Opublikowano 2 komentarze

Tropem Abrahama, Marty i Marii

XVI Niedziela Zwykła, C; (Rdz 18,1-10a); (Ps 15,1-5); (Kol 1,24-28); Aklamacja (Dz 16,14b); (Łk 10,38-42); 20 lipca 2025.

Gdy mamy namiot i jest właśnie najgorętsza pora dnia, to lepiej się skryć w jego cieniu a nie siedzieć u wejścia jak Abraham.

Gdy panuje skwar a samemu ma się już sporo krzyżyków na grzbiecie to ostatnią rzeczą o jakiej się marzy to niespodziewani goście. A stary Abraham to właśnie czyni – przyjmuje gości, przygotowuje jedzenie, niczego nie żałuje.

Czyni to bezinteresownie, bez nadziei jakiegoś zysku, ale koniec końców zostaje zaskoczony niezwykłą obietnicą – „O tej porze za rok znów wrócę do ciebie, twoja zaś żona, Sara, będzie miała wtedy syna”. Marzenie Abrahama ma się spełnić.

Oczywistą jest rzeczą, że to kazanie, jak kilka ostatnich, będzie nas przygotowywało do wrześniowych misji.

Są takie parafie, gdzie misyjny tydzień zaczyna się w niedzielę a kończy w piątek. Są takie parafie, gdzie planując misje ogłasza się dzień skierowany do mężczyzn, dzień skierowany do kobiet, do młodzieży, do chorych.

Tak jakby stała za tym głęboka niewiara, że ktoś będzie zdolny przyjść do kościoła, dzień za dniem, przez osiem dni.

Nasze misje, każdy dzień i każda nauka skierowane są do wszystkich. Zakładamy, chcemy i prosimy o to, by każdy parafianin każdego dnia pojawił się w kościele na misyjnych naukach.

Powiem nawet więcej, chciałbym bardzo, by każdy pojawił się w kościele dwukrotnie. To zresztą nic nowego. Na ostatnich misjach tak właśnie było. Były spotkania o 9.30, 17.00 i 19.30, ale po ostatniej Mszy Świętej była jeszcze szkoła modlitwy. Wielu z 19.30 zostawało na nią, ale przychodzili także ci, który byli przed południem i po południu.

Tak będzie i w tym roku. Spotkania będą o stałych godzinach, ale każdego dnia będziemy mieć zaproszenie, by wieczorem przyjść na centralne nabożeństwo.

Misje to czas głębokiej orki, tu nie chodzi by coś pogłaskać i poprószyć. Tu trzeba mocno poruszyć, złamać, przewrócić, odciąć. To ciężka praca, duży wysiłek i zaangażowanie. To muszą być prawdziwe misje, nie udawane.

Powiem jeszcze więcej. Byli tacy i będą tacy, którzy przyjdą do kościoła jeszcze trzeci raz. Nasz kościół będzie otwarty dzień i noc, by przyjść, adorować i modlić się w ciszy.

Abraham zaprosił do siebie gości a tak naprawdę zaprosił Boga. Owocem tego zaproszenia był dar Boga dla Abrahama.

To samo my mamy uczynić w misje – zaprosić do siebie Boga. Kto zaprosi zbierze owoce.

Gdy chodzi o te owoce, to mogą być one dwojakie. Takie, których się pragnie (i są zgodne z wolą Bożą), ale także takie o których się nie myśli. Bóg zawsze daje więcej niż się spodziewamy.

Na zakończenie spójrzmy na Ewangelię. Mamy tam Martę i Marię. Tę od krzątania się i tę, która siedziała zasłuchana u stóp Jezusa.

Nie musisz wybierać między jedną a drugą postawą, weź obie. Najpierw się zakrzątaj, postaraj, powalcz o swoje uczestnictwo w misjach i powalcz o uczestnictwo innych. Potem zaś, gdy przyjdzie 7 września, usiądź u stóp Jezusa.

Usiądź i otwórz serce na przychodzącego Boga.


Przeczytałeś? Skomentuj, dopowiedz, zapytaj. Dopowiadam i odpowiadam, ale nie toczę polemik w komentarzach.

ks. Zbigniew Paweł Maciejewski
Fundacja Nasza WInnica
Od Litery Do Wiary. Rzeczy Dobrze Pomyślane.

Pomagam księżom w ich pracy parafialnej,
przez dostarczanie publikacji, książek i pomysłów duszpasterskich,
ponieważ wierzę, że może to zmienić oblicze Kościoła.

2 komentarze do “Tropem Abrahama, Marty i Marii

  1. Bóg zapłać za kazanie.

  2. Mam nadzieję, że dla wielu dusz te misje będą czasem prawdziwej przemiany.

Skomentuj Mirosław Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *