Opublikowano 4 komentarze

Pamiętaj o pokucie

Święto Chrztu Pańskiego; (Iz 42, 1-4. 6-7); (Ps 29 (28), 1b-2. 3ac-4. 3b i 9b-10); (Dz 10, 34-38); Aklamacja (Mk 9, 7); (Mt 3, 13-17); Winnica 12 stycznia 2020.

Święto Chrztu Pańskiego, które kończy okres Bożego Narodzenia i które obchodzimy w dzisiejszą niedzielę, jest dla wielu okazją do tego, by podjąć refleksję o sakramencie Chrztu Świętego.

Tymczasem chrzest jaki przyjął Jezus od Jana Chrzciciela nie ma wiele wspólnego z chrztem jaki my znamy, jaki przyjęliśmy sami i o jaki prosimy dla naszych dzieci. Jedyne co łączy te rzeczywistości to fakt, że i tu, i tu, używa się wody.

Jeśli byśmy szukali jakiś podobieństw chrztu Jezusa z jakimś sakramentem, to należałoby raczej wskazać sakrament pokuty.

Ewangelia tak mówi o Janie Chrzcicielu: „Przyjmowano od niego [od Jana] chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swe grzechy.” (Mt 3,6)

On sam mówił: „Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia”. (Mt 3,11a)

Jan Chrzciciel piętnował grzechy ludu, wzywał do przemiany życia, do porzucenia nieprawości. Wyrazem przyjęcia takiej postawy, przyznania się do grzechów i przyjęcia postawy pokuty, było wejście do Jordanu i zanurzenie się w wodzie.

W tym kontekście łatwo jest zrozumieć postawę Jana, gdy Jezus poprosił go o chrzest: „Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?” (Mt 3,13-14)

Jan był świadom własnej grzeszności i świadom wyjątkowości Jezusa. Jezus nie potrzebował pokutować za swoje grzechy. Jezus nie miał grzechów.

Stąd mały, ale istotny szczegół zapisany w Ewangelii: „Gdy Jezus został ochrzczony, NATYCHMIAST wyszedł z wody.” (Mt 3,16a)

Każdy, kto był ochrzczony w Jordanie, pozostawał przez jakiś czas w wodzie i wyznawał swoje grzechy. Jezus nie miał czego wyznawać, więc po prostu wyszedł.

Przypomnijmy sobie dzisiaj pokutę.

Przywołuję ten temat, bo mamy z pokutą ogromne problemy.

Może to one właśnie skutkują ogromną słabością naszej wiary.

Problem z pokutą polega najczęściej na tym, że jej po prostu nie ma. Nie pokutujemy.

Zaraz, zaraz, ktoś powie, przecież chodzimy do spowiedzi, wyznajemy swoje grzechy, ksiądz zadaje pokutę, najczęściej jest to jakaś modlitwa, my ją odprawiamy.

Owszem, zdarza się czasem zapomnieć, ale generalnie ją przecież odmawiamy.

Tak, to wszystko prawda. Jednak nawet skrupulatnie odmawiając zadaną pokutę można nie mieć w sobie ani krzyny ducha pokuty. Taka formalna pokuta bez prawdziwego ducha pokuty.

Odprawiając pokutę widzimy często w niej jakiś ekwiwalent popełnionych grzechów.

Zgrzeszyłem, ale odmówiłem pokutę, więc już jest dobrze. Jest przywrócona równowaga.

Upiłem się, ale odmówiłem litanię i sprawa załatwiona.

Zdradziłam męża, ale pomodliłam się na różańcu i sprawa załatwiona.

Dobrze, że odmówiłeś litanię i różaniec, ale nic nie jest załatwione. I nie chodzi tu o to, że za mało, że trzeba było tych litanii odmówić trzysta pięćdziesiąt a różańców tysiąc dwieście.

Pokuta dokonuje się przede wszystkim w głowie. Prawdziwa pokuta to zmiana myślenia. Zmiana myślenia o sobie i zmiana myślenia o Bogu.

Zasadnicza zmiana to myślenie o sobie jako o grzeszniku. To ciągłe przypominanie sobie, że jest się grzesznikiem. To świadomość tego, że popełniło się zło, które jest często nie do naprawienia po ludzku. To świadomość tego, że jestem zdolny do kolejnych grzechów. To poczucie, że potrzebujemy pomocy, ratunku, łaski.

To jednak nie jest wszystko. Nie wystarczy myśleć tylko, że jest się grzesznikiem. W tym myśleniu musi być obecny Bóg.

Jestem chodzącą nędzą, ale ta nędza jest kochana przez Boga. Jestem nędzą kochaną przez Boga.

Widzenie siebie grzesznikiem i nędzą BEZ Boga jest drogą ku depresji i rozpaczy.

Jestem nędzą – TAK, ale nędzą kochaną przez Boga.

Z takiego ducha pokuty tworzy się właściwy obraz Boga. Jestem grzesznikiem a Bóg jest dobry.

I wcale ta dobroć Boga nie jest zachętą do trwania w grzechu, bo przecież skoro dobry, to zawsze odpuści. Przeciwnie – dobroć Boga budzi pragnienie, by z grzechu powstawać, by samemu stawać się dobrym.

Oto skazaniec ma ponieść sprawiedliwą karę za swoje grzechy i wieczność spędzić w ciemnościach lochu a oto otwierają się drzwi więzienia i skazaniec wychodzi na wolność, wychodzi na światło. Darowano mu winy, odpuszczono mu wyrok, rozkuto kajdany. Darowano mu drugie życie.

Prawdziwy duch pokuty to świadomość tego kim się jest, świadomość tego, że zasłużyliśmy na piekło i wdzięczność wobec tego, który przed piekłem nas ocalił.

Przeciwieństwo ducha pokuty to myślenie, że jest się doskonałym, bez grzechu, albo jeśli nawet jakieś drobne są, to z winy innych. Bóg może i jest, ale do niczego nie jest w praktyce potrzebny. Daję sobie radę i żadnego zbawienia nie potrzebuję.

I nie trzeba niczego zmieniać, zwłaszcza myślenia o sobie i Bogu.

To nie są teoretyczne rozważania.

Duch pokuty otwiera człowieka na zbawienie.

Brak ducha pokuty prowadzi na zatracenie.

Sprawdź, czy jest w tobie prawdziwy duch pokuty. Zobacz, czy pokutujesz. Zobacz w jaki sposób myślisz o Bogu i o sobie.

Potrzebujesz pokuty.

Jezus natychmiast wyszedł z wody. Ty się nie śpiesz. Pomyśl najpierw o swoich grzechach.

4 komentarze do “Pamiętaj o pokucie

  1. wiele razy zachowywałam się podobnie przepraszam Boga za grzechy a w dniu następnym po wracałam do nich z jeszcze większą mocą mój duch pokuty był słaby żałosny teraz rozumiem jak bardzo trzeba pracować nad własnym stosunkiem do Boga nad jednością z nim i naprawą autentyczną popełnionych grzechów

  2. Społeczeństwo zapomina o słowach “przepraszam”, “żałuję”, “przykro mi”. W relacjach międzyludzkich to bardzo ważne słowa. Teraz słyszymy : “daj spokój”, ” nic złego nic zrobiłem”, “nie przesadzaj”. Nie ma drogi pokuty: żalu, łez, skruchy. Ludzie z grzechu sami się wytłumaczą. Zagłuszają sumienie, ale ono kiedyś się obudzi. Sumienie nie opuszcza człowieka.

  3. Czy to można komentować,to jest prawda a więc nie ma co komentować.Trzeba tylko przyjąć i spróbować wykonać.Z poważaniem A.Kisło

  4. Bóg Bogiem, grzech grzechem, pokuta pokutą, a ja nadal nie umiem wybaczyć sobie pewnych reakcji, decyzji, działań…

Skomentuj Antoni Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *