dwóm biblijnym przykładom modlitwy prośby. Będzie to syn i ojciec – Salomon i Dawid.

Historia Salomona będzie zapewne bardziej znana. Został królem w bardzo młodym wieku. Na samym początku swego panowania miał objawienie. Biblia tak mówi: „W Gibeonie Pan ukazał się Salomonowi w nocy, we śnie. Wtedy rzekł Bóg: Proś o to, co mam ci dać.” (1Krl 3,5)

Zobaczmy zatem, że Bóg zachęca do modlitwy prośby. Nie pokazuje jednocześnie co ma być przedmiotem tej prośby. O tym ma zdecydować sam młody król.

I piękna jest odpowiedź króla: „Teraz więc, o Panie, Boże mój, Tyś ustanowił królem Twego sługę w miejsce Dawida, mego ojca, a ja jestem bardzo młody. Brak mi doświadczenia! Ponadto Twój sługa jest pośród Twego ludu, któryś wybrał, ludu mnogiego, którego nie da się zliczyć ani też spisać, z powodu jego mnóstwa. Racz więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła, bo któż zdoła sądzić ten lud Twój tak liczny?” (1Krl 3,7-9)

Salomon prosi o mądrość, choć przyznać należy, że w tej prośbie już jest ukryta jakaś naturalna, ludzka, mądrość, która pozwala królowi krytycznie ocenić własne możliwości.

Zobaczmy, że bardzo często ludzie mają bardzo wysokie mniemanie o własnej mądrości. Czasem narzekają na różne braki, ale rzadko narzekają na brak mądrości u siebie. U innych to i owszem, u siebie rzadko lub nigdy.

Bogu bardzo spodobała się prośba Salomona. Dał mu to o co prosił:

„Spodobało się Panu, że właśnie o to Salomon poprosił. Bóg więc mu powiedział: Ponieważ poprosiłeś o to, a nie poprosiłeś dla siebie o długie życie ani też o bogactwa, i nie poprosiłeś o zgubę twoich nieprzyjaciół, ale poprosiłeś dla siebie o umiejętność rozstrzygania spraw sądowych, więc spełniam twoje pragnienie i daję ci serce mądre i rozsądne, takie, że podobnego tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie. I choć nie prosiłeś, daję ci ponadto bogactwo i sławę, tak iż <za twoich dni> podobnego tobie nie będzie wśród królów.” (1Krl 3,10-13)

Zobaczmy, że oprócz odpowiedzi na prośbę Bóg dodał od siebie „gratisy”. Chciałeś mądrość? Masz ją oto, a oprócz tego i sławę, i bogactwo.

Biblia ukazuje Salomona jako esencję mądrości. Wielkim finałem jest wizyta u Salomona królowej Saby.

„Również i królowa Saby, usłyszawszy rozgłos mądrości Salomona, przybyła, aby przez roztrząsanie trudnych zagadnień osobiście się o niej przekonać. (…) Następnie przyszła do Salomona i odbyła z nim rozmowę o wszystkim, co ją nurtowało. Salomon zaś udzielił jej wyjaśnień we wszystkich zagadnieniach przez nią poruszonych. Nie było zagadnienia, nieznanego królowi, którego by jej nie wyjaśnił. (…)

Dlatego przemówiła [królowa Saby] do króla: Prawdziwa była wieść, którą usłyszałam w moim kraju o twoich dziełach i o twej mądrości. Jednak nie dowierzałam tym wieściom, dopóki sama nie przyjechałam i nie zobaczyłam na własne oczy, że nawet połowy mi nie powiedziano. Przewyższyłeś mądrością i powodzeniem wszelkie pogłoski, które usłyszałam.” (1Krl 10,1.2b-3.6-7)

Trzeba jednak oddać sprawiedliwość i przypomnieć, że koniec życia Salomona nie był już tak piękny.

„Kiedy Salomon zestarzał się, żony zwróciły jego serce ku bogom obcym i wskutek tego serce jego nie pozostało tak szczere wobec Pana, Boga jego, jak serce jego ojca, Dawida. Zaczął bowiem czcić Asztartę, boginię Sydończyków, oraz Milkoma, ohydę Ammonitów. (…)

Pan rozgniewał się więc na Salomona za to, że jego serce odwróciło się od Pana, Boga izraelskiego. Dwukrotnie mu się ukazał i zabraniał mu czcić obcych bogów, ale on nie zachował tego, co Pan mu nakazał.” (1Krl 11,4-5.9-10)

Zgłupiał na starość, co jest też przykładem tego, że można Boże dary zmarnować i roztrwonić.

Niemniej pozostaje przykładem, że mamy się nie tylko modlić o mądrość, ale także prosić mądrze, rozeznawać, o co powinniśmy prosić.

Przejdźmy teraz do ojca Salomona, czyli do króla Dawida. Chciałbym z jego bogatej historii wyciągnąć jeden tylko dramatyczny epizod.

Najpierw kontekst tej historii. Dawid uwodzi Batszebę i przyczynia się do śmierci jej męża. W zasadzie jest to zabójstwo cudzymi rękami. Z tego związku rodzi się dziecko.

„Pan dotknął dziecko, które urodziła Dawidowi żona Uriasza, tak iż ciężko zachorowało. Dawid błagał Boga za chłopcem i zachowywał surowy post, a wróciwszy do siebie, całą noc leżał na ziemi. Dostojnicy jego domu, podszedłszy do niego, chcieli podźwignąć go z ziemi: bronił się jednak; w ogóle z nimi nie jadał.” (2Sm 12,15b-17)

Widzimy tu zatem wielką determinację i wytrwałość. To nie było „trzy razy alleluja w dowolnym czasie”.

Patrząc na całą historię Dawida, na wszystkie jego wielkie chwile, ale też upadki i grzechy, widzimy, że zawsze Boga traktował absolutnie poważnie. Jego królewskość nigdy nie uderzała mu do głowy. Przed Bogiem zawsze był małym chłopcem, którego Bóg zabrał od owiec i dał tron, i panowanie.

Modlitwa Dawida była pełna wytrwałości, ale pozostała bez odpowiedzi, a raczej Bóg odpowiedział, ale była to odpowiedź na „nie”.

Dziecko umarło.

I ten moment śmierci może być dla nas mocną nauką.

Biblia mówi:

„W siódmym dniu dziecko zmarło. Słudzy Dawida obawiali się powiadomić go, że dziecko umarło. Twierdzili: Jeżeli, gdy dziecko jeszcze żyło, przemawialiśmy do niego, a głosu naszego nie usłuchał, to jak możemy mu powiedzieć, że chłopiec umarł? Może uczynić sobie coś złego.

Gdy jednak Dawid zauważył, że słudzy jego rozmawiają szeptem, zrozumiał, że dziecko zmarło. Pytał więc sługi swoje: Czy dziecko umarło? Odpowiedzieli: Umarło.

Dawid podniósł się z ziemi, umył się i namaścił, zmienił swe ubranie i wszedłszy do domu Pańskiego oddał pokłon. Powróciwszy do domu zażądał, by mu podano posiłek, którym się pożywił.

Słudzy na to mu powiedzieli: Co ma znaczyć twój sposób postępowania? Gdy dziecko żyło – płakałeś, lecz gdy zmarło – powstałeś i posiliłeś się. Odrzekł: Dopóki dziecko żyło, pościłem i płakałem, gdyż mówiłem sobie: Kto wie, może Pan nade mną się ulituje i dziecko będzie żyło? Tymczasem umarło. Po cóż mam pościć? Czyż zdołam je wskrzesić? Ja pójdę do niego, ale ono do mnie nie wróci.” (2Sm 12,18-23)

Mocna historia: „Podniósł się z ziemi, umył się i namaścił, zmienił swe ubranie i wszedłszy do domu Pańskiego oddał pokłon. (…) Ja pójdę do niego, ale ono do mnie nie wróci.”

Mamy zgodę na przyjęcie Bożych wyroków.

Ile jest na świecie historii, gdzie ktoś żarliwie się modli, a jak Bóg nie spełni jego prośby to foch i obraza, często na całe życie.

Niech Salomon i Dawid będą naszymi nauczycielami i przewodnikami po świecie modlitwy prośby.

Uczmy się od nich mądrości i rozeznania w modlitwie. Uczmy się wytrwałości i uczmy się przyjmowania Bożej woli, zgody, na Boże wyroki.

„Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.” (Mt 7,7-8)


2 komentarze do “Mądrość, wytrwałość i zgoda

  1. Słowa zawarte w tej homily głęboko zapadły w moim sercu i pozwalają mi z radością nosić ciężary życia. Wiele ważnych i ciężkich problemów wydają się po tym co usłyszałam że z pomocą Boga i gorącej modlitwy mogę je móc rozwiązać.

  2. Dziękuję Bogu za mądrość tego kapłana, który przemawia do mnie już od wielu lat,
    a jego słowa staram się zachować w swoim ułomnym sercu.Niech Bóg Księdza błogosławi
    i obdarza mocą z wysoka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *