Opublikowano 31 komentarzy

Ręce opadają 2.0

22 Niedziela Zwykła, B; Pwt 4, 1-2. 6-8; Ps 15 (14), 1b-2. 3 i 4b. 4c-5; Jk 1, 17-18. 21b-22. 27; Mk 7, 1-8a. 14-15. 21-23; Winnica 2 września 2018.

Sześć lat temu powiedziałem w tym kościele kazanie zatytułowane „Ręce opadają” (X Niedziela Zwykła, B; Winnica, 10 czerwca 2012 roku). Wyraziłem w nim ogromne trudności jakie napotyka głoszenie Słowa w konfrontacji z pewnym sposobem ludzkiego myślenia, które określiłem mianem „ja tam swoje wiem”.

Jest to postawa kompletnego oporu wobec logiki, siły argumentu, faktów. Całkowita odporność na jakąkolwiek prawdę. Faktycznie ręce opadają.

Problem pozostaje aktualny, ale obecny czas w kościele, to czas, w którym ręce opadają z innego jeszcze powodu. Nie waham się powiedzieć, że poważniejszego. Jest to zgorszenie, które płynie z szeregów duchowieństwa. I nie mówmy, że to Ameryka, że Irlandia, że nas to nie dotyczy.

Oczywiście możemy zaraz rozłożyć wszystko na czynniki pierwsze i udowodnić, że winne są czasy rewolucji seksualnej, coraz bardziej rozpasana kultura, czy raczej jej brak, dostęp do każdej perwersji i zła przez Internet, miałkość i głupota mediów.

I będzie to prawda, ale nie może ona przesłonić faktu, że bardzo wielu księży zawiodło. Ten zawód jest podwójny. Pierwszy to ludzki grzech o wymiarach przestępstwa. Drugi zaś to grzech struktury, niewydolności przełożonych, innych księży, która prowadziła do tuszowania spraw, zamiatania pod dywan i udawania, że nic się nie stało.

Papież Franciszek, w liście do Ludu Bożego pisze: „Ze wstydem i skruchą, jako wspólnota kościelna, przyznajemy, że nie potrafiliśmy być tam, gdzie powinniśmy być, że nie działaliśmy w porę, rozpoznając rozmiary i powagę szkody spowodowanej w tak wielu ludzkich istnieniach. Zlekceważyliśmy i opuściliśmy maluczkich.”

I cytuje słowa ówczesnego kardynała Ratzingera, który już w 2005 roku, podczas Drogi Krzyżowej w Koloseum głośno powiedział: „Ile brudu jest w Kościele, i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego! Ileż pychy i samouwielbienia!”

Nigdy nie będzie bezgrzesznych księży. Nawet jeśli będą święci to pozostaną grzesznikami. Chodzi jednak o taki wymiar grzechu, który staje się przestępstwem. I na to nie może być przyzwolenia, potrzebuje to zawsze stanowczej reakcji wspólnoty Kościoła i przełożonych.

Wchodzimy w wielki kryzys Kościoła w Polsce. Skandale i powolny, ale systematyczny spadek religijnych praktyk, spadek liczby powołań kapłańskich i zakonnych.

W Dzierżeninie był wikary i już nie ma – nie ma księży. W Pieścirogach był wikary i już nie ma – nie ma księży. Przedwczoraj na spotkaniu katechetów Ksiądz Biskup dzielił się nowym bólem – trzech księży odeszło z kapłaństwa. A to oznacza kolejne trzy dziury w parafiach gdzie pracowali. Duża parafia, gdzie było czterech księży zostaje z proboszczem po udarze i z dwoma wikariuszami. Co krok braki i problemy.

Przed tygodniem na spotkaniu księży jeden z nich rzucił tezę: „Uważam, że każdy ksiądz ma nerwicę”. Może tak, może nie, trudno to zbadać. Jednak są fakty, których nie można zbagatelizować, choćby problemy alkoholowe niektórych księży. Nie bierze się to z powietrza.

Za jakiś czas przyjdą kolejne uderzenia, kolejne informacje – prawdziwe albo wyssane z palca. Zobaczymy kolejny film, w którym KAŻDY ksiądz jest albo pedofilem, albo pijakiem, albo tylko łupi kasę a jedyny uczciwy to ten, co ma dziecko z gospodynią i odchodzi z kapłaństwa.

Fałsz tego obrazu nie polega na tym, że tego nie ma w Kościele. Fałsz polega na tym, że widzimy tylko to i nie spotkamy nikogo normalnego.

Wielu jednak powie potem – widziałem sam, na własne oczy. I wyleją się kolejne wiadra żółci i hejtu. I co będzie?

Jeśli komuś się wydaje, że księża zbudowani są z kwasoodpornej stali i tytanu, że są niezniszczalni, nieśmiertelni i odporni na wszystko, to jest w błędzie.

Wielu padnie – jeden się zapije, drugi rozchoruje ze zgryzoty i stresu, trzeci trzaśnie drzwiami. A maturzysta, który usłyszy w sercu głos powołania usłyszy też od rodzonej matki, że jak TAM pójdziesz to ja sobie życie odbiorę.

Najgorsza będzie jednak czwarta droga. To droga księży, którzy się wyizolują, zamkną, odpuszczą wszystko i wszystkich. Będą trzeźwi, skromni i nienaganni, ale zrezygnują z wszelkich wysiłków, wszelkich konfrontacji, wszelkich trudnych sytuacji.

Zejdą z linii ognia i wijąc własne gniazdko odnajdą fałszywy pokój w zgniłym konformizmie. Trzeba odprawić, to się odprawi, trzeba pochować to się pochowa, trzeba oddać ślub to się odda. Neutralnie, kulturalnie i bezpłciowo. Ja was zostawię w spokoju ale i wy dajcie mi święty spokój.

Zawsze będzie jeszcze trochę grosza, by żyć z tego. Jakiś dach nad głową, węgiel na zimę i duży telewizor.

Potem się zestarzeją i umrą. Ostatni zgasi światło. Nowych nie będzie. Wierni się rozejdą. I koniec Kościoła w Polsce.

Tak może być, ale tak nie będzie, wierzę w to.

Mamy kryzys, to niewątpliwe, ale pamiętajmy, że kryzys może być szansą. Kryzys to rozstrzygnięcie i poznanie prawdy, nawet jeśli ta prawda jest bolesna i trudna. Mówi się, że przyjaciół poznaje się w biedzie. Zapewne tak, ale też Kościół poznaje się w biedzie.

Może jeszcze wielu księży powinno odejść, i biskupów, i kardynałów? Może powinno odejść też wielu wiernych?

Nie po to, by ci co pozostaną byli czyści, nieskazitelni i święci, bo tak nigdy nie będzie, ale by zostali ci uczciwi, którzy Boga szukają szczerym sercem.

Ręce opadają. To prawda, ale co czynić trzeba, gdy ręce opadają? Nasz Biskup, na wspomnianym spotkaniu, przywołał fragment Biblii, gdzie opadają ręce. To Mojżesz, którzy wznosząc ręce wstawiał się za Izraelem, który bił się z Amalekitami.

I opadały mu ręce, ale znalazł po prawej i lewej stronie ludzi, którzy wzięli te ręce i podtrzymali. (por. Wj 17,8-16)

To jest jedyna droga – niech wszyscy, którym zależy na Bogu i Kościele, szczerze i uczciwie wzniosą ręce do Boga, do źródła wszelkiego dobra i łaski. Niech wznoszą ręce a jednocześnie podtrzymują ręce tych, którzy są obok. Nie można być w tej bitwie samemu, trzeba być razem, we wspólnocie. Kościół to nie miejsce dla samotnych herosów, ale wspólnota. Wspólnota grzeszników, ale grzeszników, którzy będąc razem stanowią siłę. Mają siłę z mocy płynącej z Wysoka.

Święty Paweł naucza: „Zachęcajcie się wzajemnie i budujcie jedni drugich, jak to zresztą czynicie.” (1Tes 5,11)

I mówi dalej o tym jak wspólnota powinna traktować księży: „Prosimy was, bracia, abyście uznawali tych, którzy wśród was pracują, którzy przewodzą wam i w Panu was napominają. Ze względu na ich pracę otaczajcie ich szczególną miłością!” (1Tes 5,12-13a)

Kościół to wspólnota miłości. Jeśli ktoś się bawi wiarą, nie traktuje jej poważnie, uczciwie, niech odejdzie. Czy to ksiądz, czy biskup, czy kardynał, czy wierny z pierwszej, czy ostatniej ławki, czy kruchty, niech się nawróci albo odejdzie.

Nie musisz być idealny, nie musisz być doskonały i święty, ale nie baw się wiarą.

Jezus w Ewangelii przywołuje i potwierdza głos proroka Izajasza: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi.” (Mt 15,8-9) Taka zabawa religią.

Mojżesz mówił: „Teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, które uczę was wypełniać (…). Nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie, zachowując nakazy Pana, Boga waszego, które na was nakładam. (…) Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością. (Pwt 4,1a.2.6a)

Apostoł Jakub woła: „Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie.” (Jk 1,22)

Co z tego mamy? Co z tego zostało? Czym żyjemy? Bawimy się wiarą czy przeżywamy ją poważnie?

Pod koniec października (27 X) nasza parafia przeżywać będzie wizytację Księdza Biskupa. Nie chcę, by to był czas malowania trawy na zielono, trenowania dzieci, by się nie pomyliły w wierszykach i usilnej troski, by „wypaść” jak najlepiej.

Nie chodzi o to, by wypaść, ale o to, by zmierzyć się z prawdą o naszej parafii. Określić jasno, czy my się rozwijamy, czy się zwijamy? Żyjemy jeszcze, czy już umarliśmy?

Zapraszam tym samym do głębokiego namysłu nad sobą samym, nad naszym społeczeństwem, nad parafią, nad grupami, w których jesteśmy, nad problemami, przed którymi stajemy.

Zapraszam do namysłu, który oświecony będzie światłem Ducha Świętego. W Apokalipsie jak refren wraca wołanie: „Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów.” (Ap 2,29)

Usłyszmy, co mówi Bóg o swojej Winnicy.

Czy słyszymy jego słowa? „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was.

Wytrwajcie we Mnie, a Ja /będę trwał/ w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – o ile nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie.

Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić.

Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni.” (J 15,1-7)

Nigdy nie przyniesiemy owocu sami z siebie.

A jeśli, to będą to „cierpkie jagody” (por. Iz 5,2).

„Prosimy was, bracia, upominajcie niekarnych, pocieszajcie małodusznych, przygarniajcie słabych, a dla wszystkich bądźcie cierpliwi! Uważajcie, aby nikt nie odpłacał złem za złe, zawsze usiłujcie czynić dobrze sobie nawzajem i wobec wszystkich! Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie!” (1Tes 5,14-17)

Jeśli uznajesz to za wartościowe, to udostępnij, proszę, to kazanie innym!

31 komentarzy do “Ręce opadają 2.0

  1. Szkoda, że ksiądz nie podjął ważnego wątku-pychy duchownych, tylko z powodu przynależności do duchowieństwa. Pychy, która oznacza bezkarność księży. Ileż to razy duchowny, który skrzywdził innych był poza wszelkimi podejrzeniami, a ofiarom informujacym o bezeceństwach księży nikt nie dawał wiary. Przeciwnie-uważano ofiary za pomawiajacych, bo przecież osoby duchowne są z definicji święte… Komu więcej dano, od tego więcej się wymaga. Dlaczego księża-pedofile nie zostali umieszczeni w jawnym wykazie MS? Za to w kościołach proponuje się modlitwę za duchownych zbrodniarzy w intencji uzdrowienia. A co z modlitwą za świeckich pedofilów? Tu czyny zakazane są przyjmowane z oburzeniem i odrazą. Jak ma się uzdrawiać sytuacja w kościele, to jawność jest niezbędna, a nie przenoszenie księży do innych parafìi i szkół. A wierni na pewno pójdą za prawdziwymi kapłanami, tylko Ci nie mogą być ukrywani w kościelnym bagnie.

    1. “Za to w kościołach proponuje się modlitwę za duchownych zbrodniarzy w intencji uzdrowienia.”
      Zapytam krótko: Gdzie?

    2. Pierwsze już zdanie jest nieprawdziwe. Jak można komuś przypisywać intencje których nie znamy?

  2. uzupełnienie
    Przyklękają na kolana ,to niewłaściwe określenie-winno być -padają na kolana.
    ALe ALe > Ci co by mogli przyklęknąć -nie przyklękają!
    Daj im Boże zrozumieć > Kim jesteś<!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  3. Bogu dzięki -taka dyskusja to dobry kierunek.
    Zapewne o to księdzu Zbigniewowi chodziło!!!!!!!!!!!
    Ja tylko tak tyci >ci co klękają na dwa kolana przed przyjęciem komunii ,a nie jak dopuszcza kościół-przyklęknij sądzą ze są bardziej uświęceni!!!!!!!!!!!!!!!

  4. Szczęść Boże. Kazanie jak zwykle genialne, skłaniające do refleksji. Boję się pomyśleć co by było gdyby zamknięto kościoły, gdyby nie było księdza do odprawienia Mszy, do spowiedzi, chrztu, ślubu wreszcie pochówku. Idę spotkać się z moim Panem, Bogiem, moją miłością i nadzieją. Idę na Ucztę Baranka. Jestem umilowanym dzieckiem Bożym i On mnie zaprasza. Daje mi siebie, swoje Ciało i Krew. Jest na Ołtarzu żywy i prawdziwy. Przychodzi w asyście Aniołów i Świętych. Do mnie i dla mnie. Modlmy sie za kapłanów ( mam 4 Margaretki) i nie rozpaczam gdy odmawiam różaniec za mojego spowiednika. Tak po prostu w ramach dziękczynienia. Modlę się o pokornie wypełnienie Woli Pana. Upadam, a On mnie podnosi. Jest ze mną. Kocha mnie i to czuję.Dał mi kochającą Mamę Maryję, która mnie uczy, wspiera i prowadzi do swojego Syna Jezusa. Na Ołtarzu przede wszystkim. Stawia na mojej drodze różnych ludzi. Uczę się wciąż i doświadczam nie tylko radości ale i przykrości zwłaszcza w rodzinie. Wybaczam i proszę o wybaczenie. Dlatego boję się oceniać bo sama jestem grzeszna. Ew. Św Jana rozdz. 8 “Kto z was jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem” Bóg każdego osądzi. Ufam w Milosierdzie Boże i to jest sensem mojego życia. Tej krótkiej chwili jaką mi Bóg darował zanim mnie powoła do Wieczności w Niebie. Bo tylko tam pragnę się znaleźć. Dziękuję za wszystkie kazania i świetne książki. Niech Bóg Cię księże błogosławi i do zobaczenia kiedyś tam w Niebie.

    1. Jako żyjący wiarą w pełni podzielam Twoją opinię.

  5. Pisze ksiadz: “Najgorsza będzie jednak czwarta droga. To droga księży, którzy się wyizolują, zamkną, odpuszczą wszystko i wszystkich. Będą trzeźwi, skromni i nienaganni, ale zrezygnują z wszelkich wysiłków, wszelkich konfrontacji, wszelkich trudnych sytuacji.

    Zejdą z linii ognia i wijąc własne gniazdko odnajdą fałszywy pokój w zgniłym konformizmie. Trzeba odprawić, to się odprawi, trzeba pochować to się pochowa, trzeba oddać ślub to się odda. Neutralnie, kulturalnie i bezpłciowo. Ja was zostawię w spokoju ale i wy dajcie mi święty spokój.

    Zawsze będzie jeszcze trochę grosza, by żyć z tego. Jakiś dach nad głową, węgiel na zimę i duży telewizor.”

    Czytając te słowa pomyślałam o księdzu Lemańskim. Nie szukał świętego spokoju, nie wił wygodnego dla siebie gniazdka. Nie rezygnował z trudnych sytuacji. Bardziej niż o sobie myślał o drugim człowieku. I jak skończył? Szkoda, że historia księdza Lemańskiego stała się przestrogą dla tych księży, którzy też nie chcą być neutralni i bezpłciowi. Bo już wiedzą, że mogą zostać przez własnych przełożonych utrąceni.
    Skoro Kościół sam sobie strzela w stopę, to trudno się dziwić, że kuleje i niedomaga.

    1. Ksiądz Lemański pracuje duszpastersko z bardzo ciekawym biskupem.
      Nie chcę oceniać jego działalności wcześniejszej bo to inny wątek. Natomiast nie każda “linia ognia” jest z Bożego nadania.

      1. To, czym zajmuje się Ksiądz Lemański mógłby robić każdy ksiądz, nawet ten bierny, mierny ale wierny. W tej sytuacji to raczej marnuje się duszpastersko.:(
        Nie stawiałabym znaku równości między Bożym a Biskupim nadaniem.

  6. Dość często powraca do mnie ten fragment Księgi Wyjścia, gdy Mojżesz, wznosząc ręce do Boga, wstawiał się za Izraelem podczas walki z Amalekitami. Zawsze odbierałam go bardzo osobiście, jako wskazówkę dla mnie, bym cały czas miała wzniesione do Boga ręce (myśli). Dzisiaj mocno dotarło do mnie, że aby w Kościele było dobrze, wszyscy powinniśmy nieustannie modlić się za Kościół i jego pasterzy. To jest naszym obowiązkiem. Wszechobecne szemranie i narzekanie, jak jest źle, jacy to księża są źli i zepsuci a Kościół chyli się ku upadkowi tylko pogarsza sytuację, bo niszczy jedność Kościoła, która chyba już jest dość poważnie zagrożona. Bynajmniej nie chodzi mi o to, by grzechy i przestępstwa ludzi Kościoła zamiatać pod dywan i przymykać na nie oczy. Nie powinno być dla nich żadnej tolerancji. Ja osobiście nie martwię się zbytnio o przyszłość Kościoła. Jezus obiecał, że bramy piekielne go nie przemogą i ufam, że tak będzie. A obecny kryzys, tak jak Ksiądz napisał, może stać się szansą.
    Dziękuję za kazanie. Jak zwykle, trafna i diagnoza i recepta. Pozdrawiam serdecznie 🙂
    Szczęść Boże!

  7. Pisze Ksiądz genialnie ! Nie jest może tak źle gdy są jeszcze w Kościele ludzie , którzy potrafią to dostrzec nazwać i podejmować działania ,żeby zmienić tę trudną rzeczywistość . Ksiądz powinien być biskupem i już ! 🙂 No właśnie dlaczego Ksiądz nie jest ? Kosiciół zakopuje talenty . Takich fantastycznych facetów w sile wieku wciska w jakies podrzedne struktury a prymusi z doktoratami zostają hierarchami . Swietny jest ten ksiedza program przygotowań do Pierwszej Komunii . Z przeniesieniem akcentu na zwyczajność na budowanie wspólnoty jako punktu wyjścia a przede wszystkim z akcentem na Istotę a nie teatr . Pozdrawiam 🙂

  8. Drogi Księże Zbigniewie
    dziękuję za kazanie, za miłość do Boga i za miłość do Matki Kościół. Ze swojej strony zapewniam, że jestem , modlę się i wierzę głęboko że “Bóg zawsze większy”.
    Maria

  9. Kościół jest na równi pochyłej od lat sześćdziesiątych – czasu “zreformowania” liturgii i nowych wytycznych dot. nabożeństwa do Matki Bożej, czyli dwóch dotychczasowych kolumn Kościoła (jak pisał św. Jan Bosko). To właśnie wówczas na margines odeszła bulla św. Piusa V Quo Primum Tempore (Ustanowienie Wiecznego Kanonu Mszy św.) dotycząca Mszy św. Wszech Czasów (tzw. Mszy trydenckiej). Święty Pius V nakazuje trzymania się rytu trydenckiego. A teraz ten ryt i ten dokument jest ignorowany przez Kościół – dzieci odwróciły się od własnych Ojców, poniewierają Magisterium. To nic dziwnego, że wśród kapłanów jest tyle problemów psychicznych, odejść od kapłaństwa. Do lat 60-ych Kościół nie był wolny od wad, ale przynajmniej był wspólnotą wewnętrznie spójną. Teraz jest pełen wewnętrznych sprzeczności – błędy Rosji także w w nim się rozlały (np. komunizm – ideologia pełna sprzeczności). Co do zmian dot. nabożeństwa do Maryi, jak podaje ks. Marian Pisarzak MIC, do 1969 r. „było około 50 świąt maryjnych, z tego 36 (19 obowiązujących w całym Kościele Łacińskim) podawał Mszał Rzymski wydany według Kodeksu Rubryk z 1960 roku. W nowym Kalendarzu, a konsekwentnie i w nowym Mszale Rzymskim, nazywanym Watykańskim lub Sakramentarzem Pawła VI [1969 r.], uszczuplono wykaz obowiązujących świąt maryjnych o charakterze dewocyjnym pozostawiając je poszczególnym narodom, zakonom czy osobistej pobożności kapłanów. Niektóre z nich, jeśli nawet pozostały w nowym Mszale, to jako wspomnienia do wyboru. Dwa święta dotąd raczej maryjne (2. II. i 25. III. [Oczyszczenie NMP i Zwiastowanie NMP]), teraz wyraźnie zaliczono do świąt Pańskich. Ostatecznie zatem nowy Kalendarz Powszechny podaje 13 świąt maryjnych, a z tych tylko 9 obowiązujących w całym Kościele Zachodnim” (Zmiany w obchodzie świąt maryjnych, „Ruch Biblijny i Liturgiczny”, 1972, wol. 25, nr 6, s. 356‒358). Czyli dzieci odwróciły się także od swojej Matki… Wszystkich kapłanów i wiernych świeckich zapraszam do przyłączenia się do walki o odzyskania prawdziwej nauki w Kościele… W tej walce odzyskuje się spójność.

    1. A ja dziękuję Bogu za reformę liturgii i nowy mszał.
      I za zmniejszenie ilości świąt maryjnych do rozsądnych rozmiarów.

      1. Księże,
        A ja dziękuję Bogu, że dał mi poznać Mszę św. trydencką i nabożeństwo do Maryi. To wielka łaska, że reformatorom nie udało się usunąć całej nauki Kościoła sprzed lat 60. XX w. I że pokolenie urodzone w latach 70., 80. czy 90. może poznać tę naukę i z niej czerpać siły. To prawdziwy cud i dowód na wszechpotężne Miłosierdzie Boże.
        Jeżeli natomiast argumenty z historii Kościoła Księdza nie przekonują, wystarczy spojrzeć na owoce, o których sam Ksiądz pisze powyżej… „Poznacie ich po owocach ich” (Mt 7, 20). Oto owoce nowej liturgii – odejścia od Kościoła świeckich i duchownych, brak powołań, rozwody i wiele patologii wewnątrz Kościoła. Dopóki Kościół był wierny Mszy św. trydenckiej i prawdziwemu nabożeństwu do Maryi, był dla dusz ostoją. Warto zapoznać się z Mszą św. trydencką i dokonać świadomego wyboru.
        A co do nabożeństwa do Maryi, powtórzę tylko za św. Ludwikiem de Montfort: „De Maria numquam satis! – O Maryi nigdy dosyć!” I nigdy za dużo…
        Niech Maryja Księdzu błogosławi!

        1. Szanowna Aniu, “argumenty z historii Kościoła”? Czy naprawdę znasz historię Kościoła? Kościół nigdy nie był, i nie będzie, na żadnej równi pochyłej! Równia pochyła to z założenia coś, co kończy się na samym dole, na dnie, a Kościół nigdy się nie skończy. Żadne siły go nie przemogą, bo tak powiedział sam Pan Jezus. A co do rzekomej wcześniejszej spójności Kościoła… Wystarczy przypomnieć sobie np. czasy antypapieży, czasy św. Brygidy Szwedzkiej, św. Katarzyny Sieneńskiej, i nie tylko te czasy. Zawsze mnie dziwiło, jak ludzie, zwani potocznie (może mało życzliwie) “tradsami”, upatrują źróła wszystkiego, co dobre, i wszystkiego, co złe w Kościele, w rycie liturgicznym. Naprawdę, wierność Bogu, wierność przykazaniom, miłość do Boga, Matki Bożej, miłość do bliźnich, codzienna świętość – nie wypływają ani nie zależą od liturgii, jaka aktualnie jest przyjęta w Kościele! Proszę wybaczyć, nie chcę obrażać, ale wydaje mi się, że takie myślenie jest bardzo płytkie i że nie ma w nim żadnego zrozumienia, na czym polega bycie uczniem Jezusa, bycie człowiekiem Bożym, bycie chrześcijaninem, katolikiem…
          Owszem, Konstytucja o Liturgii świętej mówi: “”Liturgia jest szczytem, do którego zmierza działalność Kościoła, i jednocześnie jest źródłem, z którego wypływa cała jego moc” (KL 10) . Ale to jest mowa o LITURGII, czyli o kulcie, jaki człowiek w Kościele oddaje Bogu – a nie o konkretnym rodzaju rytu! Bo jeśli nie, to jaką wartość (bezwartość?) miałyby liturgie innych Kościołów chrześcijańskich (mam na myśli te będące w jedności ze Stolicą Apostolską)?
          A co do “owoców nowej liturgii” – to, o czym piszesz, to moim zdaniem wcale nie są złe owoce nowej liturgii, to są owoce GRZECHU. Ludzie w Kościele, czy to świeccy, czy to kapłani czy osoby zakonne, zawsze byli grzeszni – czasem bardziej widocznie, czasem mniej… Jak można naiwnie wierzyć, że sam ryt liturgii sprawi, że ktoś stanie się bardziej święty? Spotkałam w życiu róznych kapłanów, i “nowa liturgia” nie przeszkadzała niektóym z nich tak odprawiać Mszy św., że aż ciarki po plecach szły. Nabożność, szacunek, brak pośpiechu, skupienie, szczególnie moment Podniesienia. Nie mówiąc o sposobie podawania Ciała Chrystusa do ust… Jeśli ktoś chce być święty, jak najlepiej służyć Bogu, ludziom, Kościołowi, to nic i nikt mu w tym nie przeszkodzi – choćby miał codziennie odprawiać Mszę św. na desce ustawionej na cegłach, choćby miał odprawiać “niekompletnie”, bez możliwości zaglądania do mszału, polegając tylko na tym, co zapamiętał z mszału, bez muzyki organowej, itd. To są tylko NARZĘDZIA kultu świętego, a nie sedno! Narzędzia są konieczne, powinny być tak dobierane, aby jak najlepiej służyć temu, czemu mają służyć – ale najlepsze narzędzia są niczym w rękach tego, komu nie zależy na “dobrej robocie”: rzemieślnik partacz nie zrobi niczego doskonałego nawet najlepszymi narzędziami, kiedy nie będzie mu się chciało albo po prostu nie będzie widział potrzeby staranności wykonania z miłością.
          Liturgia (tzn. ryt liturgiczny, typ liturgii) nie jest Bogiem, i nie powinna stać się bożkiem, do tego jeszcze służącym do szerzenia podziałów wewnątrz Kościoła. A tak widzę to, czytając czasem na różnych forach wypowiedzi tych tzw. “tradsów”, to odsądzanie od wiary tych, którym “nowa” liturgia w niczym nie przeszkadza, to wyklinanie Soboru Watykańskiego II, to kręcenie nosem na wszystko, co nie jest “sprzed lat 60.” Jak tak można? Jak można nie widzieć ISTOTY wiary i katolicyzmu? Gdzie troska o wzrost duchowy Kościoła, o własny wzrost, o miłość do bliźnich, szczególnie tych z własnej “rodziny kościelnej”, do hierarchów? Jeśli komuś się wydaje, że jakiś biskup, czy nawet papież, mówi-robi-naucza źle – to proszę się za niego usilnie modlić codziennie po trzy godziny albo umówić się na rozmowę z nim i z miłością, jak np. wymienione przeze mnie święte (Katarzyna i Brygida), porozmawiać i napomnieć. Nie ma innej drogi, sam Bóg ma tylko prawo i moc naprawiać ludzkie serca, a nie żadne narzekania na rzekomo niewłaściwy ryt liturgiczny. To jakieś zaślepienie! Wierzę, że chociaż w dobrej wierze… Ale to nie wystarczy. Trzeba jeszcze rozsądku i rozumnego rozeznawania problemów. Szczęść Boże.

          1. Pisze Pani o miłości do bliźnich. A ile w Pani jest miłości do “tradsów”, jak Pani pogardliwie nazywa współbraci w wierze rzymsko-katolickiej?

          2. Pani Bożeno! Zgadzam się ze wszystkim, co Pani napisała. Nadmierne przywiązanie do jakiegokolwiek rytu przypomina, nawiązując do dzisiejszej Ewangelii, obmywanie naczyń z zewnątrz i w swej istocie jest myśleniem magicznym, koncentrującym się na samym rytuale, a nie na istocie – Bogu.

          3. Gratuluję wypowiedzi.

            1. Moje gratulacje wypowiedzi dotyczyły p. Bożeny, a teraz i p. Marioli.
              Kazanie Księdza rewelacyjne. Bóg zapłać i szczęść Boże przy tworzeniu nowych.
              O Maryi nic nie wspominałam, ale Matka już doznaje czci, gdy Syn jest czczony.

        2. A ja mówię: “O Maryi albo dobrze albo wcale”.

          1. Każdego dnia na całym świecie jest jakieś święto, uroczystość bądź wspomnienie Maryi. Tylko jednemu bytowi jest nie na rękę kult Matki Boga – aniołowi upadłemu…

            1. Jeśli komuś albo czemuś, albo nawet Maryi, poświęcamy więcej uwagi, czasu i serca niż Bogu to taki kult jest fałszywy i bałwochwalczy i obraża Matkę Bożą.

  10. Nie mamy do końca wpływu na innych i nie możemy też do końca odpowiadać za nich. Ale z pewnością odpowiadamy za nas samych i za naszą wiarę i co z nią zrobimy. Smutne tylko to, że tyle duchowych i to z najwyższych struktur kościoła, które miały tych najmniejszych prowadzić do Boga tak się zatraciły w grzechu. Na szczęście nauka Pana Jezusa pozostaje bez zmienna. Mi pozostaje trwać w wierze i modlić się za kościół. Szczęść Boże.

  11. Pozdrawiam i wspieram modlitwą.

  12. Ps. do pop. mojego wpisu. Dla osob znajacych angielski, podaje link.
    Prosze koniecznie wysluchac na you tube: Father Robert Altier homily Purification begins in the House of God. Wysluchac i podawac dalej!!!

  13. Dziękuję za słowo Nadziei i Miłości. Tak bardzo nam go dziś potrzeba. Łączę pozdrowienia. Szczęść Boże.

  14. Tu jest jeszcze jeden aspekt, nie wiem czy nie najwazniejszy, obecnego kryzysu, ktory wstrzasa Kosciolem w Ameryce, ale dotyczy rowniez i Polski, ktora jak chyba zaden kraj na swiecie byla/jest poddana komunistycznej infiltracji. Bardzo prosze przeczytac, aby bronic naszej Matki Kosciola z podniesionym czolem!!!
    https://www.pch24.pl/grzegorz-gorny–komunistyczna-agentura-od-lat-niszczy-kosciol-od-wewnatrz,62525,i.html#ixzz5Pm5CvCim

    1. Dziękuję Księdzu za kazanie i Pani Marcie za link do artykułu. Nie możemy się poddać. Módlmy się i podtrzymujmy ręce kapłanów.
      Amen

  15. Dzieky, bo juz nie wiedzalem, co powiedzec ludziom na te skandaly, co sie ryna z mediow. Piotr

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *