Opublikowano 11 komentarzy

Wielka jest twoja wiara

20 Niedziela Zwykła, A; Iz 56,1.6-7; Ps 67,2-3.5.8; Rz 11,13-15.29-32; Mt 4,23; Mt 15,21-28; Winnica, 14 sierpnia 2011 roku

Ewangelia pokazuje nam przykład wielkiej wiary kobiety, pragnącej uzdrowienia, uwolnienia swojej córki.

Kobieta prosi o uzdrowienie a spotyka ją… milczenie Jezusa. Milczenie różnie może być odczytywane, ale należy się zgodzić, że często może być odczytane jako arogancję i lekceważenie.

Kobieta jednak prosi dalej. Jest to na tyle natarczywe, że interweniują apostołowie, chcą by Jezus odprawił kobietę, by już za nimi nie krzyczała. Jezus przerywa milczenie, ale tylko po to, by powiedzieć kobiecie, że zwraca się pod niewłaściwy adres.

Kobieta jednak nie odchodzi i dalej prosi. Prosi, by doczekać się w odpowiedzi zniewagi. Jak inaczej można zrozumieć słowa: “Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom.” (Mt 15,26b)

Prosi jednak dalej usilnie nalegając. Nawet nie do trzech razy sztuka, ale do czterech razy sztuka.

Jezus uzdrawia córeczkę. Koniec historii. Kurtyna.

Za kurtyną coś się jednak dzieje. Matka wraca do córki. Na pewno się cieszy, z pewnością błogosławi “Syna Dawida”.

Co jednak dziać się będzie za pól roku? Za dwa lata? Zacierać się będą wspomnienia, wygasać będą emocje.

A może nie? Może zupełnie inaczej. Istnieje wczesnochrześcijańska (III wiek) tradycja wspominająca o domu owej kobiety zamienionym na kościół. Może i tak było?

Zostawmy jednak kobietę i nasze gdybania o jej późniejszym życiu. Zajmijmy się sobą, naszą wiarą i naszą relacją do Boga.

Są zapewne takie chwile, w których nasza wiara i religijne zaangażowanie jest szczególnie mocne.

Podobnie jak w przypadku kobiety z ewangelii ma to często związek z jakąś osobistą tragedią – ciężka choroba kogoś bliskiego, wypadek, rodzinne kłopoty. Modlimy się gorąco, składamy Bogu jakieś śluby, obietnice, spieszymy do kościoła, zamawiamy intencję Mszy Świętej, idziemy do spowiedzi, czasem po latach.

Wydaje mi się, że we wszystkim tym jest nasza szczerość.

Różne mogą być Boże odpowiedzi na nasze modlitwy, ale zatrzymajmy się przy tym upragnionym scenariuszu: rak znika, pogruchotany motocyklista staje na nogi, zagrożona ciąża kończy się pomyślnym rozwiązaniem, zagrożone małżeństwo przeżywa drugi miodowy miesiąc.

I co wtedy? I nie pytam o moment tuż po, ale o czas miesięcy i lat. Czy pamiętamy? Czy jesteśmy wdzięczni? Czy jesteśmy wierni?

Z wiernością jest tak, że wymaga ciągłego trwania. Nie nazwiemy wiernym męża, który aż dwa weekendy spędził ze swoją żoną.

Następnego dnia po zamachach na World Trade Center w Nowym Jorku zapełniły sie wszystkie katolickie świątynie, protestanckie zbory i synagogi. Ludzie szli do Boga i nikt ich do tego nie gonił. Szli chociaż nie był to szabat i nie była niedziela. To był wtorek.

Po roku poziom praktyk religijnych w Nowym Jorku spadł poniżej średniej sprzed zamachu.

Czy potrafimy być wierni? Wierni stale? Choć “wierni stale” to trochę masło maślane, bo wierność przecież to stałość.

Czy potrafimy być wierni, gdy stodoły nie mogą pomieścić plonów i nawet byki się cielą, ale także wtedy gdy zboże kiełkuje w kłosach, nie można zebrać rzepaku a kartofle gniją?

Ostatnie wersety starotestamentalnej Księgi Proroka Habakuka zawierają przejmujące wyznanie:

“Drzewo figowe wprawdzie nie rozwija pąków, nie dają plonu winnice, zawiódł owoc oliwek, a pola nie dają żywności, choć trzody owiec znikają z owczarni i nie ma wołów w zagrodach. Ja mimo to w Panu będę się radować, weselić się będę w Bogu, moim Zbawicielu.” (Ha 3,17-18)

Wiara nie polega na załatwianiu u Boga swoich spraw. Wiara to nie rutynowe obrzędy. Wiara to trwanie przy Bogu mimo wszystko. Nie ma wiary bez wierności.

Prośmy o łaskę wiary. Módlmy się o pomnożenie naszej wiary. Pracujmy nad rozwojem i umocnieniem naszej wiary. I bądźmy wierni.

Oby nad nami Jezus wyrzekł słowa: “wielka jest twoja wiara”. (Mt 15,28b)


11 komentarzy do “Wielka jest twoja wiara

  1. Wierność to stałość i konsekwencja wyboru. Dziękuję za trafną refleksje homiletyczną.

  2. Dziękuję.

  3. Każdego dnia powinniśmy pogłębiać swoją wiarę poprzez bliską relację z Panem Bogiem. Musimy nad tym czuwać, czyli być wiernymi. Szczęść Boże

  4. Trudno być wiernym i wytrwałym…

  5. O tak, módlmy się aby nasza wiara była ciągłym trwaniem przy Bogu mimo wszystko. Amen!
    Zofia

  6. Tak, po kilku latach wspomnienia blakną, poziom emocji opada. Pozostaje rozum, wola, racjonalna pamięć o tym co było “przed” i co jest teraz oraz decyzja, by trwać. Coraz trudniej jest z niesamowitą radością w sercu wykrzyknąć “Panie Jezu, jesteś niesamowity, jesteś super, “wymiatasz”!!!
    Ale pozostała potrzeba bycia z Nim, potrzeba karmienia się Jego Ciałem i Słowem i ufność w Jego opiekę, również wtedy, gdy wydaje się jakby był za jakąś grubą, dźwiękoszczelną szybą…
    Wiele razy słyszałam, że wiara to decyzja, a nie emocje. Jednak szkoda tego entuzjazmu neofity…
    Bóg zapłać za kazanie!
    Pozdrawiam 🙂

  7. Chociaż tak sobie myślę, że akurat odemnie to ten dobry bóg chyba chce czegoś więcej.?.

  8. I niech tak zostanie daj Boże

  9. Mój internet na nowo działa, więc mogę włączyć się do rozmowy.
    Ja myślę ,że wiara to coś co ma się w sobie i nie da się tego zniszczyć nawet przez różne niedobre doświadczenia w życiu. Jak jest nam ciężko mówimy w tedy Boże pomóż nam , kto każe nam wtedy pomyśleć do Boga ?   właśnie wiara .Można być bardziej lub mniej zaangażowanym w życiu kościoła z racji braku czasu lub  innych możliwości , ale wiary nie tracimy, bo jest w nas.Widzę ludzi w kościele i patrząc na nich widzę ilu z nich ma  wiarę prawdziwą a ilu ma  wiarę na pokaz. Nie lubię obłudy i fałszu u ludzi  a już na pewno u tych tak zwanych wierzących na niby.Z powodu samotnie wychowującą trójkę dzieci do kościoła chodziłam tylko w niedzielę i święta. Modliłam się sporadycznie czasami z potrzeby pomocy a czasami po prostu z tęsknoty za modlitwą. Moja modlitwa i rozmowa z Panem Jezusem i naszą mamą Maryją zaczeła się kilka miesięcy przed chorobą ( guz śródpiersi nieoperacyjny) Sama nie wiedziałam dlaczego brak mi jest modlitwy ale modliłam się i nie żeby o coś prosić, ale dla samej rozmowy z Jezusem. Potem dowiedziałam się o chorobie a modlitwa moja nabrała innego już znaczenia. Zawsze mówiłam do Pana Jezusa " Panie mój nie moja wola ale twoja"  teraz jestem zdrowa dostałam drugą szansę do życia i wcale to nie zmieniło mojego nastawienia do wiary bo ja ją zawsze miałam i mam.Wiem jedno Nasza mama Maryja zawsze była ze mną i w tych dobych chwilach mojego życia i w tych nabardziej złych, trunych i za to ją tak bardzo kocham. Koleżanki nas zostawią nawet po kilku latach dobrego koleżeństwa, rodzina nas opuści  , ale nasza mama Maryja zawsze jest z nami tylko trzeba  umieć słuchać sercem. 

  10. jestem przekonana ,że prwdziwe głębokie  doświadczenie Boga pozostaje w nas na zawsze  nawet jeżeli bardzo szybko i wciąz na nowo  wpadamy w koleiny przyzwyczajeń ,rutyny bywa ,że  zniewoleni schematami własnej osobowosci schodzimy na manowce ale to doświadczenie w nas ciągle jest,  tli się  i … nie pozwala byc niewiernym

  11. Dobre-takie życiowe i takie prawdziwe. Pozdrawiam.

Skomentuj Teresa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *