Opublikowano 25 komentarzy

O dojeniu cudzych krów

Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki, Maryi , Lb 6,22-27; Ps 67,2-3.5.8; Ga 4,4-7; Hbr 1,1-2; Łk 2,16-21; Winnica 1 stycznia 2018.

Za dwadzieścia pięć lat, jeśli dożyję, będę siedemdziesięciosiedmioletnim proboszczem, mój wikary będzie miał lat sześćdziesiąt osiem i we dwóch „obsługiwać” będziemy cztery parafie i pięć kościołów – oprócz Winnicy także Pokrzywnicę, Błędostowo i Strzegocin z Gąsiorowem.

Dlaczego? W tym roku do płockiego seminarium zadeklarowało swoje przyjście tylko czterech kandydatów. Ostatecznie zgłosiło się trzech. Jeden już sobie poszedł. Przed pozostałymi dwoma klerykami pięć i pół roku nauki. Ilu zostanie?

W latach osiemdziesiątych liczba kleryków dochodziła do dwustu. Dzisiaj to trzydziestka. Klerycy z lat osiemdziesiątych to dzisiaj pokolenie 50+. Jeszcze w pełni sił, ale za ćwierć wieku to będą dziadki. Dziadki bez następców.

Już dzisiaj trzeba myśleć o nowym modelu zarządzania parafią, gdzie to zarządzanie biorą na siebie świeccy. Nie tylko dlatego, że zacznie brakować księży, ale także z racji teologicznych. Już w Dziejach Apostolskich mamy opisany kryzys w kościele spowodowany konfliktem na tle działalności charytatywnej. Wtedy apostołowie postanowili wybrać diakonów, by ci zajęli się administracją a oni sami zajmą się głoszeniem słowa i modlitwą. (por. Dz 6,1-6)

A czym dzisiaj zajmują się proboszczowie?

Kiedyś na szkoleniu katechetów, dla rozluźnienia, zapytałem ich, jak się im wydaje, o czym rozmawiają proboszczowie jak się spotkają?

Wrogowie Kościoła zapewne myślą, że o samochodach i wczasach w ciepłych krajach. Bliscy Kościołowi sądzą, że rozmawiają o najnowszej encyklice papieskiej i najlepszych sposobach ewangelizacji.

Prawda jest taka – jak się spotkają proboszczowie to rozmawiają o śmieciach na cmentarzu.

Powiedziałem to katechetom, ci się uśmiechnęli. To jednak nie koniec historii. Po zakończeniu szkolenia, po obiedzie, z księdzem który je organizował poszliśmy na kawę. Na tę kawę wziął on też swojego kolegę – proboszcza, który akurat pojawił się w kurii. Gdy ksiądz robił kawę, myśmy usiedli i pierwsze zdanie tego proboszcza brzmiało tak: „Zakład Komunalny proponuje mi 350 zł za tonę śmieci, czy to dużo, czy mało?”

Mam pytanie: Chcesz, by twój proboszcz znał się na śmieciach czy na Słowie Bożym? Prowadził cię do Boga, czy kupował ropę do ogrzewania kościoła?

Zapowiadałem, że dzisiejsze kazanie będzie o pieniądzach, a konkretnie o tacy, a dokładnie o tym, że chcę ją oddać we władanie świeckim. Dotyczy to zarówno zbierania tacy, jak i przede wszystkim jej liczenia. Chciałbym też, po wyborze nowej rady gospodarczej, włączyć ją bardziej w wydawanie.

Zanim dojdziemy do tacy, proszę pozwolić na refleksję bardziej osobistą o bogactwie i pieniądzach, opartą na dzisiejszych czytaniach.

Zacznę od tego, że znalazłem skarb. Znalazłem skarb, ogromny, cenny skarb. Tak jak pasterze, którzy „pośpiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę.” Oni znaleźli w Betlejem skarb. Ten sam zresztą, który ja znalazłem.

Dlatego czuję się bogaty. Czytam „nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem.” Czytam i wierzę w to. Jestem dziedzicem Boga. I jako dziedzic mam to co ma mój ojciec. A mój Ojciec ma wszystko. Naprawdę jestem przebogaty.

Czuję nad sobą Boże błogosławieństwo. Doświadczam go. W wielu wymiarach, także tym materialnym. Mam wszystko czego mi trzeba. Mam, bo dzięki Bogu nie zaprzątam sobie głowy tworząc i realizując kosztowne marzenia.

Mam dziesięcioletni samochód i mam pokój w sercu. Przyjdzie czas, jeszcze nie nadszedł, kiedy kupię nowy, młodszy, ale nie myślę o tym. Rozleci się? To się rozleci. Ktoś go stuknie, to będzie stukniety.

Ktoś inny może mieć jakąś nówkę samochód za 100 tys., ale marzy już o jeszcze lepszym, za 200, za 300! I żyły wypruwa, by zarobić, albo wchodzi w jakieś przekręty, by ukraść, albo wykorzystuje kogoś, by wreszcie mieć. A jak ma to znowu od razu marzy o następnym.

I kto ma lepiej? Kto ma większy pokój w sercu?

Inni myślą o swojej emeryturze. Odkładają, przeliczają, kalkulują. Często wchodząc w coraz większy lęk przed przyszłością.

Mi co roku ZUS przypomina, że moja emerytura będzie minimalna.

Nie boję się. Jestem w Bożych rękach, modlę się o dobrą śmierć i wiem, że Bóg mnie nie zostawi. Nie będzie to miało pewnie postaci kruka, który codziennie przynosić będzie porcję chleba, raczej da mi Bóg siły do pracy a jak sił zabraknie, to zawoła do siebie.

Zdradzę wam tajemnicę… Nie będę siedemdziesięciosiedmioletnim proboszczem. Mam taką myśl, że żyć i pracować będę jeszcze 21 lat. Potem umrę – mając 73 lata. Jeśli to się spełni – znaczy, że myśl była od Boga. Jeśli nie, to znaczy, że sobie coś ubzdurałem. Musimy trochę poczekać, by się o tym przekonać.

Na pewno jednak, nie ubzdurałem sobie, że jestem w Jego rękach. Tego jestem pewny.

Jako wielki dar od Boga, traktuję swoją wolność wobec pieniędzy. Nie jestem do nich przywiązany. Nie trzęsą się mi do nich ręce. Umiem je dawać. I sprawia mi to wielką radość. Naprawdę więcej szczęścia jest w dawania aniżeli w braniu.

W czerwcu 2016 roku założyłem Fundację Nasza Winnica. Prowadzimy działalność gospodarczą wydając i sprzedając książki. Mamy niezłe zyski. Przeznaczamy je na dobre cele. Kiedyś opowiem o tym więcej. Nie biorę z tego ani jednej złotówki. Wątpiących mogę zaprowadzić do księgowego – jest prowadzona pełna księgowość.

Dzięki temu realizuję dwa cele. Po pierwsze mam pieniądze do rozdawania. Po drugie cieszę się myślą, że rozdaję więcej lokalnej społeczności niż lokalna społeczność łoży na moje utrzymanie. Daje mi to piękne poczucie wolności.

Tej wolności wszystkim życzę, bo to piękny dar.

Od kiedy jednak Fenicjanie wymyślili pieniądz, to bez pieniędzy nie da się żyć. Potrzebujemy ich na osobiste wydatki. Potrzebuje ich także parafia.

Chyba jednak nawet do najbardziej opornych i konsekwentnie omijających kościół dociera prawda, że w tej parafii z racji posług religijnych nigdy nie żądamy pieniędzy a prosimy o ofiarę, która może być większa, mniejsza lub może jej nie być wcale. Dociera, że przy kolędzie nie bierzemy żadnych ofiar.

Nie oznacza to, że pieniądze są mało ważne. Nie oznacza też tego, że dajecie ofiary „co łaska”. Bardzo nie lubię tego określenia „co łaska”, bo jest ono kłamliwe, nieprawdziwe.

Dla wierzącego dawanie ofiary na kościół nie jest żadną łaską, żadnym kaprysem, ale obowiązkiem, powinnością.

Jednak to każdy sam, w swoim sumieniu, powinien rozstrzygać jak powinien swój kościół utrzymywać. Jaką złożyć ofiarę, w jakiej wysokości czy formie. Jeden da pieniądze, inny ręce do pracy, jeszcze inny ofiaruje swoją modlitwę.

Powtarzam i uczę, że tylko ten ma prawo złożyć ofiarę, kto spełnia trzy warunki: ma co złożyć, chce to złożyć i cieszy się z tego powodu.

W Kościele nikt nikomu nie będzie wyrywać żadnych pieniędzy. Nie chciejmy pieniędzy od tych, którzy nie są związani z Kościołem.

Potrzeba coraz więcej świadomości, że parafia to wspólnota, to rodzina, że to jest NASZA Winnica.

Na kolędzie, tłumacząc te zasady, podaję czasem przykład babci, która daje prezent wnukowi. Pozbywa się czegoś, ale przecież przede wszystkim cieszy się z tego, sprawia jej to radość. Traktujmy parafię jak kochanego wnuka.

I przejdźmy do tacy. Najpierw chcę uspokoić – nikomu niczego nie będę kazał robić. Nikomu nie włożę koszyka do ręki. Odprężmy się.

Na początek trochę humoru. Pewien ktoś, na wieść o nowym modelu tacy, w rozmowie ze mną powiedział, że gotów jest zbierać tacę, jeśli ja wydoję jego krowy.

To jest bardzo logiczne myślenie, ale jest pewien błąd w założeniu.

Ten błąd polega na myśleniu, że krowy są jego a parafia jest moja. Pięćdziesiąt procent racji. Krowy są rzeczywiście jego, ale parafia nie jest moja. Parafia jest nasza. To wspólne dobro. Jak krowy będą wspólne… będę je doił.

Wyjaśnijmy to dokładniej. Pan Stefan Winnicki ma sklep. To jest jego sklep. Wielu z nas korzysta z tego sklepu. Bywamy tam, kupujemy co jest nam potrzebne, ale to nie jest nasz sklep. Chcemy być tylko dobrze obsłużeni, pan Stefan się o to troszczy, bo jest to jego interes, jego firma. Korzystamy, płacimy i wychodzimy.

I to jest normalne i naturalne. Błędem jednak będzie, gdy tak samo spojrzymy na naszą parafię. Oto proboszcz ma kościół i świadczy usługi. Oczywiście takie bardziej duchowe – pogrzeb, ślub, Msza święta. Parafianie płacą i chcą być dobrze obsłużeni. Proboszcz zatrudnia obsługę i troszczy się, by parafia prosperowała, by klienci byli zadowoleni i wracali jak najczęściej, bo od powracających klientów zależy sukces każdej firmy.

No nie, nie możemy tak patrzeć na parafię. To nie jest przedsiębiorstwo. To nie jest własność proboszcza. My nie załatwiamy tu spraw.

Parafia to przede wszystkim wspólnota, rodzina, wspólna za wszystko odpowiedzialność. Jak się Panu Stefanowi zawali dach na Topazie, to jemu się zawali. Będziemy mu wspólczuć, jak trzeba będzie to pomożemy, ale to zawsze będzie jego dach.

Gdy zawali się dach na kościele, to nam się zawali, nam wszystkim, bo to nasz dach, nasz kościół, nasza parafia, nasza Winnica i… nasza taca.

Skoro nasza taca, to dlaczego ma zbierać ją proboszcz? Przecież nie zbiera jej dla siebie?

Tu nie chodzi jednak o względy praktyczne czy wygodę, ale zrozumienie w pewnym znaku, że to wszystko jest nasze, a my wszyscy jesteśmy za to odpowiedzialni. To jest nasz dom.

Chodzi także o transparentność, czyli przejrzystość i czytelność finansów. Każda firma, każda instytucja, każde stowarzyszenie, fundacja, prowadzi swoją rachunkowość. Są bilanse i sprawozdania. Wszystko można sprawdzić.

Tak samo powinno być w Kościele. Dawniej musiała być konspiracja, ale teraz potrzeba jawności. To będzie bardzo korzystne. Zniknie myślenie, że to kasa proboszcza. Dalej, nikt normalny nie oskarży, że ktoś kradnie, wszystko będzie na oczach wszystkich. Najważniejsze zaś jest to, byście tę tacę zobaczyli. Tak zwyczajnie, konkretnie. Okaże się, że nie są to żadne wory pieniędzy.

Policzyłem szacunkowo ile pieniędzy płynie przez parafię – 50 pogrzebów, 45 chrztów, 20 ślubów, tace, kolęda, wypominki, intencje mszalne. Wyszło około 350 tys. rocznie. Czy to dużo? To około 29 tys. miesięcznie. Kosmiczna suma? Dla jednej osoby, dla jednej rodziny pewnie tak. Jednak nie dla instytucji, która zarządza kościołem, cmentarzem, trzema budynkami. Zatrudnia na umowę o pracę a nie na czarno kościelnego i organistkę. Miesięczny ZUS pracowników kościelnych to jedna taca.

W Biblii często padają konkretne sumy – trzydzieści srebrników, pięć talentów, dziesięć min, dziesięć drachm, jeden denar.

Pozwólcie zatem, że i w tym kazaniu będzie kilka liczb. Mam nadzieję, że szokujących.

Polacy wydają rocznie na alkohol 48 mld złotych rocznie. Daje to 1230 złotych na jednego mieszkańca. Te dane oznaczają to, że mieszkańcy naszej parafii wydają rocznie na alkohol 4,5 mln złotych. [źródło: https://goo.gl/d7VhyG ]

Żebrzemy po ministerstwach o pieniądze na remont wieży, bo nas nie stać wyłożyć pół miliona. Pół miliona to półtora miesiąca abstynencji. Nie wkład własny do projektu, ale całość remontu.

Według GUS-u przeciętny Polak kupuje rocznie 86 paczek papierosów. Oznacza to, że mieszkańcy naszej parafii wydają na papierosy rocznie 3,8 mln złotych. [źródło: https://goo.gl/MJ5a5L]

Mówię to nie po to, by czegokolwiek od kogokolwiek chcieć.

Ja nie chcę niczego od nikogo, bo mam wszystko. Mam Boga, który przebacza mi grzechy i daje łaskę – rozum i ręce do pracy. Święty Paweł robił namioty i z tego miał pieniądze. Ja piszę książki i umiem je sprzedawać.

Mam wszystko i niczego mi nie potrzeba. Trumnę zrobię sobie z płyty OSB. Za nagrobek, przypomnę to, będzie robił kamień przywieziony z Bielan, względnie p. Gostkiewicz z Mieszk Kulig ma na podwórku bardzo pasowny, płaski. Obiecał, że odstąpi. Pochowacie mnie pod parkanem, nikomu nie zabiorę miejsca.

Powiem wam jeszcze co mam w sercu. Ogromną miłość do was. Mówię o całej parafii. Tych dobrych i tych złych, bo jednacy jesteśmy wszyscy – i dobrzy, i źli.

Mam miłość do was a jeśli nie wierzysz to pomyśl jaka inna racja mogłaby stać za tym, że tu jestem?

Pieniądze? Nie żartujcie! Szacunek? Pewnie u niektórych tak, na pewno nie u wszystkich. Wygoda? Dziękuję Bogu, że mam ciepło i mam co zjeść, ale bycie do dyspozycji i praca 7 dni w tygodniu przez kilkanaście czasem godzin dziennie nie jest wygodą.

Jedyną racją, która to wszystko tłumaczy jest to, że zależy mi na was. Na waszym życiu i zbawieniu.

Dobrze, że to kazanie jest 1 stycznia. W kościele połowa zwykłej liczby wiernych. Oznacza to, że przyszli najwierniejsi, najbardziej związani z Kościołem. Przez to, myślę, łatwiej zrozumiecie o co mi chodzi.

Potrzebuję waszej pomocy. Bez was można sobie tylko strzelić w łeb. To czego powinniśmy się spodziewać, to dużej krytyki: „kompletnie zgłupiał”, „co on wyrabia”, „dobrze jest jak jest”, „po co zmieniać?”, „głupota”, „nawet tacy mu się nie chce zbierać”.

To co mówię nie trafi do wszystkich. Wielu, jak zawsze, usłyszy z kazania to, co chce usłyszeć. Bardzo wielu w ogóle go nie usłyszy i nie przeczyta w Internecie, ale będzie miało wyrobioną i jedynie słuszną opinię na temat kazania.

Wielu też zrozumie i sercem będzie nawet za mną, ale nie odważy się nawet pisnąć i ruszyć palcem. Tak już w świecie jest.

Tym bardziej proszę was pomoc. Bądźcie ze mną i zaufajcie, że to co robię przyniesie dobro nam wszystkim.

Chcę was teraz prosić o gest. O podniesienie ręki. Będzie to znaczyło, że rozumiesz mnie, jesteś przy mnie i pomożesz mi.

Czy rozumiesz mnie? Czy jesteś przy mnie? Czy mi pomożesz?

Komentarz przed zbieraniem tacy

W naszym kościele od bardzo dawna jest praktykowana procesja z darami. Taca zbierana w czasie Mszy Świętej to bardzo konkretny dar. Dlatego zebrana taca będzie elementem procesji z darami.

Po wyznaniu wiary i modlitwie wiernych wszyscy usiądziemy. Poproszę wtedy sześć osób o podejście do koszyków. Gdy wezmą koszyki każdy pójdzie po swojej „trasie” na koniec kościoła. Dwie osoby pójdą środkiem przy ławkach. Dwie osoby pójdą boczną nawą przy ławkach. Dwie osoby pójdą boczną nawą przy ścianie.

Zbierając tacę nie musimy nic mówić i nie musimy głaskać dzieci.

Gdy zbierający tacę dojdą do końca kościoła, pod chór, niech przejdą do stolika z darami. Tam niech się ustawią w trzech parach. Osoby niosące dary – chleb i wino będą tworzyć czwartą parę – zawsze na końcu.

Gdy wszyscy zbierający tacę i niosący dary będą na miejcu ruszy procesja do ołtarza. Na tę chwilę wszyscy wstaniemy.

Tacę odbierze ksiądz i postawi przed ołtarzem.

Po Mszy Świętej pierwsza para niech podejdzie do ołtarza, weźmie koszyki i pójdzie do zakrystii. Po drodze niech zaproszą trzecią osobę – najlepiej przypadkową. Każdy w kościele ma też prawo samemu zgłosić się do liczenia tacy.

W zakrystii będzie liczarka do bilonu. Trzeba policzyć banknoty i bilon. I wypełnić protokół. I podpisać. Wszystko to może potrwać dwie minuty.

Przekazują następnie protokół i pieniądze księdzu.

Za tydzień w ogłoszeniach podamy zebraną sumę z całej niedzieli.

25 komentarzy do “O dojeniu cudzych krów

  1. Króluj nam Chryste!!!!!!!!!!!!
    Zawsze i wszędzie!!!!!!!!!!!
    i Błogosław Obficie Szczęść Boże z Nowym Rokiem A.D.2018.

  2. szczęść Boże,taki proboszcz to skarb,jestem z innej parafii,kto z parafian księdza nie zrozumie ,nie chce zaakceptować, to naprawdę jego problem,dużo łask Bożych w nowym roku

  3. Dyskusja jak nigdy rozgrzana, emocjonalna.
    Przyjmijmy, że ludzie się zaangażowali. Taca wzrosła o 30% msza w mszę. W kościele kolektor słoneczny na dachu, oświetlenie LED. A blask dobrego zarządzania pozwolił im nie widzieć, że człowiek jest tym, kto kocha swego bliźniego, i tylko ten fakt czyni jego życie sensownym.
    “Wtedy wyszedł ogień od Pana i pochłonął ich. Umarli Przed Panem.” (Kpł.10.2)
    Ale dlaczego?

    1. Mam dwa pytania.
      1. Gdzie Pani widzi rozgrzaną i emocjonalną dyskusję? Na pewno nie pod tym kazaniem.
      2. Skąd tyle twierdzeń, skąd kolektor i oświetlenie LED? Skąd przypuszczenie, że przestaniemy widzieć prawdy najważniejsze? I jak się ma cytat biblijny do tego kazania. Pytam, bo pojąć nie mogę. Wyczuwam, że się czegoś Pani czepia, ale czego i dlaczego to nie wiem.

      1. Chętnie odpowiem:
        Ad.1 Ilość linków. Gorące i szczere przemyślenia.
        Ad2. Cyt. z kazania: „Jedyną racją, która to wszystko tłumaczy jest to, że zależy mi na was. Na waszym życiu i zbawieniu.” Proszę księdza proszę pomyśleć, mnie też.
        … „Wyczuwam, że się czegoś Pani czepia”…jestem daleka od tego. Jeśli Ksiądz czuje się dotknięty lub obrażony- Przepraszam.
        „Potrzebuję waszej pomocy. Bez was można sobie tylko strzelić w łeb. To czego powinniśmy się spodziewać, to dużej krytyki: „kompletnie zgłupiał”, „co on wyrabia”, „dobrze jest jak jest”, „po co zmieniać?”, „głupota”, „nawet tacy mu się nie chce zbierać”. Ja tak nie uważam. A już broń Boże …„Bez was można sobie tylko strzelić w łeb”.
        Cytat dotyczy tego, że działając nawet w dobrej wierze, możemy popełnić błąd. Status, Nadab i Abihu. Ja tak to czuję.

  4. Piękne słowa i myślenie .Pewnie wszyscy Kapłani tak myślą ,tylko nie wiedzą jak to zrobić.
    ŻYCZĘ BŁOGOSŁAWIONEGO ROKU 2018 PEŁNYCH POMYSŁÓW NA ROZWIĄZANIE PROBLEMÓW LUDZKICH I JEGO MYŚLENIA.POZDRAWIAM.

  5. Cudowne kazanie. oby każdy wierzący i każdy Ksiądz go poznał i wdrożył. Życzę Księdzu wielu łask Bożych w Nowym Roku i Bożego błogosławieństwa na każdą chwilę kapłańskiego życia. Dziękuję za wszystkie książki i wszystkie niezwykłe kazania.

  6. Wielką skarbnicą mądrości jest dla mnie Księga Przysłów. Człowiek powinien prosić Boga, by mu dał na tyle dużo, by z głodu nie zaczął kraść (lub w rozpaczy w inny sposób nie zaczął grzeszyć), ale na tyle mało, by będąc zawsze sytym, nie popadł w pychę, nie poczuł się samowystarczalny i tym samym nie odrzucił Boga. By nie zapomniał, że wszystko, każda kromka chleba, jest Jego darem (por. Prz 30, 8-9).
    Wracając do głównego tematu kazania, przejęcie odpowiedzialności ludzi za swoją parafię nie jest żadną utopią. Oczywiście, jest to proces długi, wymagający przede wszystkim zmiany sposobu myślenia parafian (i nie tylko, o czym nieco dalej), ale jak najbardziej realny.
    By w ludziach mogło się pojawić poczucie odpowiedzialności za parafię, muszą mieć poczucie, że wnosi ona jakieś wartości w ich życie, coś im daje, zaspokaja jakieś potrzeby, ale to już zupełnie inny temat.
    Warunkiem koniecznym jest również realne, a nie tylko fikcyjne delegowanie kompetencji. A za kompetencjami stoi władza i dopiero za nią odpowiedzialność. Jeśli ktoś nie podejmuje decyzji, nie ponosi również odpowiedzialności. I tu może pojawić się problem – takie zrzeczenie się władzy dla wielu proboszczów może być aktem odwagi, na który trudno się będzie zdobyć. I pozostanie tylko wieczne nawoływanie do większej ofiarności i poczucia współodpowiedzialności za parafię.
    Rada gospodarcza parafii, która ma świadomość, że nie ma żadnej decyzyjności, bo ostatecznie i tak zawsze wszystkie decyzje podejmuje proboszcz, siłą rzeczy nigdy nie będzie mogła przejąć odpowiedzialności. I nie będzie podejmować ryzyka podejmowania jakichkolwiek decyzji, nawet w najbardziej błahych sprawach. Pozostanie bierna i tym samym mało użyteczna. Wg mnie, idealnie byłoby, gdyby proboszcz danej parafii był po prostu członkiem rady gospodarczej, a podejmowanie decyzji odbywało się poprzez głosowanie (mogłoby być tajne), w którym głos proboszcza byłby głosem takim samym , jak głos każdego innego członka. I by ta rada była zarazem ciałem wykonawczym. Jeśli tak nie będzie, proboszcz nadal będzie sam martwił się o śmieci na cmentarzu kupował ropę do ogrzania kościoła.
    W parafii, z której pochodzę, podczas uroczystych Mszy św. zebrana taca jest przynoszona do ołtarza podczas procesji z darami. W „zwykłe” niedziele koszyk z zebranymi ofiarami jest stawiany przed ołtarzem przez osobę zbierającą (zazwyczaj kościelnego). Wydaje mi się, że w tym wszystkim znalezienie chętnych do zebrania tacy jest najmniejszym z problemów.
    Podziwiam trafną diagnozę sytuacji, odwagę i z całego serca życzę powodzenia 🙂

  7. Szczęść Boże ks. Zbigniewie. Bardzo ciekawe podejście do tematu. Chodzi o zmianę mentalności naszą – księży, ale też i świeckich, że Kościół to my wszyscy razem, a także że za ewangelizację wszyscy jesteśmy odpowiedzialni. Pozdrawiam i powodzenia na WInnicy Pańskiej;)

  8. Ksiądz Zbyszek ma trafne spostrzeżenia. Trochę jakby stał z tej drugiej strony. Wielu duszpasterzom brakuje takiego racjonalnego, chłopskiego spojrzenia. Może nie ma się czemu dziwić, bo kształcenie seminaryjne nie może objąć wszystkiego, a niektóre doświadczenia można zdobyć tylko od środka. To trochę tak jak z tym przygotowaniem do bierzmowania. Trzeźwe, krytyczne spojrzenie na rzeczywistość niestety jest konieczne. Ciekaw jestem jak pomysł będzie się rozwijał, bo jeśli ten trend będzie trwał, to kiedyś podobna reforma czeka pewnie niejedną parafię.

    1. Dlatego zachęcałem, by parafianie dobierali sobie innych spoza parafii. Niech się “zaraza” rozszerza.

  9. Witam serdecznie w nowym roku i życzę dużo zdrowia i cierpliwości!
    Doskonale księdza rozumiem co do przywiązania do pieniędzy, a raczej braku przywiązania. Dla niektórych to może się wydawać nierealne i ja jeszcze niedawno też tak myślałam, ale odkąd odmawiam Nowennę Pompejańską (zaczęłam na wiosnę 2017) moje życie diametralnie się zmieniło. Rozważając któryś raz z kolei tajemnicę III radosną w KOŃCU do mnie dotarło, że malutki Jezus urodził się bardzo biednie, bez luksusów, bez wygód i jakichkolwiek udogodnień. Później tak samo dorastał i jakoś żadne bogactwa nigdy mu do szczęścia nie były potrzebne. Za to nie brakowało mu miłości matki i ojca. To z kolei jest dostępne dla wszystkich i nie wymaga specjalnych nakładów, ani “wyścigu szczurów”. Nie wiem ile osób mi uwierzy, ilu zrozumie, ale naprawdę żal mi wszystkich wokół, którzy prześcigają się w kupowaniu coraz to nowych gadżetów, które za chwilę stają się niemodne, nieaktualne i trzeba kupić następny. Oczywiście, podobnie jak ksiądz, nie twierdzę, że pieniądze nie są w ogóle potrzebne. Bez nich ani rusz. Codziennie wieczorem dziękuję Bogu, że kładziemy się spać najedzeni, że mamy dach nad głową i że jeszcze coś zostaje. Samochód mamy 15 letni, ale jeździ. Dzieciaki może i chciałyby mieć coś co mają koledzy, ale nie robią z tego powodu wyrzutów i doceniają to co mają. Jestem NAPRAWDĘ szczęśliwa, że nie mam więcej.
    Co do pomysłu z tacą – wszystko OK, ale z wykonaniem, przynajmniej w naszej parafii raczej byłby problem. Nie sądzę, żeby znaleźli się chętni, ale może się mylę.

  10. Pieniądze są problemem w życiu K i świeckich . Wydatki w K powinny być dostosowane do możliwości parafian rozsądnie dysponowane.O świątynie należy dbać . Powinno być w niej ciepło i głoszone Słowo Boże . Zrozumiałe są wydatki konieczne
    Dobrze ze Winnica patrzy na problem w odmienny sposób i dostrzego potrzeby innych

  11. Przylaczam sie do wypowiedzi Lilii,ze lubie czytac Ksiedza kazania,sa inne,innowacyjne,bezposrednie, intersujace,bardzo przemyslane
    i b.madre.Ksiadz jest bardzo pracowity i skromny,patrzy w przyszlosc,lezy mu na sercu prawdziwie
    zbawienie swoich i nie tylko swoich parafian,to wymaga oddania calego siebie dla innych.
    Ksiadz zyje Ewangelia na codzien i to jest naprawde wspaniale do nasladowania!
    Zycze Ksiedzu w Nowym Roku blogoslawienstwa Bozego i opieki Matki Najswietszej w dalszej jego pracy dla dobra nas wszyskich i pozdrawiam bardzo serdecznie
    Krystyna
    P.s.Za przeslane ksiazeczki jeszcze raz serdecznie dziekuje!

  12. Podziwiam operatywność i zaangażowanie Księdza .Taki zapał i ogrom włożonej pracy jest darem Bożym,którego Ksiądz nie zmarnował.Dziękuję!

  13. Nauczać nas będą Afrykanie 🙂

  14. Chciałabym aby moja parafia była taką Winnicą.

  15. Chciałabym mieć takiego Proboszcza.
    Pozdrawiam i życzę wszelkiego dobra od Boga i ludzi

  16. Lubię czytać te kazania, chociaż nie jestem z Księdza parafii. Zawsze się wczytuję, myślę nad tym i podziwiam mądrość Księdza.

  17. Mój kościół w Winnicy nie jest współistnieniem mnogiej rzeszy ludzi, to nie uczestnictwo w nowych i złożonych prawach narzucanych przez mnogość lub księdza; on ten kościół jest cudem wyjścia mnie poza siebie, radowaniem się sobą: kształtuje mnie ono i żywi. Doświadczam świata, jako doświadczanie siebie. Doświadczam swego istnienia, jako tajemnicy przedmiotu tego miejsca, modlitwą miejsca. Bo to miejsce to nic innego jak żywot ludzi w oczekiwaniu. Te ułożone cegły w bryłę kościoła przez moich przodków to zbiór przykładów zmagania się, którym dane zostały obietnice. To przykład, historia ich samych i niewzruszona nadzieja dla ich potomków i mnie. Dopóki ludzie tu są – historia jest funkcją życia religijnego. Pamięciom utrwaloną miejscem. Przedmiotem, pomocą obrzędowości i rytuału, życiem religijnym.
    Odtąd cegła raz uformowana w kształt naszego kościoła nawet wyrwana z niego będzie płakać, będzie tęsknić za swoim miejscem, a nie daj Boże rozwalony kościół, tej tęsknoty pozostanie tak wiele, że nikt nie zazna spokoju. Każdy w tej parafii wie, ( proszę spytać po kolędzie), że nie jest wybudowanie, czy przerabianie w coś nowego nas…my nie zawsze rozumiemy Boga, lecz stoimy, jako świadkowie Jego obecności w świecie.
    Najserdeczniejsze życzenia dla Wszystkich Parafian i Księdza w długiej podróży przez rok 2018 daj Boże i inne…naszych wzlotów i upadków, przypadłością drogi powrotnej tam skąd przybyliśmy..
    Ula

    1. Ja do pani Uli.
      Droga pani, mądrość w wypowiedzi to prostota języka. Proszę zatem o konkrety.

      1. Pani Jadziu.
        Konkret to to, że łatwo w naszym kościele o wymianę żarówek na żarówki LED. Potrafimy wybudować oszczędny kolektor słoneczny ale zrozumieć, że krowy, dach Pana Stefana jak i Parafia są poprawdzie tylko czasową własnością. Własnością powierzoną nam na krótki czas -do dbania.
        “Położyłem się i zasnąłem;
        Obudziłem się , bo Pan mnie wspiera ( potrzebuje).”(Ps.3.6)
        Jutro zależy od Pana. Będzie mnie potrzebował lub…A…a grzech popełniony przeciw Bogu zależy od boskiego przebaczenia, a grzech który obraża człowieka nie zależy od Boga”.
        Nikt nie jest katolikiem dlatego, że jest tym lub owym. Idee, cechy, rzeczy, posiadają tożsamość wówczas, gdy odróżniają się od innych idei, innych cech, innych rzeczy.
        Mój kościół w Winnicy jest taki, taki piękny.
        Dużo zdrowia, dużo sił Pani Jadziu.

    2. Przykro mi, ale ja też nie nadążam za Pani tokiem rozumowania…

      1. Pani Mariolu
        Czy stwierdzenie “Przykro mi” jest argumentem czy ucieczką. Wyobraża sobie Pani Mateusz 25,1, że powiem przykro mi?

        1. Tak mnie właśnie oświeciło, że najmądrzej jest często milczeć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *