Opublikowano 5 komentarzy

Totalny rozjazd!

XXVIII Niedziela Zwykła, B; (Mdr 7, 7-11); (Ps 90 (89), 12-13. 14-15. 16-17); (Hbr 4, 12-13); Aklamacja (Mt 5, 3); (Mk 10, 17-30); Winnica 13 października 2024.

Na spotkaniu kręgu Domowego Kościoła dostałem zakładkę do książki. Spójrzcie na nią… Prostokąt zadrukowanego kartonu. Próbuję tę zakładkę postawić na krótszym z boków…

Nie udaje się! Nie uda się też stawianie na dłuższym z boków. Próbuję dokonać rzeczy niemożliwej. Zakładka zawsze się przewróci. Zakładka może tylko leżeć, może tylko tkwić między stronami książki.

Zakładka zawsze się przewróci. I nigdy nie wiemy, w którą stronę. Tu podmuch, tu drgnienie. Może tu a może tam… Przypadek, los, przeznaczenie?

To kazanie będzie o tym, że bardzo wielu ludzi podobnych jest do zakładki, która próbuje stanąć na swoim boku. I bardzo wielu ludzi przewraca się się w absolutnie przypadkową stronę.

To kazanie będzie o tym, że nie powinniśmy być zakładkami miotanymi w przypadkową stronę.

To kazanie będzie o tym, że wiara wymaga świadomej i wolnej decyzji.

Świat się zmienia. Zmienia się na naszych oczach. Oczywiste kiedyś rzeczy, dzisiaj przestają być oczywiste. Rzeczy nie do przyjęcia kiedyś, dzisiaj są przyjmowane i akceptowane.

O tym jak wyglądała Winnica przed stu laty możemy wiedzieć tylko z opowiadań. Jak wyglądała pięćdziesiąt czy czterdzieści lat temu wielu z nas pamięta.

W tamtych czasach społeczeństwo, nie tylko winnickie, było bardzo jednolite – etnicznie, religijnie, społecznie. Zdarzały się jakieś wyjątki i wyłomy, ale na miarę sensacji i generalnie potępiane. Rolnik był rolnikiem, rodziły się dzieci, chrzczono je w kościele, uczono pacierza, dzieci dorastały, brały śluby, dziedziczyły ziemię, dorabiały się albo traciły, przychodziła śmierć i odprawiano rolnikowi katolicki pogrzeb.

Było jak było i to co najważniejsze niezwykle rzadko ktokolwiek pomyślał, że może się wyrwać ze swojego losu, wyjść ze swoich kolein jakie dało mu takie a nie inne urodzenie.

Było się katolikiem z urodzenia i nikomu nie przychodziło do głowy, by wierzyć inaczej czy nie wierzyć wcale. Bądźmy zresztą szczerzy… refleksja nad swoją własną religią także należała do rzadkości.

Było jak było i inaczej być nie mogło. Kościoły były wypełnione, piętnowano tych, którzy nie praktykowali, ale jednocześnie nikt się nie wychylał w drugą stronę. Czy ktoś kiedyś słyszał, by świecka osoba, czy małżeństwo wyjechało na jakieś zamknięte, kilkudniowe rekolekcje?

Dominował standard, pewna mocna średnia, która nie tolerowała ruchów w żadną stronę.

I to się dzisiaj zmienia. Różnie można opisywać dzisiejsze społeczeństwo, ale koncentrując się tylko na życiu wiary powiedzieć można, że następuje radykalny rozjazd.

Z jednej strony mamy coraz większą grupę ludzi, która zrywa z kościołem, jeśli nie formalnie to praktycznie. Może jeszcze pochowa ich ksiądz, może jeszcze zajrzą do kościoła na Wielkanoc, ale ich codzienność jest życiem bez Boga, bez modlitwy, bez myśli o Nim.

Z drugiej strony jeszcze nigdy tak nie było, by tak wiele osób angażowało się w różne wspólnoty, ruchy, grupy. Wyjeżdżało na rekolekcje, spotykało się na formacji, pogłębiało swoją wiarę.

Totalny rozjazd!

Dawniej każda rodzina dołożyła swój grosz na utrzymanie parafii. Dzisiaj połowa przyniesie kolędową ofiarę a połowa nie. Więcej nawet… Ci, którzy te ofiary przynoszą stają się coraz ofiarniejsi a ci drudzy także w swoim nie-dawaniu są radykalni.

Totalny rozjazd!

Spójrzmy na rekolekcje i spowiedź. Kiedyś nie do pomyślenia było, by się nie wyspowiadać na Wielkanoc, ale ta spowiedź często była tylko raz w roku, i Komunia podobnie. Dzisiaj wielu się nie spowiada wcale, lata całe, ale inni znowu spowiadają się często i często przyjmują Komunię Świętą.

Jednych na rekolekcjach wielkopostnych czy adwentowych nigdy nie zobaczymy, inni przychodzą każdego dnia, chcąc pogłębiać swoją wiarę.

Totalny rozjazd!

I to jest nieuniknione. Ten rozjazd będzie się cały czas dokonywał i pogłębiał. Przestanie istnieć środek, przestanie istnieć przeciętność, szarość, letniość.

Tu albo tam, w lewo albo w prawo, wóz albo przewóz.

Przypomnijmy sobie zakładkę z początku kazania. Ona nie ustanie pośrodku. Zawsze się położy, tu albo tam, w lewo, albo w prawo.

Nie należy się martwić tym totalnym rozjazdem. W jakiś sposób jest on zgodny z Bożą wolą. Pamiętajmy wołanie z Apokalipsy: „Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust.” (Ap 3,15b-16)

I inny fragment Apokalipsy: „Kto krzywdzi, niech jeszcze krzywdę wyrządzi, i plugawy niech się jeszcze splugawi, a sprawiedliwy niech jeszcze wypełni sprawiedliwość, a święty niechaj się jeszcze uświęci.” (Ap 22,11)

Świat naszej parafii staje się coraz bardziej wyraźny. Wielu mieszkańców nie ma wiele wspólnego z wiarą. Związki są bardzo formalne i coraz luźniejsze, wreszcie puszczą zupełnie.

Wielu, choć pewnie są w mniejszości, chcą świadomie zostać przy Bogu. Ich wiara rośnie, ich świadomość rośnie, ich odpowiedzialność rośnie. I dalej będzie rosła.

Totalny rozjazd! Powiedziałem i podtrzymuję. Tym nie musimy się martwić.

Powód mojego zmartwienia jest inny. Zakładka przewraca się w przypadkową stronę. Ta strona zależy od ruchu powietrza, od drgań. To nie zakładka decyduje gdzie się położy, ale ktoś tę decyzję podejmuje za nią.

Wielu ludzi odchodzi od Kościoła, odjeżdża wręcz, pośpiesznym. Gdyby jednak zapytać dlaczego, w imię czego, zapytać co skłoniło, co zadecydowało, to okaże się, że bardzo często nie usłyszymy żadnej odpowiedzi albo odpowiedź zdawkową, płytką, raczej jakieś usprawiedliwienie, spychanie winy na kogoś, a nie własne dogłębne analizy.

A nie ma chyba rzeczy ważniejszej i godniejszej pomyślenia, zastanowienia, jak odpowiedzi na pytania: Jest Bóg, czy go nie ma? Objawił się w Jezusie, czy to bajka? Życie wieczne to prawda, czy to jest fałsz?

Dajcie mi ważniejsze pytania! Nie ma takich!

Spójrzcie na jeden przykład. Wielu ludzi nie wróciło do kościoła po pandemii. Przyszło coś z zewnątrz, co było przeszkodą, co wymusiło pewne zachowania, które po pewnym czasie utrwaliły się. Przeszkody ustały, ale praktyki nie wróciły.

I w tym wszystkim nie ma, najczęściej, ludzkiej refleksji, zastanawiania się, świadomości i decyzji, tylko poddanie się zewnętrznym okolicznościom. Tak jakoś po prostu wyszło. Wielu ludzi bezwiednie poddało się duchowi czasów.

A w którą stronę dmucha dzisiaj świat to doskonale wiemy. Można się temu poddać i wielu, jak mówiłem, mu się poddaje. Można też iść pod wiatr i płynąć pod prąd, ale do tego potrzeba mocnego przekonania. Potrzeba do tego decyzji. Świadomej i wolnej decyzji.

Nasza parafia istnieje około 800 lat. Od ponad 500 lat spotyka się w murach tego kościoła. Pokolenia waszych przodków, pradziadów, dziadków.

Wszystkie te pokolenia gromadził chrystusowy ołtarz na którym sprawowano Eucharystię.

W najbliższą sobotę, o 16.30, dokona się konsekracja naszego nowego ołtarza. Poprzedni ołtarz konsekrował ks. bp Piotr Dudziec w 1967 roku. Wcześniejszy ołtarz, ten przy tabernakulum konsekrował biskup męczennik Antoni Julian Nowowiejski w 1919 roku. Kamienie z tych ołtarzy, wraz z relikwiami męczenników złożyliśmy w naszym nowym ołtarzu.

Ołtarz to nie jest stolik do odprawiania Mszy Świętej. To symbol Chrystusa i centralne miejsce kościoła. Dlatego ksiądz rozpoczynając Mszę Świętą całuje ołtarz. Dlatego na mensie ołtarza mamy pięć krzyży, jak rany przebitych rąk Chrystusa, przebitych nóg, przebitego boku.

W sobotę biskup konsekruje ołtarz i zaczniemy przy nim sprawować Eucharystię. Przez wiele pokoleń. To historyczna chwila.

I jest jak jest! Wielu nawet nie będzie wiedziało o tej konsekracji. Wielu, wiedząc i mogąc przyjść, nie przyjdzie, bo to będzie dla nich tylko strata czasu.

Wielu przyjdzie! Nie dla biskupa, nie dla proboszcza, ale dla Chrystusa, bo z Nim chcą żyć i umierać!

Mam prośbę, propozycję… Przed tygodniem zachęcałem, by podejść i obejrzeć nasze odnowione tabernakulum. Dzisiaj także chciałbym, byśmy po Mszy Świętej podeszli do ołtarza. Nie po to, by go oglądać, ale po to by go dotknąć, może dotknąć jednego z krzyży. Dotknąć i zapytać samego siebie, czy wierzę i chcę wierzyć, czy chcę swoje życie związać z tym ołtarzem, czy chcę świadomie i w wolności związać swoje życie z Chrystusem.

Powtórzę… po Mszy Świętej podejdź do ołtarza i dotknij go. I pomyśl, czy chcesz świadomie i w wolności związać z Bogiem swoje życie.

Bo to nie jest oczywiste! Bo mamy totalny rozjazd! Bo trzeba zdecydować!

Jedni tu, drudzy tam, jedni w prawo, drudzy w lewo, jedni z Bogiem, drudzy bez Boga!

Pytam każdego z was: A gdzie twoja droga, gdzie twoje miejsce?

W Ewangelii Jezus powiedział do młodzieńca: „Chodź za Mną” (por. Mk 10,21) Ten spochmurniał i odszedł zasmucony. A było tak blisko!

W którą stronę ty pójdziesz? Za kim pociągniesz? Kto uwiedzie twoje serce?


Przeczytałeś? Skomentuj, dopowiedz, zapytaj. Dopowiadam i odpowiadam, ale nie toczę polemik w komentarzach.

ks. Zbigniew Paweł Maciejewski
Fundacja Nasza WInnica
Od Litery Do Wiary. Rzeczy Dobrze Pomyślane.

Pomagam księżom w ich pracy parafialnej,
przez dostarczanie publikacji, książek i pomysłów duszpasterskich,
ponieważ wierzę, że może to zmienić oblicze Kościoła.

5 komentarzy do “Totalny rozjazd!

  1. Czas na rozstaju dróg (2011 Remaster) / Grzegorz Turnau – Topic
    https://www.youtube.com/watch?v=Y-wSBtsm61M

  2. Nie owija ksiądz proboszcz w bawełnę, to mi się podoba
    Szczęść Boże

  3. Super kazanie!

  4. „Raz wybrawszy, ciągle wybierać muszę!” Dziękuję za uświadomienie dokonywanych wyborów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *