Opublikowano Jeden komentarz

Pod prąd

3 niedziela Wielkiego Postu, Wj 3,1-8a.13-15; Ps 103,1-4.6-8.11; 1 Kor 10,1-6.10-12; Mt 4,17; Łk 13,1-9; Winnica, 7 marca 2010 roku.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko służył ludziom, był wierny i odważny. Oczekując jego wyniesienia na ołtarze poświęcamy tę niedzielę wspomnieniu tej postaci.

Chciałbym jednak rozpocząć od kilku osobistych wspomnień. Gdy miałem 16, 17 lat uważałem się za osobę niewierzącą. Nie modliłem się, nie spowiadałem się, unikałem jak ognia wizyty w kościele. Pan Bóg był dla mnie bajką i mitem.

Przyszedł jednak dzień mojego nawrócenia. Stanąłem jak Mojżesz przed krzewem ognistym. Z tym, że nie było tam żadnego płomienia. Więcej – nie było tam żadnego krzewu. Nie było też pustyni a ja nie zajmowałem się pasieniem owiec. Dlaczego więc porównuję te sytuacje? Bo Bóg objawił mi wtedy siebie i przypomniał, że JEST – tak jak Mojżeszowi. Uwierzyłem w jego istnienie.

Zrozumiałem wtedy, że skoro ON JEST, to moje życie musi wyglądać zupełnie inaczej. Powierzyłem swoje życie Bogu i bardzo pragnąłem pełnić jego wolę. To pragnienie zawiodło mnie do seminarium.

To była jesień 1984 roku. Będąc klerykiem pierwszego roku seminarium przeżywałem porwanie, potem czas oczekiwania i wreszcie wiadomość o morderstwie księdza Jerzego Popiełuszki.

Tak jakby męczeńska śmierć tego księdza stawała się fundamentem, kamieniem węgielnym mojego bycia księdzem. Uczyło mnie to, że być księdzem to znaczy służyć, być wiernym i odważnym. Uczyło mnie to, że trzeba, nawet nie zostając męczennikiem, DAĆ ŻYCIE.

To piękny ideał. Czy ja tak żyję? Trudno się spowiadać publicznie. Powiem tylko tyle. Przed rokiem mogliśmy w kinach oglądać film fabularny: “Popiełuszko. Wolność jest w nas”. Wybrałem się na ten film już jakiś czas po premierze i późnym wieczorem. Okazało się, że film ten oglądam zupełnie sam.

Dobrze, że tak się stało. Nie lubię bowiem, gdy ktoś patrzy jak płaczę. Poczułem się mały. Mały w wielkiej sali. Mały przed wielkim ekranem. A przede wszystkim mały w zetknięciu z wielkim człowiekiem. Płakałem, bo moje życie mocno mijało się z ideałem. Marzenia mocno zderzały się z rzeczywistością.

Czy Ksiądz Jerzy oddał swoje życie na próżno? Czy jest wzorem dla mnie i dla współczesnych księży? Czy Ksiądz Jerzy oddał swoje życie na próżno? Czy wolna Polska, o którą modlił się i walczył, wygląda tak, jak on o tym marzył? Czy Ksiądz Jerzy oddał swoje życie na próżno? Czy umiemy walczyć ze złem, tak jak on nas tego uczył – zło dobrem zwyciężaj?

Co nam zostanie po tym bohaterze? Pomniki, medale i znaczki?

W dniu szóstego czerwca Sługa Boży ksiądz Jerzy Popiełuszko zostanie ogłoszony błogosławionym. Kościół ogłaszając kogoś błogosławionym zawsze pokazuje go jako znak.

Czego znakiem będzie Ksiądz Jerzy? Patronem jakich spraw?

Każdy pewnie mógłby tu dać swoją własną odpowiedź. Ja wrócę do tego co już powiedziałem i zaproponuję, by Ksiądz Jerzy był patronem służby, wierności i odwagi.

Ksiądz Jerzy Popiełuszko służył ludziom. Nie tylko swoją posługą na ambonie czy w konfesjonale. Tak po prostu widział kto jest głodny, a kto bez butów i chciał zaradzić tej biedzie. Nic dla siebie, wszystko dla innych.

Ksiądz Jerzy Popiełuszko był wierny. W każdej epoce i przy każdym przewrocie, i przy każdym ucisku znajdujemy ludzi, którzy zadziwiająco łatwo zmieniają swoje poglądy. Ksiądz Jerzy był wierny swoim poglądom i ideałom, także wtedy, a może przede wszystkim wtedy, gdy było to trudne.

Ksiądz Jerzy Popiełuszko był odważny. Nie w ten sposób, że nigdy się nie bał, ale umiał swój lęk przełamywać. Mógł łatwo uciec od swej śmierci, ale przyjął ją, bo wiedział, że jego posługa jest potrzebna, że nie może zawieść ludzi, którzy na niego liczą.

Czy nie za mało w nas ducha służby, czy nie za mało wierności, czy nie za mało odwagi?

W dzisiejszej Ewangelii słyszymy jedne z najbardziej dramatycznych słów w Piśmie Świętym: “I opowiedział im następującą przypowieść: „Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: »Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?«”. (Łk 13,6-7)

“Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?” Niech nie będzie to przypowieść o nas, nie bądźmy drzewem jałowym, wydajmy owoc sprawiedliwości. Służmy ludziom, bądźmy wierni i odważni. To będzie najlepsze uczczenie pamięci Księdza Jerzego.

1 komentarz do “Pod prąd

  1. Wszystkiego co dobre jest we mnie za mało.Dziękuję za to kazanie!

Skomentuj Teresa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *